Piątek, 26 Kwiecień
Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda -

Reklama


Reklama

W szczerym polu... stoi dom


Dokładniej – kilka domów, zajmowanych przez cztery rodziny. I żadna z zamieszkałych posesji nie ma – formalnie – komunikacji ze światem. Do osady nie wiedzie żadna publiczna droga.


  • Data:

Pas gruntu, który za drogę służy, jest de facto gruntem rolnym i to we władaniu prywatnego właściciela. Bałagan sprzed ćwierćwiecza może naprawi prezes Agencji Nieruchomości Rolnych. W każdym razie problem został jej zgłoszony.

 

Droga, która fizycznie prowadzi do osady o nazwie Julka, nieopodal Rańska, istnieje „od zawsze”. W każdym razie od czasu gdy okoliczne setki hektarów wchodziły w skład PGR-u w Grądach. Czas „radosnej” likwidacji państwowych gospodarstw i epoka wczesnego kapitalizmu sprzyjały „radosnej” twórczości w każdej urzędniczej sferze, tyle że efekty wcale już radosne nie są. Co prawda mieszkańcy osady żadnych „dolegliwości” drogowych jeszcze nie odczuwają, ale że hipotetycznie mogą takie wystąpić, więc gmina, a głównie radny Andrzej Lorkowski, próbują rzecz wyprostować.

 

Droga, o której zapomniano

 

W skrócie, przed laty (w 1993 r.) stało się tak: decyzją ówczesnego kierownika Urzędu Rejonowego w Szczytnie (powiatów jeszcze nie było) z pegeerowskich gruntów rolnych i leśnych wydzielono tzw. zasób mieszkaniowy, który podzielono na parcele z istniejącymi i zamieszkałymi budynkami. W ramach likwidacji PGR-ów zajmująca się ich mieniem Agencja Nieruchomości Rolnych co mogła, to sprzedawała lub dzierżawiła, lub też w ostateczności oddawała samorządom na potrzeby publiczne. W tych zasadach gospodarowania popegeerowskim mieniem niewiele się zresztą zmieniło. Poprzez taką dystrybucję, wydzielony w 1993 roku zasób mieszkaniowy w Julce został rozsprzedany mieszkańcom i częściowo przekazany też gminie. W ten sposób mieszkaniowa „enklawa” ma obecnie kilku właścicieli, w tym także gminny samorząd, do którego należy jedna z parcel mieszkalnych oraz pas gruntu oddzielający poszczególne posesje. Realnie – jest to gruntowa, osiedlowa droga, której przedłużenie, biegnące już poza zabudowaniami, łączyło i łączy osiedle z wojewódzką „600”. Tyle że „droga” gminna zaczyna się i kończy w obrębie zabudowań, a to, co prowadzi przez pola do asfaltowej szosy – formalnie nie jest drogą, ale też polem i to prywatnym. I jeśli właścicielowi przyjdzie do głowy swoje pole zaorać – mieszkańcy Julki nie będą mieli jak ze swych domostw wyjechać, ani doń wrócić.


Reklama

 

 

Niezbędna, ale niechciana

 

Z informacji mieszkańców wynika, że za PGR-u rzeczona droga łącząca ich ze światem była legalna i formalna. Jak, kiedy i dlaczego zniknęła? Wygląda na to, że w 1993 roku, kiedy wydana została wcześniej wspomniana decyzja kierownika Urzędu Rejonowego o podziale geodezyjnym działek w Julce. Jak informuje zastępca dyrektora olsztyńskiego oddziału ANR „w zatwierdzonym projekcie podziału nie uwzględniono i nie wydzielono na odrębną działkę pasa terenu do przejazdu, z którego korzystali jeszcze przed 1993 rokiem mieszkańcy miejscowości Julka. Dyrektor ANR wyjaśnia następnie, że „droga” ta nie została nieodpłatnie przekazana gminie Dźwierzuty, mimo że ostatnie takie przekazanie działek w tym obszarze nastąpiło w październiku 2008 roku (w czasach wójta Frączka). Można więc przyjąć, że gmina o to przekazanie nie wystąpiła.

- Ale kto nie uwzględnił i nie wydzielił tej drogi przy podziale gruntów? Kto o niej zapomniał? - pyta radny Andrzej Lorkowski w piśmie skierowanym do Ireny Błaszczyk, prezes ANR. - Działki rolne otaczające parcele mieszkaniowe zostały sprzedane dużo później, a droga była tam zawsze. Jest wyznaczona szpalerem lip, które mają co najmniej po kilkadziesiąt lat – podkreśla radny. Jak prezes ANR miałaby odwrócić skutki notarialnego aktu własności? - Może zamianą gruntów? - podpowiada radny.

 

 

Umowa służebności

 

Na razie potencjalny problem próbuje rozwiązać gmina. - Prowadzimy rozmowy z właścicielem. Niestety, nie chce on odsprzedać tej „drogi”, ale zawarliśmy porozumienie, że mieszkańcy osiedla i inni użytkownicy będą mogli z niej korzystać bez żadnych ograniczeń – mówi wójt Marianna Szydlik. - Będzie to rodzaj nieodpłatnej służebności. Prawnicy przygotowują obecnie umowę, którą podpiszemy.

Reklama

Według wójt Szydlik takie formalne, choć czasowe rozwiązanie jest niezbędne, by gmina mogła spełniać swoje obowiązki wobec mieszkańców Julki, np. drogę tę odśnieżać czy równać. Jak więc to utrzymywanie drożności wyglądało dotychczas? - Oczywiście, odśnieżaliśmy tę drogę też – odpowiada wójt dodając, że na razie, poza umową z właścicielem pola – drogi, żadne inne czynności prawne, a mocniejsze i pewniejsze dla mieszkańców, nie będą podejmowane. - Ale będziemy rozmawiać z właścicielem i wciąż go namawiać, by tę drogę odsprzedał.

Gmina może też ostatecznie rozwiązać problem na drodze sądowej, próbując ustanowić tę służebność drogi z wpisem do ksiąg wieczystych, zawsze jednak najlepsze są polubowne rozwiązania. I nie ma raczej szans na to, że za gminę tę kwestię rozwiąże Agencja Nieruchomości Rolnych.

 

 

 

Fot.

Andrzej Lorkowski, radny gminy Dźwierzuty ma nadzieję, że prezes ANR przywróci drodze do osiedla Julka taki status, jaki ona miała w czasach zamierzchłego tzw. komunizmu.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama