Niedziela, 28 Kwiecień
Imieniny: Bogny, Walerii, Witalisa -

Reklama


Reklama

Dziurawy dach nad żłobkiem i... sprawna reakcja dyrekcji


Niemiła niespodzianka czekała w poniedziałek na pracowników filii żłobka przy ulicy Lanca (hala Wagnera) w Szczytnie. Jedna z sal została zalana wodą, która przeciekła przez dach budynku.



- Informację o zdarzeniu otrzymałam około godz. 6 od jednej ze swoich pracownic – mówi Jolanta Kojro, dyrektor żłobka. - Wskoczyłam w dresy i byłam na miejscu. Oceniłam sytuację. Wyglądało to niedobrze. Szybko zabezpieczyłyśmy folią, wiaderkami i miskami miejsce, skąd kapała woda, by strat było jak najmniej. Jednocześnie powiadomiliśmy rodziców o sytuacji i poprosiliśmy, że jeśli ktoś może zostawić dzieci w domu, to niech tak zrobi, ale jeśli nie, to mamy bezpieczną salę obok i na pewno dzieci zostaną zaopiekowane – relacjonuje.

 

Rodzice do sytuacji podeszli dość racjonalnie, bo finalnie w poniedziałek w żłobku zjawiło się... jedynie 16 dzieci. Filia przy ul. Lanca ma dwie grupy po 22 i 23 dzieci. Być może miał na to wpływ też sezon przeziębieniowy.

 

Dyrekcja placówki o sytuacji powiadomiła ratusz oraz Arkadiusza Leskę, dyrektora Miejskiego Ośrodku Sportu w Szczytnie, który administruje obiektem. Tego samego dnia na miejscu pojawiła się ekipa remontowa, która znalazła usterkę oraz zabezpieczyła doraźnie dach. - Były dwie firmy budowlane, które obejrzały dach, analizują sytuację i dopiero po ich ustaleniach będziemy wiedzieli, jak wielki będzie potrzebny remont – mówi Arkadiusz Leska.


Reklama

 

Dach nad żłobkiem ma ponad 25 lat. Choć sam żłobek w tym miejscu (wcześniej była kręgielnia) działa od ponad 3 lat. Dlaczego zaczął przeciekać?

 

- Być może wpływ na to miała pogoda, najpierw opady deszczu, przymrozki, a potem nagła odwilż – mówi Jolanta Kojro. - Z kopuły hali Wagnera zsunął się śnieg, na dachu zrobił się czop, a zmarznięte rynny nie odprowadzały wody, która znalazła sobie ujście nad jedną z naszych sal... Tak tłumaczyli mi panowie, którzy byli na dachu, aby sprawdzić, co się wydarzyło. - Po usunięciu śniegu i udrożnieniu rynien woda nie cieknie, ale bez remontu tej część dachu chyba się nie obejdzie – dodaje.

 

We wrotek sala była już osuszona i jej część nadawała się do użytkowania. Jak zapewnia nas dyrekcja placówki, żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia dzieci nie ma.

Reklama

 

- Choć sytuacja nie była miła – mówi Jolanta Kojro. - Na szczęście i rodzice i moi pracownicy podeszli do niej rzeczowo. Wspólnie salę uporządkowaliśmy. Wiem, że pan dyrektor Leska jakieś decyzje podjął i dach ma być poprawiony, ale musimy poczekać na nieco lepszą pogodę. Na razie woda nie cieknie.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama