Piątek, 26 Kwiecień
Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda -

Reklama


Reklama

Warto czy nie warto?


Sprawa odszkodowań za słupy stojące na ziemiach nienależących do zakładów energetycznych to wciąż problem. Wielu właścicieli takich gruntów nie wie czy wstąpienie na drogę sądową z zakładem nie będzie walką z wiatrakami. Jak się jednak okazuje taką walkę można wygrać, tylko trzeba wiedzieć jak to zrobić i cz...


  • Data:

Sprawa odszkodowań za słupy stojące na ziemiach nienależących do zakładów energetycznych to wciąż problem. Wielu właścicieli takich gruntów nie wie czy wstąpienie na drogę sądową z zakładem nie będzie walką z wiatrakami. Jak się jednak okazuje taką walkę można wygrać, tylko trzeba wiedzieć jak to zrobić i czy będzie to opłacalne. O tym właśnie m.in. dyskutowano na spotkaniu w Zabielach, na które zaproszono Władysławę Winiarską, doradcę rolnośrodowiskowego.

Winiarska opowiedziała gospodarzom o swoich doświadczeniach w tej sprawie. - Okazuje się, że jedynym rozwiązaniem jest wstąpienie na drogę sądową. Lepiej długo nie zwlekać, bo jeśli taki słup stoi na działce dłużej niż dziesięć lat, wówczas nie można już ubiegać się o takie odszkodowanie – mówi Winiarska. Pani Władysława opowiedziała także o tym, że firmy energetyczne często w sądzie wychodzą z wnioskiem o nieodpłatne zasiedzenie gruntu, ale jak twierdzi doradca w sześciu przypadkach spraw, w których uczestniczyła, w czterech sąd nie przyjął takiej argumentacji.


Reklama

- Trzeba znaleźć jak najwięcej szkód, które te słupy wyrządzają. Jest wiele programów unijnych, z których właściciel gruntu, na którego działce stoi słup energetyczny nie skorzysta, właśnie przez to – dodaje kobieta – dodatkowo tracicie dotacje. Odszkodowanie, więc jest kwotą, którą właściciel działki otrzymuje za nieodpłatne korzystanie zakładu z jego ziemi, podniesione koszty pracy gospodarza oraz za pomniejszoną wartość takiego gruntu. Najbardziej jednak zainteresowała mieszkańców realna kwota za odszkodowania, która może wynieść 2 złote za metr kwadratowy w skali miesiąca. Oznacza to, że nawet jeśli właściciel gruntu ma na swoim terenie tylko jeden słup, a uzyska jedynie symboliczną złotówkę za metr kwadratowy to wtedy kwota jego odszkodowania nie byłaby już taka symboliczna, bo wyniosłaby około 24 tysiące złotych. - Działając z pomocą naszej firmy, rolnik musi liczyć się z kosztami wpisu sądowego, z którego jednak sąd często zwalnia. Dodatkowo 600 złotych zaliczki bierze kancelaria prawna, a my zajmujemy się potrzebną dokumentacją, jak odmierzeniem słupów, a koszt zależy od ich ilości. Taka osoba musi na początek wnieść około 1000 złotych. Oczywiście trzeba się jednak liczyć, że w trakcie procesu mogą wyniknąć dodatkowe sytuacje, ale i tak uważam, że warto – mówi Winiarska.

Reklama

- W Zabielach tych słupów jest naprawdę sporo. U niektórych właścicieli działek są nawet po dwa. Ja sama mam jeden i już zdecydowałam się walczyć o odszkodowanie, uważam, że warto spróbować – twierdzi Anna Gut, sołtys miejscowości. Reszta mieszkańców, a na spotkaniu było ich szesnaścioro wysłuchała, jednak jak zadecydują sami jeszcze nie wiedzieli.

Patrycja Woźniak

fot. Patrycja Woźniak



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama