Piątek, 26 Kwiecień
Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda -

Reklama


Reklama

Premier „nie wszedł” na dożynkową scenę


Podczas dożynek powiatowych w Wielbarku nie odczytano listu skierowanego do rolników, którego autorem był premier Mateusz Morawiecki. - To skandal – uważa Henryk Żuchowski, dyrektor KRUS w Olsztynie, który list miał odczytać.


  • Data:

Dożynki powiatowe, które w tym roku odbyły się w Wielbarku to przede wszystkim święto rolników. Ale że jesteśmy też w pełni kampanii wyborczej do samorządu to doskonała okazja do promocji partii i stowarzyszeń, które w tych wyborach chcą uczestniczyć. Audytorium przecież na tego typu imprezach jest wielkie. Dlatego często w tych wydarzeniach biorą udział kandydaci do samorządu.


Reklama

 

Nikt nie poprosił go na scenę

 

- W tym przypadku nie ma jednak mowy o kampanii wyborczej – zapewnia Henryk Żuchowski, dyrektor olsztyńskiego oddziału Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, ale też radny powiatowy. - Zostałem zobligowany przez pana premiera do odczytania listu w jego imieniu. List był skierowany do rolników i nie było tam ani słowa o polityce. W Wielbarku nie zostałem jednak wpuszczony na scenę. W moim przekonaniu to skandal.

 

Żuchowski o liście od premiera organizatorów dożynek, czyli wójta Grzegorza Zapadkę i starostę Jarosława Matłacha poinformował kilkadziesiąt minut wcześniej przed uroczystą mszą otwierającą dożynki. - Myślałem, że po prostu zostanę poproszony na scenę i odczytam list – mówi. - Tak się jednak nie stało.

Reklama

 

Święto rolników nie polityka

 

Organizatorzy dożynek twierdzą, że nie mają nic sobie do zarzucenia. - Tę sytuację PiS sprokurowało sobie samo – mówi wójt Grzegorz Zapadka. - Takich rzeczy nie robi się na ostatnią chwilę, a poza tym wydaje mi się, że taki list od pana premiera powinien trafić do organizatorów wydarzenia, a nie być przesyłany przez pośredników. Poza tym dożynki to święto rolników i nie chcieliśmy upolityczniać tego święta, czy niepotrzebnie wydłużać część oficjalną.

 

Takie tłumaczenie nie wystarcza Henrykowi Żuchowskiego.

 

- List trafił do mnie, bo jestem szefem instytucji, która się zajmuje rolnikami – mówi. - Nie widzę tu nic dziwnego. Organizatorzy zrobili wszystko, aby uniemożliwić mi odczytanie słów pana premiera i nic ich nie tłumaczy.



Komentarze do artykułu

wolf

Panie Żuchowski, wywieś Pan ten list na płocie. Kto zechce, to przeczyta.

xyz

Żuchowski sobie robi kampanię wyborczą. Ile można grilować ten sam temat. Podczas dożynek w Wielbarku również został pozbawiony głosu Marcin Domian doradca wojewody ale jakoś nie biega po mediach jak opętany żeby zrobić rozgłos. Widocznie jest PiS i jest PiSdzielec.

Marek

Czyli jak przemawia wójt lub starosta z PSLu to nie jest to upolitycznianie a jak ma zostać odczytany list od jednej z najważniejszych osób w Polsce to już polityka? Panie wójcie Zapadka pan jesteś idiota czy z nas pan próbujesz zrobić idiotów?

Śmieszek

Uważam, że Żuchowski ma rację. On jest tylko "rękopodajnym" w imieniu premiera (lubimy go, lub nie - ale to premier), a lokalnym władzom zabrakło po prostu klasy. Był też podobno doradca wojewody (też oczywiście PIS). Co to ma za znaczenie? trzeba było im po prostu dać odczytać, co tam mieli - i już! A tak wyszła lokalna aferka, potwierdzająca układ PO+PSL w Powiecie Szczycieńskim. Nie tak uprawia się politykę - trzeba dyplomacji, a nie bicia po twarzy, albo kopania po kostkach.

krzysiek

ale się odgryźli ale zostali stłamszeni przez premiera komuszki .To Premier ma zasranego wójta Wielbarka prosić o zgode? .Chyba cos się gawiedzi w główkach pomieszało

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama