Sobota, 27 Kwiecień
Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty -

Reklama


Reklama

Odrodzenie Gwardii Szczytno. Nowe ambicje i dążenia trenera Mariusza Korczakowskiego


Mariusz Korczakowski to postać znana nie tylko w środowisku szczycieńskich piłkarzy. Trener ma na swoim koncie sporo sukcesów. W minionym sezonie wprowadził seniorów szczycieńskiej Gwardii do okręgówki. W rozmowie z „Tygodnikiem Szczytno” mówi o drużynie i jej tegorocznych celach.



Tęskni pan za Wielbarkiem? Z drużyną Omulwi odniósł pan spory sukces.

Nie. Chociaż pracę tam wspominam pozytywnie. Faktycznie odnieśliśmy sukces wchodząc do IV ligi. Wtedy drużyna była bardzo zmotywowana. Mieliśmy jeden cel i w sumie graliśmy w tej klasie cztery sezony. To był kawał dobrej roboty.

 

Dlaczego postawił pan na Gwardię?

Po odejściu z Wielbarka, jesienią 2021 roku, zrobiłem sobie rok przerwy od trenowania. Postawiłem na swój rozwój. Ukończyłem studia podyplomowe z przygotowania motorycznego w piłce nożnej we Wrocławiu. Pisa Barczewo i klub z Dobrego Miasta zaproponowały mi pracę trenera. To czwartoligowe, bardzo dobre drużyny. W tym samym czasie odezwali się do mnie przedstawiciele Gwardii Szczytno i przekonali, że warto rozważyć współpracę.

 

Czyli widzi pan szanse na Gwardii Szczytno w IV lidze?

Do tego jeszcze daleko, ale lubię wyzwania. Już udało nam się osiągnąć sukces. Awansowaliśmy w ubiegłym roku z A klasy do okręgówki. We współpracy z zarządem SKS-u cenię sobie to, że mam kredyt zaufania i mogę prowadzić drużynę zgodnie z moim planem. To też przyczyniło się do podjęcia ostatecznej decyzji.

 

Postawił pan swoje warunki?

Przedstawiłem swoje propozycje. Chciałem, żeby drużyna opierała się na zawodnikach miejscowych, którzy grali w klubach ościennych w Wielbarku czy Pasymiu. Dostałem zielone światło. Pozyskałem bardzo dobrych zawodników, jak Kwiecień, Murawski, Miłek i Przybysz, którzy zdecydowanie byli za dobrzy na grę w A klasie. Skład uzupełniliśmy o młodych zawodników i mamy 12 miejsce w okręgówce. Zaczynając współpracę w Szczytnie byłem zachwycony. Treningi trzy razy w tygodniu, dobra frekwencja i zaangażowanie.

 

Piłkarze wiedzą, że jest pan konkretnym szkoleniowcem.


Reklama

Tylko z zaangażowaniem realizując plan treningowy możemy myśleć o sukcesach na boisku. Dobrze mi się współpracuje z zawodnikami, którym zależy na osiąganiu rezultatów. Praca ze mną jest łatwa i przyjemna dla tych, którzy chcą się rozwijać i coś osiągnąć. Jeżeli komuś nie zależy, to nie widzę potrzeby współpracy. Może jestem staroświecki, ale w piłce nożnej, jeżeli chce się osiągać wyniki, to trzeba w to wejść całym sobą. Inaczej szkoda czasu.

 

Jednak sukcesów SKS Gwardii Szczytno chyba trochę brakuje?

Za nami pierwszy sezon wspólnej pracy. Wierzę w potencjał drużyny i klubu inaczej nie podjąłbym się pracy trenera. Udało nam się zrealizować pierwszy cel: awans. Bardzo dużo jest do zrobienia pod względem piłkarskim. Jesteśmy na dobrej drodze. Zawodnicy są zmotywowani i pracują.

 

Drużyna potrzebuje dobrych zawodników, a o nich nie jest łatwo.

W tej chwili zespół jest osłabiony, bo część piłkarzy wyjechała. Kuba Poździak, Augustyn Siurnicki i Dawid Manowski rozpoczęli studia, a Łukasz Krajza i Grzegorz Kozicki wyjechali do pracy za granicę. Stabilność kadry jest słaba, a to problem, bo nie sposób zastępować co chwilę zawodników. Jako klub nie mamy możliwości ich zatrzymania.

 

Czyli zapewne dochodzimy do pieniędzy?

Trochę tak. Żeby mieć mocną drużynę, trzeba mieć silny skład. Szczytno ma wielu dobrych zawodników, którzy dzisiaj grają w klubach w województwie i kraju. Dominik Kąkolewski zasilił Znicz Biała Piska, Maciek Kowalski gra w Motorze Lubawa, Kuba Banul w Tęczy Biskupiec. To drużyny czwartoligowe. Rafał Dębski gra w Wiktorii Sulejówek, Bartek Kukliński w Gedani Gdańsk, a to kluby z trzeciej ligi. Są to zawodnicy w wieku od 17 do dwudziestu kilku lat, czyli najlepsi do grania. Żeby zatrzymać takiego piłkarza trzeba myśleć o stypendium dla niego. Brakuje nam też odpowiedniego zaplecza treningowego. Zimą musimy grać poza Szczytnem. To duże utrudnienie.

Reklama

 

Bez mocnych zawodników nie pójdziecie dalej?

Jeżeli chcemy myśleć o pójściu wyżej, musimy postawić na chłopaków i szkolenie. Dla Szczytna okręgówka powinna być minimum.

 

Myśli pan o dobrych czasach Gwardii?

Nie wiem czy powrót do takiej drużyny, jak w latach 80. jest możliwy. To był piękny czas dla szczycieńskiej piłki. Powiem pani, że jak graliśmy mecz o awans do okręgówki, to na trybunach było około 800 kibiców. Świetnie się gra przy takim wsparciu.

 

Jaki jest plan na dziś?

Mamy schematy do wypracowania. W sezonie 2023/2024 chcemy utrzymać się w okręgówce, ale wskoczyć na bezpieczne miejsce, może dziesiątce, tak żeby nie mierzyć się w barażach. Cały czas pracujemy nad nowymi zawodnikami. Szanse, żeby iść wyżej są, ale potrzebujemy dobrego narybku.

 

Chcecie wychować nowe pokolenie gwardzistów?

Dokładnie. Osobiście nie widzę się w trenowaniu dzieciaków, bo brakuje mi cierpliwości. Uważam, że tam potrzebni są najlepsi szkoleniowcy, którzy rozbudzą pasję, ale to temat na inną rozmowę. Musimy zachęcać młodych do grania, może odnajdziemy kolejne talenty.

 

A jak zaczęła się pana przygoda z piłką?

Moja pasja do footballu zaczęła się od Gwardii. Trener Jan Świerczewski, który prowadził drużynę seniorów w 3 lidze w latach 80, to mój wujek. Od niego się zaczęło. Więc mogę powiedzieć, że właśnie zataczam koło.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama