Piątek, 26 Kwiecień
Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda -

Reklama


Reklama

Obowiązek rozstania się z „koszulą”?


Podczas czwartkowych posiedzeń dwóch komisji: rewizyjnej i gospodarki komunalnej, po raz nie wiadomo który przez radnych opozycji podniesiona została kwestia preferencyjnego zatrudniania przez burmistrz osób spokrewnionych. Jak urzędowa osoba wyjaśni te zarzuty?

 

  • Data:

Podczas czwartkowych posiedzeń dwóch komisji: rewizyjnej i gospodarki komunalnej, po raz nie wiadomo który przez radnych opozycji podniesiona została kwestia preferencyjnego zatrudniania przez burmistrz osób spokrewnionych. Jak urzędowa osoba wyjaśni te zarzuty?

 

Liczną ma pani rodzinę?

 

Jakoś ogromnie rozbudowana nie jest. Szczęśliwie powiększa się, bo tydzień temu przybyła mi kolejna wnuczka Emilia. Urodziła się w szczycieńskim szpitalu, mimo że moje dzieci mieszkają w stolicy. Ciekawa jestem, czy z racji tych narodzin osoby, nieustannie szukające na mnie jakichś haków, posądzą mnie o nadmierne sprzyjanie szpitalowi. Ponadto starsza wnuczka chodzi obecnie do miejskiego przedszkola. Czy to też nepotyzm? Idąc tym tropem można by np. zabronić dziecku nauczycielki nauki w szkole, w której uczy matka. A jak to rozwiązać w miejscowościach, w których jest tylko jedna szkoła albo w gminach, gdzie jest jedno przedszkole?

 

Dzieci, póki co, nikt nie tyka, jeszcze głosu wyborczego nie mają. Zarzuty dotyczą skoligaconych osób dorosłych i ich zatrudnienia.

 

Owszem. Dokładnie przypadków trzech. I każda z tych „dotkniętych” osób została zatrudniona w jednostkach podległych miastu w czasie, gdy nie byłam burmistrzem. Może powinnam to była przewidzieć? Ale jak? Dla przykładu. Moja siostra pracuje w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej od 1984 roku. Zatrudniła się tam jeszcze w poprzednim ustroju, kiedy nie tylko nie mogło być wiadomo, że będę burmistrzem, ale nawet nie było mowy o tym, że w ogóle będą jacyś burmistrzowie czy wójtowie. Owszem, w 2011 roku MOPS zmienił strukturę organizacyjną, dostosowując ją do nowych zadań, a suwerenna decyzją dyrektor tej jednostki powołała moją siostrę na stanowisko zastępcy. To co miałam zrobić? Zabronić? Ukarać siostrę za to, że jestem burmistrzem? Czy rodzina ma być dyskryminowana, pozbawiona możliwości awansu zawodowego, zupełnie niezależnego od koneksji, czy może w ogóle pozbawiona pracy?


Reklama

 

Ale sprawa nepotyzmu wypłynęła, co prawda, tez w powiązaniu z MOPS-em, ale w związku z zatrudnieniem brata.

 

Tak, z początkiem 2002 roku, czyli też w czasie, gdy mi się jeszcze praca w samorządzie nawet nie śniła, bo sama zostałam powołana do ratuszowej „służby” dopiero w grudniu tego roku. W tym przypadku to bardziej pasowałoby stwierdzenie, że pozbawiłam brata pracy, a nie, że mu cokolwiek „załatwiłam”.

 

A to coś zupełnie nowego...

 

Jak najkrócej rzecz wygląda tak. Brat ma uprawnienia do szkoleń bhp. Świadczy więc te szkolenia jako usługę na rzecz różnych podmiotów, w tym właśnie od 2002 – na rzecz MOPS. W ostatnim czasie przeprowadziliśmy przetarg na te usługę dla Urzędu Miejskiego. Wygrał pan, zamieszkały gdzieś w Kamionku – podkreślam – bez żadnych ze mną więzów krwi. Dla obniżenia kosztów i lepszej organizacji pracy w tym przypadku podległe instytucje dostały dyspozycje, by dostosować się do wyniku tego przetargu. MOPS nie od razu się zastosował. To zostało już „wyprostowane”: umowa zawarta w 2002 roku z moim bratem – rozwiązana. W tym więc przypadku, jak powiedziałam, można by powiedzieć, że go pracy pozbawiłam.

 

 

No, jest jeszcze sprawa bratowej...

 

Tak, zatrudnionej już nawet nie wiem od kiedy w SP 6, w księgowości. W ubiegłym roku przeszła, za porozumieniem między zakładami pracy, do przedszkola na etat intendenta, bo się zwolnił. Etat został utworzony w 2011 roku, gdy w placówkach oświatowych przeprowadzona była reorganizacja. Jakby ktoś koniecznie chciał się przyczepić, to pewnie by powiedział, że w tym 2011 roku już przygotowałam etat w przedszkolu dla bratowej? A czy ja jestem prorokiem, żeby przewidzieć kilka lat wcześniej, gdzie i jakie zwolni się miejsce pracy?

Reklama

 

To wszystko brzmi logicznie, ale tak już jednak jest, że gdy wątpliwości nie rodzą się z powietrza, zwykle, w mniejszym czy większym stopniu „coś jest na rzeczy”...

 

Bywa. Ale ja akurat z całkowitą pewnością mogę stwierdzić, że żaden z członków mojej rodziny nie został zatrudniony w jednostkach podległych samorządowi od czasu, gdy sprawuję urząd burmistrza. Tego rodzaju zarzuty, absurdalne, można by też skierować np. do starosty. Czy ma on zwolnić z pracy żonę, mimo że była zatrudniona w tym urzędzie sporo wcześniej, zanim się pobrali? Wątpliwości można mnożyć i rozszerzać, bo to jest jak w przysłowiu: jak ktoś chce psa uderzyć, to kij zawsze znajdzie. Jeśli przyznaję nagrodę burmistrza nauczycielce, która jest akurat jednocześnie radną, to nie wzbudzi wątpliwości? Przecież wystarczyłoby rzucić „w eter” sugestię, że to wcale nie jest nagroda za pedagogiczne zasługi, a np. za poparcie dla budżetu czy jakieś inne pozytywne głosowanie. Czy taka nauczycielka wybroniłaby się w opinii publicznej? Jak? Choćby nie wiem ile swoich zasług i osiągnięć przedstawiała, to i tak nie ma szans, by się oczyścić. Tak samo jest z tym moim „nepotyzmem”. Wystarczy rzucić hasło, pominąć kilka faktów, dat i okoliczności, i już się robi afera tam, gdzie jej w istocie nie ma. Przykre jest tylko to, że dla jakichś, nie ma co ukrywać, politycznych celów, szargana jest rodzina.

 

Jak zatem można by zapobiegać tego rodzaju „aferom”, by nie krzywdzić bliskich?

 

Nie wiem. Może, zanim przyjmie się jakąś publiczną funkcję, trzeba się odciąć od korzeni? Ale w takim przypadku czy np. radny, który ma wpływ na funkcjonowanie placówek oświatowych, ma się rozwieść z żoną nauczycielką? Przecież do absurd. Nie dajmy się zwariować.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama