Piątek, 26 Kwiecień
Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda -

Reklama


Reklama

Jubileusz gminnej edukacji


Rozogi na historycznym polu edukacji mają niemałe zasługi, chociażby w postaci seminarium nauczycielskiego, które tu wzięło swój początek i po wielu latach zostało „zabrane” przez Szczytno, zamieniło się z czasem w Liceum Pedagogiczne, którego absolwenci... jechali do Rozóg, by nauczać w tamtejszej szkole po...


  • Data:

Rozogi na historycznym polu edukacji mają niemałe zasługi, chociażby w postaci seminarium nauczycielskiego, które tu wzięło swój początek i po wielu latach zostało „zabrane” przez Szczytno, zamieniło się z czasem w Liceum Pedagogiczne, którego absolwenci... jechali do Rozóg, by nauczać w tamtejszej szkole podstawowej. I właśnie ta szkoła świętowała w piątek, 16 października, 70-lecie swego istnienia. 70-lecie, bo jakiś punkt za początek przyjąć trzeba, ale nauczanie dzieci w Rozogach zaczęło się dużo, dużo wcześniej. Od 1945 roku jednak szkoła istnieje nieprzerwanie i działa według współczesnych, publicznych zasad.

 

Publiczna Szkoła Podstawowa w Rozogach nosi imię Jana Pawła II, stąd też jubileusz połączono z dniem patrona, a dokładając doń także ślubowanie pierwszoklasistów w jednej uroczystości zmieszczono zasadniczo trzy różne. Nie miało to większego wpływu na przeżycia głównych bohaterów: tych, którzy mury szkoły opuścili przed wielu laty i przyjechali ją odwiedzić oraz tych, którzy dzięki pasowaniu uznani zostali za ich pełnoprawnych następców.

O tym, jak ważne to było wydarzenie dla całej, tworzonej przez wiele dziesiątków lat społeczności szkolnej mogą świadczyć komentarze nie tych, co na uroczystość przybyli, ale tych, których zabrakło. - Niestety, musiałam w tym czasie wyjechać z powodu bardzo pilnych spraw rodzinnych – mówi Maria Zych, dyrektor szkoły z lat tzw. przełomu ustrojowego. - Ale nie wyrażę, jak bardzo było mi żal, że nie mogłam być tego dnia w szkole. Tak żal, że to było prawie jak fizyczny ból nie do opisania. Ta szkoła to całe moje zawodowe życie. Tu, po Liceum Pedagogicznym, praktycznie uczyłam się zawodu pod okiem takich wspaniałych ludzi jak m.in. Irena Helman.


Reklama

„Helmanka” - tak o dawno nieżyjącej nauczycielce mówili uczniowie i mieszkańcy, i tak ją wspomina jeden z najwcześniejszych absolwentów tej placówki. - Tak bardzo żałuję, że nie mogłem pojechać do Rozóg – mówi Stefan Bałdyga, dziś mieszkaniec Dźwierzut, który w Rozogach ukończył V, VI i VII klasę podstawówki. Wcześniejsze lata edukował się w Kwiatuszku i Spalinach. - Chodziłem do tej szkoły w latach 1947-50. Jak zaczynałem się uczyć w Rozogach, miałem 10 lat, ale byli w klasie też uczniowie 16-, a nawet 18-letni. Wojenne pokolenie, z różnymi przeżyciami, pokolenie trudne jako ludzie w ogóle, a uczniowie podstawówki szczególnie. Nie było więc łatwo naszym nauczycielom. „Wolałabym kamienie na bruku tłuc, niż was uczyć” - tak czasem mówiła na lekcjach pani Helman – wspomina pan Stefan.

Pan Stefan pamięta, że zimą mieszkał w bursie, utworzonej przy szkole, w miejscu, w którym dziś znajduje się Urząd Gminy. - Izby lekcyjne były po przeciwnej stronie ulicy tzw. starych Rozóg, w domach, których dziś już chyba nie ma, tam, gdzie jest obecnie weterynaria. Kierownikiem bursy i szkoły był Władysław Helman, któremu powiatowy inspektor oświaty w Szczytnie, Stanisław Żenczykowski, powierzył tę funkcję dokładnie 1 czerwca 1946 roku. Sama szkoła powstała nieco wcześniej, ale dwie kolejne panie nauczycielki nie podołały trudom. Po śmierci Władysława Helmana, w 1955 roku, kierownikiem szkoły została jego żona Irena, a po niej kolejni dyrektorzy.

Zmieniała się też lokalizacja. Stefan Bałdyga pamięta, że w prywatnych izbach uczył się w V i VI klasie, a gdy był w VII, to szkoła został przeniesiona w odległy punkt Rozóg i przy samym końcu miejscowości w kierunku na Ostrołękę mieściła się w budynku, nazywanym teraz „domem nauczyciela”. Kolejne lata przyniosły dalsze zmiany i naukę w tym miejscu, w którym trwa ona obecnie, tyle że nowoczesny budynek zaczął powstawać dopiero przy końcu lat. 80., a pierwsza część rozbudowanej szkoły została oddana do użytku już w nowej rzeczywistości – w 1990 roku. To wtedy dopiero w „starej szkole” zlikwidowane zostały zwykłe piece kaflowe, a dzieci nie biegały zimą do ustawionych rzędem poza budynkiem szkolnym drewnianych ubikacji, nazywając rzecz po imieniu – do zwykłych wychodków.

Reklama

Wiele pokoleń absolwentów, zwiedzając dzisiejsze, przestronne sale lekcyjne, szkołę na miarę współczesności, wspominało te prymitywne warunki, w jakich im przyszło się uczyć. Wspominało ze wzruszeniem, sentymentem, a może czasem i dumą. Bo zwykle musi upłynąć sporo lat, dziesięcioleci, by dawny uczeń z już posiwiałą głową zrozumiał, jak ważną częścią życia każdego człowieka jest szkoła, głównie ta pierwsza, podstawowa. Stanisław Bałdyga, dziś już prawie 80-letni „sztubak” lata swojej edukacji w Rozogach podsumowuje tak: - Ale tak naprawdę ważne było to, że dzieciaki, jak ja, i ci już prawie dorośli, szliśmy do tej szkoły, by się uczyć. Chcieliśmy się uczyć. I później każdy z nas ciężko pracował kilkadziesiąt lat właściwie po to, byście wy, kolejne pokolenia, też mogli się uczyć.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama