Sobota, 27 Kwiecień
Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty -

Reklama


Reklama

Czy możemy zrobić awans? Tak, możemy. Ale czy musimy?


Od nowego sezonu pierwszą drużyną SKS-u Szczytno pokieruje Paweł Pietrzak. To był zawodnik MKS i SKS. Czy doświadczenie z boiska pomoże mu w osiągnięciu trenerskiego sukcesu? Z nowym trenerem rozmawiamy o przyszłości pierwszej drużyny.


  • Data:

Czy utrzymanie SKS Szczytno w klasie okręgowej można uznać za sukces?

 

Myślę, że to bardzo duży sukces biorąc pod uwagę to, że po rundzie jesiennej mieliśmy zaledwie siedem punktów.

 

Co sprawiło, że ta jesień była taka fatalna?

 

Trudno mi to oceniać. Nie rozpatrywałem tego pod tym kątem, nie analizowałem, co było przyczyną takiej sytuacji. Wiem, co było nie tak w grze naszej seniorskiej drużyny. Zespół mało biegał, bardzo słabo przechodził z obrony do ataku i z ataku do obrony. Stąd brały się przewagi przeciwników. Nasi rywale, nawet ci najsłabsi, mieli bardzo dużo miejsca do rozgrywania swoich akcji. Korzystali z tego. Wygrywali.

 

Wiemy, co nie działało, ale z czego to wynikało? Za słabo przepracowany sezon, za słabi zawodnicy, czy może za słabi trenerzy?

 

Oj, powiem szczerze, że bardzo trudno mi to oceniać. Wówczas nie byłem już w zespole, ani jako zawodnik, ani jako trener, nie byłem w sztabie. Byłem w klubie, ale wyłącznie jako trener juniorów. Nie mam też prawa oceniać poprzedniego szkoleniowca. Michała Żuka bardzo szanuję jako trenera. To nie jest przypadkowy człowiek, na piłce zna się, jak mało kto. Nie zajmowałem się wówczas takimi rzeczami, które przeszkadzałyby mi w pracy. Nie zastanawiałem się nad tym, co nie zagrało w zespole, kto mógł co spierdzielić, że tak źle wypadł ten jesienny sezon. Wiedziałem jedynie, jak ja chciałbym poprowadzić ten zespół.

 

Po jesieni trenerem SKS Szczytno został Mirosław Zyśk, ale i tak zespół prowadziłeś właściwie ty, dlaczego zarząd SKS-u nie tobie powierzył posadę pierwszego trenera? Skąd w ogóle wzięła się ta fikcja?

 

Szczerze mówiąc to ja od jakiegoś czasu, ujmę to tak, z zarządem się docierałem. I właściwie tak nadal jest. Wówczas z jakiegoś powodu byłem niepożądaną osobą i ktoś po prostu wetował w zarządzie, aby mnie pomijać.


Reklama

 

 

Mówisz jak polityk. Ostrożnie.

 

(Śmiech). Nie wiem, po co była ta fikcja, ale tak było i już. Dodam jedynie, że od stycznia 2017 roku to właściwie ja zrobiłem wszystkie treningi pierwszej drużynie SKS. Każda taktyka na każdy sparing, na każdy mecz to była moja zasługa.

 


A oficjalny trener Mirek Zyśk uczestniczył w tych treningach?

 

Mirek Zyśk był w sztabie szkoleniowym, konsultowaliśmy pewne decyzje, wymagające większego zastanowienia, sprawy kadrowe, współpracowaliśmy podczas meczów w sezonie ligowym. Bardzo mi to pomagało w pracy, ale fakty są takie, że pracowałem z zespołem ja.

 

 

Co się stało, że zarząd od nowego sezonu zmienił jednak zdanie i powierzył tobie prowadzenie pierwszego zespołu?

 

Mirek ze względów rodzinnych nie może już pełnić roli pierwszego trenera. Dlaczego mi powierzono tę posadę? Myślę, że zadecydowała o tym moja dotychczasowa praca. Dostrzeżono, co zrobiłem dla zespołu i postawiono na mnie.

 

Czy jesienią i wiosną wybiegli na murawę ci sami piłkarze? Pytam o to, bo jesienią zdobyliście jedynie siedem punktów. Wiosną kilkadziesiąt.

 

Skład został nieco uzupełniony. Ale wzrosła znacząco frekwencja na treningach, co przełożyło się na wyniki. Doszedł, ważne ogniwo, Maciek Nasiadka, który rozegrał wszystkie mecze w pierwszym składzie, w środku pomocy. To tyle. Poza tym kadrowo nie było zmian.

 

Czy z nowym sezonie w SKS-ie pojawią się jakieś zmiany w zespole?

 

Jest tak, że zaprosiliśmy kilku zawodników do współpracy. Rozstrzyga się w dalszym ciągu, jak to będzie, bo my nie mamy noża na gardle. Nie musimy wzmacniać się nie wiadomo jak. Mamy naprawdę bardzo dobry zespół, perspektywiczny, silny, jak na tę ligę, zespół, który w dalszym ciągu się rozwija. Mamy mały problem z „dziewiątką” - napastnikiem, jesteśmy w trakcie rozmów z jednym zawodnikiem, ale zobaczymy, co z tego będzie. Do zespołu, pod koniec rundy, wrócił Arek Wnuk, daje to nadzieję, że tę „dziewiątkę” już mamy, bo Arek zadeklarował, że chce grać. Czyli wynika z tego, że kłopotów kadrowych tak naprawdę nie mamy. Ale oczywiście serdecznie zapraszam do zespołu każdego zawodnika, który chciałby reprezentować barwy SKS pode mną, jako trenerem.

Reklama

 

Czy atmosfera w klubie, która była przez moment bardzo fatalna, poprawiła się?

 

Atmosferę zawsze determinują wyniki. Czasami, jeśli wpadnie jeden, drugi słabszy mecz i jakoś szybko i umiejętnie się na to nie zareaguje, to można w taką dziurę wpaść, z której bardzo trudno jest się wygrzebać. Zespół to złożony organizm. Trzeba być czujnym i w porę reagować.

 

Jaki masz plan na nowy sezon?

 

Jak najlepiej przygotować chłopaków, zmobilizować do jak największej frekwencji latem i plan jest taki, że będziemy starali się wypracowywać pewne standardy pracy, które w przyszłości pozwolą nam na pniecie się w górę w hierarchii powiatu, województwa. Taki jest plan. My nie stawiamy sobie planu awans, co każdy tak naprawdę chciałby teraz od nas to usłyszeć, biorąc pod uwagę to, że w rundzie wiosennej byliśmy w pierwszej trójce ligi obliczając wszystkie punkty. My nie musimy nakładać sobie na plecy takiego ciężaru, że będziemy mówili wszem i wobec, że walczymy o awans do IV ligi. Czy możemy ten awans zrobić? Tak, oczywiście, że możemy. Ale czy musimy? Nie.

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama