Piątek, 26 Kwiecień
Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda -

Reklama


Reklama

Bezmyślność i głupota, czyli jak dbamy o nasze lasy...


W ubiegłym roku na porządkowanie lasów Nadleśnictwo Wielbark wydało około 160 tys. złotych. Jeśli do tego dodamy również środki gminy Wielbark w kwocie około 30-40 tys, które również przeznaczone są na uprzątnięcie nielegalnych wysypisk, to w ciągu roku mamy prawie 200 tys złotych. Pomnóżmy to x5 nadleśnictw i x6 gmin, które znajdują się w naszym powiecie. Rachunek jest prosty. Około miliona złotych rocznie kosztuje nas wszystkich ludzka bezmyślność i głupota, która nijak się ma do naukowego określenia naszego gatunku: Homo sapiens – człowiek rozumny.


  • Data:

Pomimo licznych apeli, część śmieci zamiast na wysypiska, nadal trafia do lasów. Według danych szacunkowych, ponad 80 proc. śmieci znajdowanych w lasach to śmieci użytkowe, począwszy od opakowań, a skończywszy na urządzeniach AGD i meblach.

 

W ciągu roku na porządkowanie lasu Nadleśnictwo Wielbark wydaje około 160 tys. złotych.

 

- W tym czasie zbieramy od około 300 do 350 metrów sześciennych śmieci – mówi o nielegalnym procederze Robert Krawczyk, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Wielbark.

 

Jak mówi zastępca nadleśniczego, kwota 160 tys złotych zawiera w sobie koszty uprzątnięcia nielegalnych wysypisk oraz tych, które znajdują się przy parkingach.

 

- Są to miejsca postoju pojazdów, których w naszym Nadleśnictwie jest pięć i są one ulokowane przy drogach publicznych.

 

Do tego dochodzi jeszcze ścieżka edukacyjna oraz szlaki rowerowe, których łączna długość w Nadleśnictwie Wielbark wynosi około 50 kilometrów. Zbieranie z tych terenów śmieci, to również wydatek blisko 80 tysięcy złotych.

 

Leśnicy podkreślają, że sprzątanie nielegalnych wysypisk z roku na rok staje się coraz droższe.

 

- Zdarzają nam się również tzw. śmieci „specjalne” - mówi Karolina Remuszko, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Wielbark. - Nie tak dawno mieliśmy wyrzucony w lesie azbest. Tego nie da się po prostu wrzucić na przyczepę i wywieźć. W takich przypadkach musi być wezwana specjalistyczna firma, która zajmuje się utylizacją tego niebezpiecznego materiału, a to generuje większe koszty.


Reklama

 

- Zdarzają się niejednokrotnie takie sytuacje, że w środku lasu, w miejscu do którego jest trudno dojechać znajdujemy pół wywrotki części samochodowych z tzw. szrotu – mówi o wywożeniu śmieci zastępca nadleśniczego. - Dość często odnajdujemy sterty opon i inne przedmioty, które jasno wskazują na ich warsztatowe pochodzenie. Na takie znaleziska trafiamy kilka razy w roku.

 

- Bywa niekiedy i tak, że wśród wyrzuconych śmieci znajdujemy dowód, wskazujący właściciela odpadów, np. fakturę, ale udowodnienie, że to ta właśnie osoba jest odpowiedzialna za zaśmiecenie lasu, jest niezwykle trudne. Praktycznie możemy ukarać sprawcę tylko wtedy, gdy go złapiemy na gorącym uczynku - dodaje Karolina Remuszko.

 

Na terenie gminy Wielbark funkcjonuje PSZOK, czyli Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Można tu przywieźć gruz, popiół, odpady zielone oraz przedmioty wielkogabarytowe czyli tapczany, meble i inne większe przedmioty domowe. Również raz w roku każda rodzina z terenu gminy Wielbark może przywieźć cztery opony samochodu osobowego. Jak w każdej gminie tak i w Wielbarku działa firma, która odbiera odpady bezpośrednio od mieszkańców, którzy płacą za to 29 złotych miesięcznie (od rodziny).

 

– Ale żeby śmieci dostarczyć do PSZOK-u i aby były one odbierane, trzeba złożyć odpowiedniądeklarację i mieć podpisaną umowę – wyjaśnia burmistrz Grzegorz Zapadka. - Być może niektórym rodzinom ten obowiązek umknął bądź unikają go celowo.

Reklama

 

W ocenie Dariusza Szepczyńskiego, leśniczego leśnictwa Borki Wielbarskie, poprawie tego stanu rzeczy służyłyby znacznie wyższe kary finansowe.

 

- Gdy 12 lat temu obejmowałem tu stanowisko leśniczego, wśród śmieci najwięcej było butelek i innych opakowań szklanych. Teraz jest zupełnie inaczej, ponieważ bywa i tak, że w lesie są odnajdywane całe elementy wyposażenia kuchennego i urządzeń, np. płyta indukcyjna lub kuchnia mikrofalowa. Stopa życiowa naszych obywateli znacznie wzrosła, ale świadomość chyba spadła – mówi leśniczy. - Na podległym terenie takich solidniejszych „wysypisk” znajduję około siedmiu. Muszę wtedy powiadomić Straż Leśną, która sprawdza zawartość dzikiego wysypiska i wstępnie określa, czy nie znajdują się w nim niebezpieczne przedmioty lub tez płyny.

 

- Stopa życiowa naszych obywateli znacznie wzrosła, ale świadomość stanęła w miejscu albo i spadła – konkluduje leśniczy Szepczyński. - Pomimo szeroko prowadzonej edukacji ekologicznej, pewne nawyki przechodzą z pokolenia na pokolenie: „robił to mój dziadek, ojciec i ja też będę wywoził śmieci do lasu”.

 

Według statystyk Lasy Państwowe rocznie wydają około 20 milionów złotych na usuwanie z lasów śmieci, które wypełniłyby około 1000 wagonów transportowych.



Komentarze do artykułu

nando

Kamery, kamery i jeszcze raz kamery. Może nie od razu wszędzie, ale w tych najczęstszych, newralgicznych miejscach. Dorwać ćwoka jednego z drugim i nagłaśniać.

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama