Środa, 8 Maj
Imieniny: Kornela, Lizy, Stanisława -

Reklama


Reklama

Problem z samooceną – felieton pastora Andrzeja Seweryna


Jednym z poważniejszych zmagań w naszym życiu jest zmaganie się z opiniami innych o nas, a także z obiektywną oceną samego siebie, szczególnie jeśli myślmy, że jesteśmy nic nie warci. Jedno i drugie nie jest łatwe, powinniśmy jednak mieć zdrową samoocenę oraz właściwie podchodzić do tego, jak inni nas oceniają i co o nas myślą.


  • Data:

Czytając Pismo Święte zauważyłem, że Apostoł Paweł też zmagał się z takimi problemami. Był bowiem postacią nietuzinkową, ale również człowiekiem z trudną przeszłością, wszak przed swoim nawróceniem był gorliwym prześladowcą Kościoła. Jednakże w 2 Liście do Koryntian w rozdziałach 10-12 Apostoł otwiera przed nami swoje serce i mówi o wielu przeciwnikach i krytykach, którzy z zazdrości lub niezrozumienia głoszonej przez niego ewangelii prześladowali go, kierując pod jego adresem liczne oskarżenia i krytyczne uwagi.

 

Zaczynając od najłagodniejszych, twierdzili na przykład, że Paweł w osobistych relacjach z wierzącymi jest cichy i pokorny, ale gdy jest z dala od nich, wtedy jest bardziej śmiały i ostry wobec nich (10,1).

 

Inni z kolei pomawiali Pawła i Tymoteusza o to, że prowadzą cielesny sposób życia (10,2). Jeszcze inni posuwali się dalej i kierowali zarzuty tyleż absurdalne co i prymitywne, powiadając, że co prawda listy Pawła są ważkie i mocne, ale wygląd zewnętrzny Pawła był według nich lichy, a mowa do niczego (10,10b). Byli też i tacy, których krytyka była zaprawiona jadem i nienawiścią, wszak powiadali, że Paweł to prostak w mowie (11,6), a byli i tacy, którzy uważali go wręcz za głupca (11,6).

 

Nie należy chyba nikogo przekonywać, iż były to oskarżenia bezpodstawne, krzywdzące i wysoce niesprawiedliwe, które musiały boleć Pawła jako sługę Bożego i chrześcijanina świadomego faktu, że naśladowanie Chrystusa wymaga od każdego wierzącego wysokiej jakości życia i moralności, a on taki poziom reprezentował.

 

Toteż w swojej obronie Paweł stwierdził, że każdy ma prawo do słabości, bo każdy je ma. Nikt z nas nie jest doskonały. On sam również nie uważał się ani za doskonałego, ani też nie miał w zwyczaju szydzić z czyichś słabości lub niedociągnięć. Miał więc prawo oczekiwać od swoich przeciwników obiektywizmu w ocenie jego osoby. Kontynuując swą myśl, aż trzykrotnie napisał następujące zdanie: „Jeśli się mam chlubić, to chlubić się będę ze słabości moich” (11,30; 12,5; 12,9c).


Reklama

 

Czy te słowa oznaczały, że apostoł miał upodobanie w poniżaniu samego siebie, że prześladowała go mania kompromitowania własnej osoby i odkrywania swoich słabych stron przed innymi? Oczywiście, że nie. Przecież jest to postawa irracjonalna, sprzeczna z pragnieniem każdego człowieka do dbałości o zachowanie dobrego imienia i pozytywnego wizerunku w oczach innych.

 

Mając jednak na uwadze własne słabości, Paweł powiada: „Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa” (12,9c). Apostoł był więc świadomy niebezpieczeństwa pychy, czyli kompleksu wyższości, który grozi każdemu człowiekowi.

 

Jak Pan Bóg kształtował ducha pokory w sercu Pawła? Otóż wbił w jego ciało cierń, który go ograniczał i hamował przed wyniosłością. „Bym się więc z nadzwyczajności objawień zbytnio nie wynosił, wbity został cierń w ciało moje, jakby posłaniec szatana, by mnie policzkował, abym się zbytnio nie wynosił” - powiada Apostoł (12,7).

 

Czym był ten cierń, kolec albo pal w ciele Pawła? Komentatorzy biblijni snują różne przypuszczenia. Reformator Jan Kalwin uważał, że tym cierniem były pokusy duchowe Pawła związane z jego wyrzutami sumienia z powodu prześladowania Kościoła chrześcijańskiego jeszcze przed nawróceniem. Marcin Luter upatrywał tego ciernia w prześladowaniach i krytyce ze strony opozycjonistów, o czym wspomnieliśmy wcześniej. Według poglądu rzymsko-katolickiego tym cierniem mogły być pokusy cielesne, z którymi zmagał się Paweł żyjąc w stanie celibatu. Jeszcze inni komentatorzy Biblii przypuszczają, że tym cierniem mógł być niezbyt atrakcyjny wygląd Pawła bądź epilepsja, kłopoty ze wzrokiem albo może ataki malarii czy wręcz napadowe bóle głowy, o czym pisali Ojcowie Kościoła: Tertulian i Hieronim.

Reklama

 

Bez względu jednak na to, czym był ów cierń albo kolec w ciele Pawła, był on przedmiotem udręki i niewygody Apostoła, który aż trzy razy prosił Pana, by ten uwolnił go od tego utrapienia. Mimo jego szczerych modlitw, Pan Bóg trzykrotnie odmówił prośbie Pawła o uwolnienie, powiadając: „Dosyć masz, gdy masz łaskę moją” (12,9a). I Paweł zaniechał tej modlitwy, bo uświadomił sobie, że Boża łaska wobec niego była i tak przeobfita.

 

Powyższe myśli i przykład Apostoła Pawła powinny zainspirować każdego z nas do próby dokonania obiektywnej samooceny własnego życia oraz duchowego samopoczucia. Pan Bóg również i dzisiaj mówi do mnie i do ciebie: Dosyć masz, bo masz moją łaskę! Twoje poczucie słabości w połączeniu z Bożą łaską i Bożą wszechmocą mogą cię uczynić człowiekiem niezłomnym i niezwyciężonym. Warto więc polegać raczej na Bogu, a nie na sobie!

Andrzej Seweryn

(andrzej.seweryn@gmail.com)



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama