Środa, 8 Maj
Imieniny: Kornela, Lizy, Stanisława -

Reklama


Reklama

Okruchy życia – felieton pastora Andrzeja Seweryna


Ostatnie dni przeżywaliśmy w zadumie nad życiem i śmiercią, wspominając tych, którzy już od nas odeszli. Pozostała po nich wdzięczna pamięć i wspomnienia wspólnie przeżytych lat lub doświadczeń i przeżyć, które pozostaną z nami na zawsze. Pamięć o tych, których ziemska pielgrzymka dobiegła końca, jest ze wszech miar szlachetna, o ile nie przeradza się w kult zmarłych obcy duchowi Pisma Świętego.


  • Data:

Dobrze jest, kiedy pamiętając o tych, którzy mają już za sobą doczesne życie, możemy jednak skupić się w tych dniach na żywych – na naszych bliskich, dzieciach, wnukach i przyjaciołach. Mamy bowiem nadal dla kogo żyć i ci żywi oraz obecni w naszym życiu winni być priorytetem w naszych staraniach, uczuciach i codziennej trosce.

 

Moja bratowa ma zwyczaj w swojej rodzinie, że po odwiedzeniu grobów swoich bliskich wszyscy pozostali członkowie jej rodziny gromadzą się razem na obiedzie i są wdzięczni Bogu za siebie nawzajem. I choć tych żywych powoli ubywa, to jednak zawsze ta zacna rodzina stara się być razem i cieszyć życiem, które im pozostało.

 

Odwiedziliśmy z żoną grób mojego teścia, a jej taty, który odszedł do wiecznego domu Ojca nieco ponad rok temu. Spędziliśmy jednak czas również z naszą mamą od niedawna wdową, a potem jakże miło było nam wrócić do naszego domku i zastać w nim wszystkie nasze dzieci z rodzinami. To był wspaniały czas razem, kiedy cieszyliśmy się sobą i życiem darowanym nam przez Pana Boga. To bezcenny dar, za który zawsze powinniśmy być wdzięczni naszemu Stwórcy. On chce, abyśmy kultywowali radość życia, a nie uprawiali kult śmierci, bo jest on destrukcyjny, szczególnie w kontekście okultystycznego w swych korzeniach, świeckiego święta Halloween.

 

A stało się ono powodem tragedii, jaka wydarzyła się w Seulu, kiedy to ponad 130 osób zginęło w czasie paniki, jaka wybuchła na wielkim zgromadzeniu tysięcy ludzi w stolicy Korei Południowej. Przerażające sceny, bezsensowna śmierć wielu i dziesiątki rannych oraz poszkodowanych w tym tragicznym wydarzeniu - wszystko to wzbudzało bolesną refleksję, że oto szatan zebrał swoje kolejne, tragiczne żniwo.


Reklama

 

Ilu ludzi dzisiaj bawi się w najkoszmarniejsze horrory uważając, że jest to niewinna zabawa, gdy tymczasem jest to kultywowanie śmierci i koszmarów, które potem śnią się dzieciom po nocach.

 

Dla zmiany nastroju chciałbym jednak zauważyć, że chyba nie pamiętam takiego ciepłego i przyjemnego końca października, jak w tym roku. Nie mielibyśmy wszyscy nic przeciwko temu, żeby taka pogoda mogła nam towarzyszyć jak najdłużej, a o śniegu będziemy marzyć ewentualnie dopiero w okolicach Bożego Narodzenia.

 

Łagodna zima leży chyba w interesie nas wszystkich, jako że ceny energii i innych paliw nie napawają optymizmem. Najważniejsze jest jednak to, żeby temperatura naszych serc była wysoka, abyśmy w tych ponurych i krótkich dniach po zmianie czasu na zimowy mogli darzyć się wzajemnie życzliwością, dobrym słowem, uściskiem dłoni na powitanie i uśmiechem, który jest dobry na każdą okazję.

 

My chrześcijanie mamy być przecież światłością świata – jak naucza nas Pan Jezus. Zatem w tym coraz bardziej zdemonizowanym i okrutnym świecie to my mamy nieść poselstwo pojednania z Bogiem i ze sobą wzajemnie, wzajemnego przebaczania sobie, szacunku i wyrozumiałości do siebie nawzajem, bo wszyscy jesteśmy niedoskonali, wręcz grzeszni i wciąż skłonni do zła.

 

Może niejeden z nas powie jednak: Pastorze, ale to co proponujesz jest takie naiwne, idealistyczne i jednocześnie tak nierealne. Zapytam zatem: To co proponujesz w zamian, jaką alternatywę chcesz nam przedstawić, która nadawałaby sens naszej ludzkiej egzystencji, szczególnie w takich ponurych i depresyjnych dniach, które są przed nami?

Reklama

 

Zachęcam zatem samego siebie jak i nas wszystkich, abyśmy w tych listopadowych dniach byli dla siebie wsparciem, pomocą, abyśmy potrafili odpoczywać przy piecu czy kominku, otuleni w koc zagłębili się w lekturę jakiejś pozytywnej lektury, o Piśmie Świętym nie zapominając.

 

Albo słuchając muzyki i piosenek, ale nie takich, które niosą bardzo pesymistyczne przesłania, lecz bardziej pogodnych i zachęcających ludzi do życia i wzajemnej życzliwości. Albo też słuchając muzyki Chopina, bo ona tak bardzo pasuje mi do listopadowych klimatów i wzbudza we mnie tak wiele pozytywnych refleksji i doznań estetycznych.

 

Pewnie znowu powie ktoś: ale ten pastor to naiwniak! Wolę być jednak naiwnym optymistą niż zgorzkniałym pesymistą wpadającym w depresyjne nastroje i ogarniętym czarnymi, beznadziejnymi myślami. Bo wiara, nadzieja i miłość pochodzą o Boga, a ja chcę brać pełnymi garściami te Boże dary, które czynią mnie zdrowym duchowo, emocjonalnie i fizycznie. Tylko wtedy będę też w stanie pomóc innym i zarazić tym optymizmem innych ludzi, którzy będą tego potrzebować w długie jesienne wieczory. Błogosławieni, a więc szczęśliwi są wszyscy naiwni, którzy odnajdują radość, sens, smak i piękno życia w Bogu. Nawet w ponurym i ciemnym listopadzie.

 

Andrzej Seweryn



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama