Środa, 8 Maj
Imieniny: Kornela, Lizy, Stanisława -

Reklama


Reklama

O wojowaniu mieczem – felieton Jerzego Niemczuka


Jak głosi znana maksyma – myślenie ma kolosalną przyszłość. Ostatnio mam wrażenie, że myślenie ma kolosalną przeszłość, natomiast martwię się o jego przyszłość. Rząd się chwieje. Tańczy, jak mu Rydzyk zagra.



O ojcu Rydzyku niewiele pewnych wiadomości, wiadomo natomiast, że nadajniki udostępniła dla jego działalności Rosja, co potwierdził kiedyś osobiście sam prezes Polski. Wnosić z tego należy, że albo Rydzyk opłacił Rosjan sowicie i za tę cenę są skłonni tolerować jego swoiście pojmowaną religijno-patriotyczną misję, albo z jakichś powodów opłaca się im jego działalność. Woli on raczej brać niż dawać, więc można przypuszczać, że bardziej prawdopodobny jest wariant drugi. Przy tym nie wiadomo, skąd miałby na to pieniądze i czy w ogóle je miał, bo spowiadać się z tego Rydzyk nie zamierza.

 

Wiadomo, że na postawienie masztu nadajnika kasę wyłożyła Vassula Ryden, szwajcarska mistyczka, która dowiedziała się od Boga, że Rosja dostąpi świętości i będzie rządzić światem.

 

Wiadomo też, że zakonnik optował przeciwko wejściu Polski do Unii Europejskiej, wstąpienie do NATO uważał za zagrożenie dla kraju, a Zachód za siedlisko zła, na domiar złego podziela poglądy Putina na temat homoseksualizmu.

 

Czyli nadajnik Rydzyka przekazuje z pewnością treści miłe uchu Putina. Pisał o tym wszystkim obszernie Tomasz Piątek. Odezwało się wtedy wiele głosów lekceważących wywód jako pozbawiony dowodów na rosyjskie wpływy. Natomiast rząd z partią chce ścigać Tuska za agenturalną współpracę z Rosją i zarazem z Niemcami, co się raczej w głowie nie mieści.

 

Kiedy jednak rozum śpi, budzi się głupota. ABW, żeby wykazać się czujnością i wygenerować zagrożenie, złapała nastolatka i obsadziła go, a w istocie osadziła w areszcie, w roli groźnego terrorysty. Chłopak ze wsi dokonał konwersji na islam i próbował kontaktować się z islamskimi zamachowcami, podobno zbierał materiały wybuchowe na pas szahida, ale zrezygnował, żeby nie martwić chorej mamy. W jego domu znaleziono ledwie dwa opakowania kwasku cytrynowego, które mają być dowodem w sprawie.


Reklama

 

Prędzej należałoby się spodziewać aresztowania komendanta głównego policji, który nie dość, że przeciwpancerną bronią rozwalił swoją komendę, to jeszcze ma brata w organizacji przestępczej.

 

A tymczasem przedstawiciel rządu, Sasin, wręcza Rydzykowi na Jasnej Górze symboliczny miecz. Niczym Jagielle pod Grunwaldem. Zastanawiam się teraz, z kim on tym mieczem ma wojować? Nie z Rosją przecież, bo kto będzie dbał o jego nadajniki?

 

Martwiłem się, że ten miecz piastowski został wydany z zasobów pamięci narodowej i ją teraz zuboży. Okazało się, że nie. Że Enea go kupiła w antykwariacie z naszych dopłat za prąd. Okazało się także, że gdyby ten miecz miał tysiąc lat, to po pierwsze nie mógłby zostać legalnie kupiony, bo zabytki tej klasy, o ile nie są od lat własnością rodziny, należą do państwa polskiego. Po drugie, żaden miecz z tego okresu nie dochowałby się w takim stanie, leżąc w grobie przez tysiąclecie. Po trzecie nie tylko stan, ale rodzaj zdobień wskazują albo na broń z dużo późniejszego okresu, albo na falsyfikat. Wygląda na to, że nikt kompetentny tego daru nie zweryfikował co do pochodzenia i wartości.

 

Teraz modus operandi dzielących i rządzących będzie dotkliwie analizowany przez wszystkie media, a to zwycięstwa nie rokuje. Wyjdzie na to, że swojego rozumu nie mając, nie potrafią oni korzystać z opinii fachowców, uczonych i ekspertów, co widać przy wszystkich innych decyzjach rządowych.

 

Nie musiałem długo czekać, żeby moje przypuszczenia się potwierdziły. Muzeum Rydzyka zapewnia , że to nie dar dla niego, ale dla jego muzeum i nie on będzie mieczem wymachiwał u siebie w domu zakonnym. Wraz z Eneą grozi pozwami za kwestionowanie autentyczności miecza, na którą ma rzekomo trzy aż ekspertyzy, ale nie chce ich pokazać. Straszenie ekspertami, których nie da się pokazać, jest specjalnością władzy, ale pokazem siły dowodów nigdy się dotąd nie okazało, więc należy przypuszczać, że i tym razem tak będzie.

Reklama

 

Jakby tego było mało, sąd ukarał niejaką Marikę M., która sponiewierała ze swoimi trzema kompanami uczestniczkę parady wolności, próbując jej wyrwać tęczową torbę, co zostało zakwalifikowane jako rozbój. A wymierzono jej za ten czyn najniższą z repertuaru zaostrzonych kar, który niedawno wprowadził Ziobro, żeby wykazać się przed społeczeństwem surowością. Teraz Ziobro z Kaletą atakują sąd, że kara zbyt drastyczna. Sami, zdaje się, mają poglądy zbliżone do napastników, więc twierdzą, że ukarano ją nie za rozbój tylko za poglądy, co brzmi kuriozalnie, bo i rozbójnik ma swój pogląd, że cudze mu się należy. Sąd mógł uwzględnić, że czynem czwórki napastników powodowała też nienawiść do osób LGBT, ale trudno to uznać za okoliczność łagodzącą.

 

Broń w postaci populizmu penalnego, jak to określa sędzia Przymusiński, okazała się obosieczna. Robili to „pod siebie” i rezultacie zrobili pod siebie. Zamiast know how pozostanie im smętne hau, hau – szczekanie, które niewygodnej prawdy nie zagłuszy.

 

Trzeba było tego miecza z pochwy nie wyjmować.

Jak powiada moje ulubione przysłowie: jak ktoś ma masło na głowie, to nie powinien wychodzić na słońce.

Jerzy Niemczuk



Komentarze do artykułu

uglybert

dedykuję autorowi tekst z jego felietonu - \"Kiedy jednak rozum śpi, budzi się głupota\". I jeszcze powiedzenie, że jak Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera.

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama