Wtorek, 7 Maj
Imieniny: Augusta, Gizeli, Ludomiry -

Reklama


Reklama

O kadrach – felieton Jerzego Niemczuka


W ludowym pojmowaniu demokracja polega na tym, że wszystko można. Usłyszałem to przy okazji macania pieczywa w Lidlu, co jest polskim grzechem powszednim. Jest to oczywiście ujęcie błędne. W istocie jest to anarchia, a ta w społecznym współżyciu marnie rokuje. W społeczeństwie, tak jak w orkiestrze, każdy ma swoją rolę do odegrania. Inaczej, jak powiada znajomy kompozytor, jesteśmy skazani na wersję: „każdy ch… na swój strój”, a to przecież nie dość, że mało eleganckie, to jeszcze słuchać się nie da.



Niewłaściwe rozumienie demokracji może naród do niej zniechęcać, bo kojarzy się z nieporządkiem i samowolą. Dlatego vox populi ulega autokratom, którzy obiecują brać za mordę, a anarchię i samowolę ograniczają do bliskiego grona krewnych i znajomych. Na to z kolei jest ludowe przyzwolenie, bo swój, choćby bez przymiotów, lepszy od obcego, choćby ten kwalifikacje posiadał. Dawno temu wyraził te familijno-polityczne zobowiązania premier Pawlak, twierdząc, że sumienia by nie miał, żeby mamusi nie zatrudnić.

 

Samolubne geny rządzących trzymają się zatem mocno tak pojmowanej klauzuli sumienia, a skutki tego obserwujemy na co dzień. Upadła stadnina, Ostrołęka zawalona, wali się Turów, przekop niedokopany - przepływać nim mogą tylko jednostki niewiele większe od kaczki - na lotnisku w Radomiu parę razy mniej ląduje samolotów niż u nas w Szymanach, natomiast ruskie rakiety latają swobodnie jak nasze bociany, Odra nie dość, że zatruta, to jeszcze chcą z niej zrobić wbrew wszystkim autorytetom, wybetonowaną rynnę.

 

Pożytki rodzinne nie przekładają się zatem na sukcesy i trzeba po dwa razy przecinać taśmę i otwierać już otwarte, żeby się wykazać, że coś się jednak udało, albo, swojego nie mając, cudzym się chwalić, jak ostatnio tunelem w Świnoujściu, który zbudowano z dotacji unijnych i środków samorządu.


Reklama

 

Rząd nie tylko stwarza problemy, które potem usiłuje nieudolnie rozwiązywać. Ostatnio walczy z problemami, które nie istnieją. Ponieważ ich nie ma, będzie próbował przekonać wszystkich, że zostały z sukcesem rozwiązane.

 

Bo sukcesu potrzeba im za każdą cenę.

 

Prezes państwa zapewnia, że kraj idzie „wreście dobrom drogom”. W swoim niepowtarzalnym stylu – lepiej tego nie powtarzać, bo z polszczyzną w tym stylu nie powinien zdać matury, nie mówiąc o egzaminie doktorskim z teorii państwa i prawa oraz filozofii marksistowskiej.

 

Jedno się wszak udało – proponowana przez niego wersja posybilizmu. W rzeczywistości jest to pogląd filozoficzno-naukowy zakładający równowagę i wzajemną zależność między człowiekiem a środowiskiem przyrodniczym. Zapewne nie o to prezesowi chodziło, raczej zainspirował go tytuł filmu „Mission impossible”.

 

I choć z Ziobrem poszło mu znacznie gorzej niż panu Bogu z żebrem Adama, to udało mu się stworzyć z niczego „wszystko może” Obajtka, co odczuwamy wszyscy w cenach benzyny.

 

Reklama

Ale choć wedle słów Stalina - prezes, studiując dogłębnie marksizm, zapewne je znał - „kadry są wszystkim”, to w jego kadrach panoszy się nicość. I nie tylko tam.

 

Pieniędzy nie ma, bo inflacja. Z KPO nie ma funduszy, bo nie ma państwa prawa, o czym prezes powinien wiedzieć, bo zdawał z tego doktorat. Nie ma niezależności publicznych mediów, trybunału konstytucyjnego też nie ma. Może i wojsko jakieś jest, ale nie wiadomo jakie, bo tajemnica wojskowa, CBA nie ma, nie widać, żeby kogoś łapała. Ale jak ma łapać, skoro sami swoi kradną na potęgę, jakby zaczęła, to pewnie by sama przestała istnieć. Może policja, bo czasami daje się odczuć boleśnie. Narodu coraz mniej, bo się rodzić nie chce, a jakby się chciał ktoś z zagranicy zgłosić na członka Polski, to nie biorą, bo mają być sami swoi.

 

Był kiedyś egzotyczny kandydat na prezydenta, Kononowicz, który zapędził się z programem i roztoczył wizję, że „w ogóle nic nie ma”. Gdyby nie to, że prezes tą swoją „drogom” jeszcze nie doszedł, to można by powiedzieć: program Kononowicza programem prezesa. Kiedy się jednak zrealizuje, to ockniemy się „w Polsce, czyli nigdzie”, w absurdzie z „Króla Ubu”.

Jerzy Niemczuk



Komentarze do artykułu

marian

Myślałem ze to tylko fikcja ale nie! Autor tego tekstu faktycznie żyje w innym wymiarze :) A może jest to objaw spowodowany frustracją i wypaleniem? Bez względu na wszystko warto by to jednak leczyć!

Evix

Bardzo trafny choć niepełny opis. Szkoda, że 30 procent Polaków nie rozumie tragiki konsekwencji dla państwa polskiego poczynań osobników, którym udało się kupić naród za 500 srebrników. Konsekwencje za ich naiwność i niedokształcenie pniosą ich wnuki.

j23

Do Romka. Niestety Romku masz rację. 30 % to debile. Naród kochający wolność sprzedał się za 500 PLN.

Romek

Nie wiem czemu Tygodnik cytuje wciaz tego pana. Ten Pan jest przesiąknięty nienawiścią do tego rządu i wprowadza ludzi w błąd świadomie lub z niewiedzy. Statki prz4z Mierzeje pływają małe bo duże będą jak będzie port w Elblągu. To zupełnie oczywiste. Tunel zbudowany z pieniędzy unijnych czyli naszych składek. Jak zresztą większość przeróżnych inwestycji. Jeżeli tak to czemu poprzedni rzed tego nie zrobił tylko szydzi z obecnych i robi durni z tych którzy rząd popierają. To co? Ponad 30% obywateli w kraju to debile? Gdzie Pana szacunek do ludzi? Jest Pan miernota a nie myslicielem

Gość

Normalnie jakbym słuchał mediów ruskich lub germanskich. Ma tupet.

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama