Wtorek, 7 Maj
Imieniny: Augusta, Gizeli, Ludomiry -

Reklama


Reklama

Podąża śladami Ennio Morricone. Od informatyka do kompozytora - historia muzycznej przemiany Adama Dzieżyka (zdjęcia)


Adama Dzieżyka od zawsze ciągnęło do muzyki. Wystarczył impuls, by całkowicie zmienił swoje plany na dorosłe życie. Dla komponowania porzucił myśl o zostaniu informatykiem. A naukę gry na instrumentach na poważnie rozpoczął, gdy miał 18 lat. Dzisiaj studiuje na Akademii Muzycznej w Gdańsku i na swoim koncie zapisuje nowe sukcesy.



- W domu nie mieliśmy muzycznych tradycji, ale marzeniem mojej mamy od zawsze było to, żeby w domu ktoś grał na instrumencie – opowiada Adam Dzieżyk. - Okazało się, że to ja poszedłem tą drogą.

 

Nie była ona jednak ta oczywista. Wszystko wskazywało na to, że Adam zostanie informatykiem. Miał iść w ślady brata. - Miałem do tego predyspozycje i w zasadzie z informatyką planowałem związać swoje zawodowe życie. Wszystko zmieniło się za sprawą przyjaźni. To Szymon Kusior zainspirował Adama, aby wspólnie rozwijali swoją muzyczną pasję.

 

- Myślę, że bez tej przyjaźni, w tamtym momencie mojego życia, nie zdecydowałbym się na tak szalony krok. W końcu zmieniłem całkowicie swoje plany na przyszłość – wspomina.

 

Szaleństwo wspierali rodzice

 

 

W trzeciej klasie szkoły średniej, kiedy wszyscy przygotowywali się głównie do matury, oni rozbudzili w sobie marzenie o muzyce. Wspólnie zaczęli uczyć się gry na fortepianie u profesjonalnego nauczyciela, a także pod jego okiem przygotowywać się do egzaminów teoretycznych do szkoły muzycznej II stopnia w Olsztynie. Na wspólnych ćwiczeniach spędzili wiele godzin.

 

- Sam byłem zdumiony tym, że egzaminy zdałem ze stuprocentowym wynikiem. Wtedy upewniłem się, że to moja droga. Szymon poszedł jednak w innym kierunku – wspomina Adam. - To była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć. Dzisiaj, z perspektywy czasu, wydaje mi się ona oczywista. Wtedy niektórzy myśleli, że oszalałem. Jednak ja miałem ogromne wsparcie w rodzicach i rodzeństwie, którzy mi kibicowali i rozumieli, że to dla mnie bardzo ważne.

 

Rodzice zaskoczyli go swoją wyrozumiałością. Dzięki temu nie miał momentów zwątpienia, ani chwil, gdy żałował wybranej drogi. Dzisiaj Adam przyznaje, że całe przedsięwzięcie było ryzykowne. Wszyscy szli na studia, a on zaczynał naukę w szkole muzycznej.

 

Na scenie obok maestro

 

Adam jest na trzecim roku studiów na Akademii Muzycznej w Gdańsku na kierunku kompozycja. Przed nim obrona pracy licencjackiej. Studia rozpoczął ucząc się jeszcze w olsztyńskiej szkole muzycznej. Ukończył ją w cztery lata zamiast sześciu.

 


Reklama

- Już od tamtej pory czułem, że chcę tworzyć muzykę, komponować – opowiada. - To mój cel.

 

I jak udowadnia każdego dnia, realizuje go z determinacją. Angażuje się w liczne projekty, które pozwalają mu tworzyć muzykę i rozwijać swój warsztat. Już ma się czym pochwalić. Na swoim koncie ma główny utwór fundacji Mam Marzenie, którego jest współkompozytorem, jest autorem muzyki do słuchowiska „Gothic legendy, audycja widmo”.

 

 

Skomponował również utwór „Jesień”, inspirowany twórczością malarza Wojciecha Fangora, a swoją światową premierę miał podczas 100-lecia urodzin artysty, które uwiecznione było koncertem w Operze Bałtyckiej. Szczytnianin wykonał go na scenie obok orkiestry samego maestro Jerzego Maksymiuka.

 

- Było to dla mnie ogromne przeżycie i wyróżnienie. O skomponowanie utworu poprosił mnie mój wykładowca i wybitny pianista Maciej Gański – wspomina.

 

Muzyka dała mu miłość

Adam mówi, że już dzisiaj nie mógłby uwolnić się od muzyki. Stała się integralną częścią jego życia i wiele jej zawdzięcza. Także miłość. - W Olsztynie poznałem Klarę. Uczyliśmy się w tej samej szkole i mieszkaliśmy w internacie – mówi. - Dziś jesteśmy takim muzycznym małżeństwem, które muzyka dosłownie otacza.

 

Żona jest jego największym wsparciem. Pierwszym recenzentem i krytykiem.

 

- Nie boi się powiedzieć, co myśli. Klara pokazała mi inną wrażliwość. Dzięki niej każdego dnia na muzykę staram się patrzeć także jej oczami.

 

Lepiej nie zaglądać do kuchni

 

- Komponując staram się wykorzystywać przypływy weny. Cały czas wypracowuję swój system pracy. Dla osoby z zewnątrz mogłoby to wyglądać zaskakująco – opowiada. - Coś napiszę, skreślę, zaczynam od nowa. Później wracam do pierwszej wersji. Ten proces składa się z emocji.

 

Przyznaje, że niektóre z utworów, które tworzy, rodzą się bólach, a komponowanie bywa męczące.

 

- Kuchnia kompozytorska nie jest atrakcyjna dla słuchacza. Chociaż są utwory, które przychodzą z wielką łatwością. Różne rzeczy potrafią natchnąć do pisania muzyki. Czasami są to trudne wydarzenia, których doświadczamy, a czasami zwykły uśmiech drugiego człowieka.

Reklama

 

Chce napisać utwór szczególny, dla swojej żony Klary, ale nie może to być nic byle jakiego, napisanego na szybko. - Przyjdzie taki moment, w którym będę wiedział, że to jest ten czas, na ten szczególny utwór.

 

Inspiruje go wiele rzeczy, chociaż zdecydowanie najbliższa jego sercu jest muzyka współczesna. Adama zachwyca twórczość Mikołaja Stroińskiego, Harrego Gregsona-Williamsa, czy Johna Powella. Wielu z nas ich muzykę słyszało w filmach i grach. Nie ukrywa, że sięga również do klasyki, a jego ulubiony to nurt Maurica Ravela.

 

- Cały czas staram się rozwijać i uczyć muzyki. Nie stać w miejscu – mówi.

 

Doświadczenia kształtują artystę

 

Na swojej muzycznej drodze Adam miał wiele przygód, które, jak twierdzi, pozwoliły mu odkrywać ją na różnych płaszczyznach. Studiując uczy dzieci i młodzież gry na pianinie. Wie, że bycie nauczycielem nie jest jego drogą, ale praca z uczniami każdego dnia odsłania przed nim różne oblicza muzyki.

 

- Grałem w różnych miejscach. Również w kościele na organach, ponieważ one były moim instrumentem wiodącym w szkole muzycznej. Myślę, że to właśnie tam otworzyłem się na granie dla ludzi, oswoiłem się ze sceną, jakkolwiek to brzmi – uśmiecha się.

 

Przez kilka lat grał również w zespole wokalistki Agnieszki Skryckiej na klawiszach.

 

- Do jej zespołu zaprosił mnie gitarzysta, który usłyszał mnie jak akompaniowałem koleżance. Agnieszka jest pozytywnie szaloną postacią i praca z nią była dla mnie ciekawą przygodą – wspomina. - Grałem również na ulicach i na weselu. Te wszystkie sytuacje kreowały mnie jako artystę. Za każdym razem odkrywałem w sobie coś innego, zaskakującego.

 

W muzyce się zakochał, ale stara się, żeby nie przesłoniła mu całego świata. Skupia się na osiągnięciu celu, jaki sobie postawił - komponować muzykę do filmów. Marzy przede wszystkim o szczęśliwej rodzinie i współpracy z inspirującymi ludźmi. O zawodowym rozwoju mówi krótko. - Ktoś mi powiedział, że jak coś robi się z prawdziwej pasji, to nie ma opcji, żeby nie osiągnąć sukcesu. I ja w to wierzę.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama