Sobota, 27 Kwiecień
Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty -

Reklama


Reklama

W dobrej wierze


- O 8 rano obudził mnie dźwięk koparki ryjącej tuż pod moim oknem – mówi Anna Banach - Kiedy wyjrzałam przez okno zobaczyłam swój uszkodzony płot – dodaje ze złością. Taki finał miało gminne poszerzanie drogi. Burmistrz tłumaczy, że nic się nie stało, a cała akcja była przeprowa...


  • Data:

- O 8 rano obudził mnie dźwięk koparki ryjącej tuż pod moim oknem – mówi Anna Banach - Kiedy wyjrzałam przez okno zobaczyłam swój uszkodzony płot – dodaje ze złością. Taki finał miało gminne poszerzanie drogi. Burmistrz tłumaczy, że nic się nie stało, a cała akcja była przeprowadzona w dobrej wierze. Zwykłe z pozoru działanie wywołało jednak prawdziwą lawinę.

Leleszki od innych miejscowości turystycznych naszego powiatu odróżnia bardzo kiepska infrastruktura drogowa. – Kiedyś powstał kawałek asfaltu, na którego budowę zrzucili się sami mieszkańcy, a drugie tyle dał nam marszałek – mówi radna Hanna Gryczka. – Od tamtej pory nie dzieje się w tej materii wiele, a raczej nic – dodaje.

Zadziało się w piątek, ale jak przekonuje jedna z mieszkanek – nie o takie działania prosili. - W Leleszkach mieszka ponad 260 osób, które codziennie poruszają się dziurawym szutrem, na którym nietrudno uszkodzić auto, a burmistrz, zamiast wydać pieniądze na naprawę głównej drogi – poszerzył inną, prowadzącą do tylko jednego rolnika – mówi Anna Banach. – Poszerzył tak fatalnie, że naruszył mój płot – dodaje zdenerwowana.


Reklama

- Poza tym władze powinny nas poinformować, że planują coś robić, żebyśmy mogli się przygotować – mówi pani Anna.

Burmistrz nie zamierza się tłumaczyć. – Będę wzywał mieszkańców i wtedy z nimi rozmawiał. Kiedy kierowaliśmy sprzęt w tamten rejon nie podejrzewaliśmy nawet, że ta sprawa wywoła taką burzę – mówi Bernard Mius.

Nie zamierza też płacić za zniszczony płot. – Żadnego płotu nie uszkodziliśmy, więc nie będziemy za niego płacić, poza tym ogrodzenie znajduje się na gruncie gminnym i właściciel i tak będzie musiał je usunąć. Nie wiem, kto i co chce przez takie działania osiągnąć? – pyta.

Mieszkanki, jak również radnej i sołtysa miejscowości takie wyjaśnienia nie przekonują. – Burmistrz potrafi tylko składać obietnice, z których potem się nie wywiązuje. Przed wyborami obiecał nam tę drogę. Wygrał i tydzień później ogarnęła go jakaś dziwna amnezja, która trwa do dzisiaj. Na domiar złego, kiedy się go prosi o równiarkę, wysyła koparkę albo - jak kiedyś – przywożą materiał, który sami musimy rozplantować na drogi. Ja mam już tego serdecznie dość i przysięgłam sobie, że już nie będę naprawiała dróg za pomocą łopaty i taczki – kwituje radna Gryczka.

Reklama

Paweł Salamucha

Fot. Paweł Salamucha

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama