Czwartek, 18 Kwiecień
Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy -

Reklama


Reklama

Ziemia obiecana Tomasza Guziaka


Wszystko zaczęło się podczas odbywania praktyk zawodowych, na jakie skierowało młodego ucznia Technikum Drzewne w Szczytnie.<...


  • Data:

Wszystko zaczęło się podczas odbywania praktyk zawodowych, na jakie skierowało młodego ucznia Technikum Drzewne w Szczytnie.

 

- Pamiętam moje pierwsze zajęcie w tartaku, sztaplowaliśmy deski, przygotowując pakiety do suszarni. Każda z powierzonych prac bardzo mnie interesowała. Chciałem jak najszybciej, sam, doświadczyć tego, o czym opowiadał na lekcjach mój nauczyciel zawodu Jarosław Czepanko. Niesamowity fachowiec, człowiek z duszą do tej pracy, czujący i rozumiejący drewno – z wielkim sentymentem wspomina Tomasz Guziak.

Po ukończeniu technikum powrócił do Kolonii i podjął pracę w państwowej firmie pod nazwą Przedsiębiorstwo Przemysłu Drzewnego w Kolonii. Zmiana modelu gospodarki w Polsce, prywatyzacje, sprawiły, że zmieniła się nazwa i właściciel firmy. Od drugiej połowy lat 90. ubiegłego stulecia tartak w Kolonii przekształcił się w spółkę z o.o. ,,Lastar”. Jej głównymi udziałowcami zostały Lasy Państwowe i Skarb Państwa. Kolejna fala prywatyzacji na przestrzeni lat 2000/2001 przyniosła nowe zmiany. Tartak wykupiła prywatna firma, zmieniając jego nazwę na ,,Centrum Dystrybucji i Obróbki Drewna”. Nowy właściciel prowadził swoją działalność do około 2006 r. Wtedy pojawiła się firma ,,Stora Enso” i zakupiła tartak. Po niespełna 2 latach zawieszono produkcję.



Reklama

Jedną z przyczyn zawieszenia produkcji przez „Stora Enso” w Kolonii, był nasilający się kryzys gospodarczy. Nowa firma Guziaka i Krzynówki musiała na samym początku stawić czoło temu wyzwaniu. Zaczęli bardzo ostrożnie. Załoga liczyła zaledwie 6 osób. Produkcja na małą skalę zabezpieczała rynek lokalnych odbiorców. Produkowano tarcicę mokrą, następnie uruchomiono suszarnię. Kolejnym etapem było przerabianie drewna struganego i klejonego. Uporczywa praca menadżerska, serce i zaangażowanie wkładane każdego dnia w utrzymanie i rozwój firmy sprawiły, że pojawiły się efekty. Unowocześniono technologie, rozszerzono zakres udziału w rynku i podaż własnych produktów. Dziś współpracują z najlepszymi w regionie, wykonując: półfabrykaty do produkcji mebli, stolarki okiennej i drzwiowej, boazerie, podłogi, szalówki, więźby dachowe i tarcice konstrukcyjno-budowlane. Linie produkcyjne obsługuje 40 pracowników. I choć każdy dzień niesie nowe wyzwania i troska o firmę spędza nieraz sen z oczu, to decyzji o pójściu na swoje po blisko 6 latach nie zmieniliby na inną. Ten trafny wybór, zarażony wielką pasją nauczyciela ze szkoły oraz wytężona własna praca i nabywane doświadczenie zbudowały sukces zawodowy i osobiste zadowolenie.

Droga do ,,Ziemi Obiecanej”, była długa i pełna wyrzeczeń. Pracownik fizyczny o ponadprzeciętnym zainteresowaniu pracą został monterem domów z drewna. Wyjazdy w różne rejony Polski i za granicę zaowocowały doświadczeniem i wiedzą niezbędną, aby pozostać kierownikiem produkcji. Praca przy dalszym technologicznym przerobie drewna pozwoliła posiąść wiedzę niezbędną do tworzenia własnych produktów. Dobrego zarządzania uczy samo życie. Test na przetrwanie na rynku piszą codzienne decyzje. - Dziś widzę i rozumiem, jak wielką pomocą dla mnie była i jest wiedza, jaką zdobyłem w technikum. To bardzo dobre przygotowanie do zawodu. Solidna podstawa do tego, aby sobie dobrze radzić, czuć swobodnie w pracy i mieć wpływ na jej jakość. Szkoda, że dziś nie ma dobrego szkolnictwa zawodowego. Tego, co uczyła wcześniej szkoła, dziś trzeba uczyć w pracy. Ma to wpływ na wszystkich - – mówi Tomasz Guziak.

Reklama

Choć firma to całe jego życie, to poza pracą świat też ma swoje uroki. Szczęśliwa rodzina nie tylko dodaje sił, ale i stawia wyzwania. Oczkiem w głowie jest syn – Oskar - uczeń Gimnazjum w Świętajnie i bardzo utalentowany muzyk, gitarzysta zespołu THE DMOKS, pochłonięty bez reszty pasją grania. Jego talent jest dla ojca powodem do dumy i radości. Żona Elżbieta uczy w Zespole Szkół w Spychowie. - Staram się, jak najmniej angażować żonę w sprawy mojej firmy. Nie mówić w domu o kłopotach, chociaż zauważyłem, że nie da się do końca wyciszyć i nieraz przynoszę ze sobą nastrój – komentuje pan Tomasz, człowiek z Kolonii, któremu zarówno wieś, jak i jej mieszkańcy są bardzo bliscy. Mecenas kultury, sponsor i promotor w wielu dziedzinach życia bardzo realnie spogląda w przyszłość. - Mały biznes po polsku to ogrom kłopotów i zmartwień, który nie ma przełożenia na pieniądze. Walka o rynek, starania o utrzymanie miejsc pracy, brak pewności jutra sprawiają, że nie da się spać spokojnie. Bardzo chcemy z moim kolegą i wspólnikiem dawać pracę ludziom, aby nie wyjeżdżali za granicę. Chciałbym, aby Kolonia i cała gmina Świętajno rozwijały się. Zjawisko wyludniania się miejscowości, pozostawanie ludzi starszych bardzo mnie boli – stwierdza pan Tomasz. Globalnych problemów gospodarczych nie da się załatwić na lokalnym podwórku. Firma panów Tomasza Guziaka i Mieczysława Krzynówki działa i cieszy się dobrą opinią nie tylko wśród klientów i kontrahentów. - To dobrzy przedsiębiorcy i jesteśmy zainteresowani funkcjonowaniem tej firmy – mówi wójt gminy Świętajno Alicja Kołakowska. Czas i ludzka praca napiszą dalszy ciąg tej historii. Jedno jest pewne - należy chronić i umacniać każdą inicjatywę, która ma pozytywny wpływ na warunki i jakość życia mieszkańców.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama