Piątek, 19 Kwiecień
Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa -

Reklama


Reklama

Zgwałcili mnie! Półnaga kobieta błąkała się po wsi


Półnaga kobieta błąkała się po Olszynach. Od pasa w dół nie miała na sobie żadnej odzieży. Twierdziła, że została zgwałcona. Do incydentu doszło w piątek, 9 kwietnia. Sprawę wyjaśniają policjanci. 50-latka, mieszkanka Szczytna, trafiła do szpitala w Olsztynie.


  • Data:

O sprawie naszą redakcję powiadomił Zygmunt Rząp, mieszkaniec Olszyn. - Około godziny 13 do mojego brata, który akurat był u mnie zadzwonił kolega i powiedział, że przez Olszyny idzie naga kobieta – mówi Pan Zygmunt. - Szła od strony osiedla kościelnego w stronę centrum wsi. Pomyślałem, że coś musiało się stać, dojść do jakiejś tragedii, lub że jest to osoba chora. Wsiadłem w samochód i ruszyłem w jej kierunku.

 

Znaleziona przy przystanku

 

Nagą kobietę pan Zygmunt wypatrzył mniej więcej na wysokości przystanku autobusowego przy miejscowej szkole. - Od dołu była kompletnie naga, nie miała bielizny, szła boso... - opowiada.

Liczne samochody jadące krajówką, zwalniały i obserwowały kobietę, ale nikt nie stanął, aby jej pomóc.

 

- Skręciłem za przystanek i krzyknąłem do niej, aby się zatrzymała – mówi pan Zygmunt. - Gdy podszedłem do niej usłyszałem „Zgwałcili mnie”. Mówiła to niewyraźnym. Była zapłakana.

 

Oglądanie bez pomocy

 

Po chwili na miejsce dojechał inny kierowca, który powiedział, że już wezwał policję. Kobieta położyła się na trawniku przy drodze.


Reklama

- W tym momencie pojawiło się mnóstwo gapiów, postawiłem tak samochód, aby nie było jej widzieć, zdjąłem swoją kamizelkę i ją przykryłem, bo godności kobiety należy bronić – mówi Zygmunt Rząp. - W każdej sytuacji.

Zdaniem pana Zygmunta kobieta mogła iść tak od strony Wawroch. Jest tam spory ruch samochodowy, dlaczego nikt wcześniej 55-latce nie pomógł? - Tam z reguły jest mnóstwo ludzi, dorosłych, dzieci, znajduje się kościół, potem szkoła – mówi pan Zygmunt. - Pogoda była paskudna.

 

Chora z mniejszymi prawami?

 

Po chwili dojechał radiowóz. Policjanci spisali kierowcę, który ich wezwał oraz Zygmunta Rząpa. Rozpytali ich. Policjantka wyjęła folię termiczną z radiowozu i okryła nagą kobietę. Policjanci próbowali nawiązać z nią kontakt, ale w pewnym momencie przestała ona reagować na ich pytania. - Zaczęliśmy bać się, że dzieje się z nią coś złego – mówi pan Zygmunt.

Dojechali ratownicy medyczni. - Wdałem się z nimi w niepotrzebną pyskówkę, bo zamiast zająć się kobietą, to zaczęli rozmawiać z policjantami i twierdzili, że pani jest im doskonale znana, że jest chora, ale czy osoba chora nie mogła być zgwałcona? - pyta Zygmunt Rząp. - Dla mnie wyglądało to naprawdę poważnie. I bez względu na to, czy ktoś jest „znany”, czy nie, procedury powinny być identyczne.

Reklama

 

- Pacjentka jest ratownikom naprawdę dobrze znana – komentuje szef pogotowia Grzegorz Achremczyk. - Zajmujemy się nią od blisko ćwierćwiecza, wielokrotnie podejmując działania medyczne dokładnie w takich samych okolicznościach, jak to miało miejsce w Olszynach. Oczywiście, nie można wykluczyć, że akurat tym razem, wyjątkowo, mówiła prawdę i była się ofiarą gwałtu. Jednak procedury, na które wskazuje pan Rząp, nie dają ratownikom możliwości przeprowadzania badań ginekologicznych. Te ewentualnie powinny być dokonane w szpitalu, w ściśle określony sposób, na polecenie policji.

 

Policyjne sprawdzanie trwa

 

Ratownicy 55-latkę zaopatrzyli i przewieźli do szpitala w Olsztynie. Czy faktycznie doszło do gwałtu? To ustalają policjanci.

 

- Rzeczywiście, taka interwencja miała miejsce w Olszynach – przyznaje sierżant Izabela Cyganiuk ze szczycieńskiej policji. - Czekamy na wyniki badań ze szpitala. Wyjaśniamy, co dokładnie się wydarzyło i czy rzeczywiście doszło do przestępstwa. Na razie tyle mogę powiedzieć w tej sprawie.

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama