Sobota, 20 Kwiecień
Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha -

Reklama


Reklama

Szambo płynęło środkiem


Dywany, wersalki i szafki – wszystko tonęło w ludzkich odchodach. – To było przerażające. Szambo cofało się z rur i wylewało z toalety wprost do mieszkania – żali się Walenty Roman. Co na to władze Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. – Takich rzeczy nie da się przewid...


  • Data:

Dywany, wersalki i szafki – wszystko tonęło w ludzkich odchodach. – To było przerażające. Szambo cofało się z rur i wylewało z toalety wprost do mieszkania – żali się Walenty Roman. Co na to władze Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. – Takich rzeczy nie da się przewidzieć – twierdzi Cezary Pinkowski z ZGKiM.

Ubiegły tydzień był dla kilku rodzin mieszkających w domach przy ul. Polnej w Pasymiu prawdziwą przeprawą przez mękę. W wyniku silnych ulew i prawdopodobnie awarii kanalizacji sanitarnej, ścieki zamiast do oczyszczalni trafiły do mieszkań. – Szambo, w tym ludzkie odchody wylewały się z toalety wprost na podłogę i dalej do mieszkania. To był prawdziwy horror. Kiedy żona to zobaczyła zasłoniła oczy rękami i płakała, ja złapałem za wiadro i zacząłem wylewać tę śmierdzącą maź – opowiada Walenty Roman.

Podobnie sytuacja wyglądała w mieszkaniu Ewy Joswig. – Szambo lało się i lało. W pewnym momencie myśleliśmy, że wypłyniemy na zewnątrz razem z meblami – opowiada kobieta. Z relacji poszkodowanych mieszkańców wynika, że szambo wylewało już kilkakrotnie. - Władze miasta, a tym bardziej Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Pasymiu niewiele robią, by nam pomóc. Obiecują, że wszystko naprawią, ale nie wiem, co robią, skoro sytuacja co jakiś czas się powtarza. I co teraz będzie z naszym mieszkaniem, co z tymi wszystkimi rzeczami, które nadają się tylko do wyrzucenia, co z odszkodowaniem? – żali się Ewa Joswig.


Reklama

Okazuje się, że mieszkańcy nie mają co liczyć na pełne wyjaśnienia, przynajmniej do końca lipca, bo jak nas poinformowali pracownicy ZGKiM w rozmowie telefonicznej – kierownik jest na zwolnieniu, a pracownicy nie mogą nikogo informować o sytuacji. - Nie mogę zrozumieć, co chce się tam ukryć, prawdopodobnie jakąś awarię. Ja nie odpuszczę i na pewno będę się ubiegała o odszkodowanie – kwituje Ewa Joswig.

Ponieważ w ZGKiM chętnych do udzielenia wyjaśnień nie było, zwróciliśmy się do burmistrza Bernarda Miusa. Ten po zbadaniu sprawy wyznaczył do rozmowy pracownika Cezarego Piotrowskiego. – Oczywiście, zdajemy sobie sprawę z tego, że ścieki są niebezpieczne, ale niestety na ten wylew nie mieliśmy większego wpływu. Doszło do niego w wyniku obfitych opadów deszczu i burzy. Natomiast jeżeli chodzi o te konkretne domy, to kanalizacja w tych miejscach jest położona poniżej głównej nitki kanalizacji, dlatego warto byłoby, by ludzie zamontowali sobie specjalne zawory, które zapobiegną cofaniu się szamba. Wcześniej wspomagaliśmy finansowo mieszkańców, którzy zdecydowali się na takie rozwiązanie, myślę, że tym razem będzie podobnie. Poza tym mieszkańcy prawdopodobnie otrzymają ubezpieczenia. Z naszej strony zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy – tak jak wcześniej zmyliśmy osad czystą wodą – mówi.

Reklama

Czy te wyjaśnienia usatysfakcjonują mieszkańców – raczej wątpliwe. To, czy ubezpieczyli oni mieszkania i ewentualnie otrzymają jakieś pieniądze za poniesione straty, z pewnością nie ma nic do rzeczy, nie powinno interesować pracownika ZGKiM, a także nie może być usprawiedliwieniem dla nicnierobienia przy wadliwie wykonanej kanalizacji, bo spłukiwanie osadów czystą wodą problemu nie rozwiązuje, a że podobnych burz i opadów można spodziewać się więcej – to chyba tylko pozostaje poradzić pasymskiemu ZGKiM, by zaczął gromadzić deszczówkę do tego spłukiwania: jak deszcz narobi szkód, to niech je naprawia.

Paweł Salamucha

Fot. Paweł Salamucha



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama