Sobota, 20 Kwiecień
Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha -

Reklama


Reklama

Świętajno – stracona szansa rozwoju? Rozmowa z byłym wójtem Januszem Pabichem


Janusz Pabich, im bliżej wyborów, tym aktywniej uczestniczy w życiu swojej gminy, którą kierował przez poprzednie dwie kadencje. Nie ukrywa, że do tego kierowania zamierza powrócić. Nic zatem dziwnego, że pilnie śledzi to, co i jak się w Świętajnie dzieje. I raz mniej, a raz bardziej dosadnie... komentuje. Czy jednak naprawdę te mijające cztery lata rządów Alicji Kołakowskiej to czas dla gminy stracony? Sprawdzamy, czy Janusza Pabicha stać na minimum obiektywizmu.


  • Data:

Trzech panów i obecnie pani – to przekrój dotychczasowych wójtów Świętajna. Każdy kolejny wygrywał na krytyce poprzednika. Czy to jest stały styl kampanii wyborczej w waszej gminie?

 

Ale to jest nieprawda. W kadencjach Adama Krzyśkowa wybory wójtów nie były bezpośrednie, więc nie było kampanii wyborczej w obecnym rozumieniu. Pani Kołakowska też właściwie nie wygrała na krytyce, a na obietnicach. Ja... po prawdzie też nie krytykuję, tylko przedstawiam fakty.

 

Jednak głównie te krytyczne. Może więc zacznijmy od pozytywów...

 

Ależ i takie też są. Dokończenie budowy sali sportowej w Spychowie to z pewnością rzecz warta podkreślenia i uznania. Na pewno za pozytywne działanie należy uznać kontynuację budowy dróg, czego pani wójt nie zaniechała z niewątpliwą korzyścią dla gminy.

 

Jeśli się nie mylę, ona z kolei uzasadniała ten drogowy kierunek działań inwestycyjnych zaniedbaniami z poprzednich lat...

 

Nie wiem, które lata miała na uwadze, ale jestem pewien, że jeszcze pani doktor Kołakowska nie osiągnęła tylu kilometrów dróg, jakie zostały wybudowane średnio w każdej z moich kadencji. Ale nie ma to aż tak dużego znaczenia, by się licytować liczbami. Ważne, że działo się i nadal dzieje sporo w tej sferze.

 

A pozostałe dziedziny życia gospodarczego gminy? Jak je pan ocenia?

 

Raczej mizernie. Na przykład zarządzanie gminnym zasobem finansowym. Zostawiłem gminę z zadłużeniem na poziomie 2,6 mln zł, a na koniec obecnego roku może to zadłużenie sięgnąć 7 mln, bo tak jest zaplanowane w budżecie. Zostawiłem spółkę gminną – ZGK, z zyskiem około 200 tys. zł na koniec 2014 roku, a obecnie ma ona wciąż około 200 tys., ale straty. I jest to o tyle niezrozumiałe, że nie są i nie były prowadzone żadne inwestycje, które by te różnice w finansach spółki uzasadniały.

 

To może jednak dużo robiono w gminie, co wymagało zwiększenia zadłużenia budżetu samorządu...

 

Kilka inwestycji zostało wykonanych, nie tylko drogi, np. wodociąg, kanalizacja czy zakupiono wóz strażacki. Problem jednak w tym, że znakomitą większość tych wydatków pokrywano ze środków własnych i kredytów, bez udziału środków zewnętrznych. Z tego co wiem, pozyskano zaledwie 600 tysięcy złotych środków unijnych na drogi, ale ta inwestycja nie jest wciąż ani zakończona, ani rozliczona, chociaż trwa już dwa lata. A to może rodzić różne skutki, bo jeśli terminy z umów nie zostaną dotrzymane, to gmina tych pieniędzy nie odzyska, nie zostaną zrefundowane.
 


Reklama

Wspomniał pan o wygranej wójt Kołakowskiej za pomocą wyborczych obietnic. Jakie one były i co z ich realizacją?

 

Jedną z podstawowych było zmniejszenie kosztów „utrzymania” wójta. Istotnie, pani wójt miała nieco niższe wynagrodzenie niż to, które ja otrzymywałem. Tyle że drugą taką pensję otrzymywał zatrudniony przez nią asystent, postać wielce kontrowersyjna. Pamiętać też trzeba, że wysokość wynagrodzenia wójta to decyzja radnych. Początkowo więc, jak sądzę, radni nie podwyższali wynagrodzenia pani wójt ze względu na to, że sporo gminę kosztował ów asystent, a obecnie... Cóż, może teraz radni uważają, że gospodarcze i społeczne „sukcesy” gminy nie zasługują na wyższe uposażenie.

 

Ano właśnie... asystent. Wzbudził wiele emocji, głównie niezdrowych. Ale choć sama nie mam o nim najlepszego zdania, to jednak uważam, że w kwestii promocji zrobił dla gminy sporo i sam się przy tym solidnie napracował. W moim przekonaniu akurat rzetelnie zarobił to wynagrodzenie, które dostawał...

 

Nie zgadzam się. Nie przyniosły te działania żadnych widocznych korzyści gminie. Na zewnątrz też nie była ona jakoś szczególnie wypromowana. Bo nie można za „promocyjny sukces” uznać konfliktu, jaki jego osoba wywołała pomiędzy panią wójt a radą, a pobory, równe wynagrodzeniu wójta, dla kogoś, kto się tylko promocją zajmował, to co najmniej lekka przesada.

 

No, może za daleko z tą promocją nie poszedł, ale w powiecie o Świętajnie i lokalnych przedsiębiorstwach na pewno zrobiło się głośniej, chociażby przez aktywny i liczny ich udział w targach organizowanych w Pasymiu. Tam, gdzie nie było takiego kogoś, kto by namawiał, zachęcał, załatwiał, to i miejscowych wytwórców nie było widać. Nikomu, jak dotąd, z żadnej innej gminy, chociażby za pośrednictwem naszych łamów, nie chciało się i nie chce tak promować lokalnych przedsiębiorców, jak chciało się Krzysztofowi Kolczyńskiemu...

 

Można mieć i taką opinię, oczywiście. Pozostanę jednak przy swoim. Za takie pieniądze, jakie otrzymywał, to jeden czy dwa artykuły w gazecie w tygodniu, to nie za wiele. I za takie pieniądze to przedsiębiorców można by promować w Berlinie, a nie w Pasymiu. Jego zadaniem, zgodnie z tym, co tłumaczyła na początku kadencji pani wójt, było zapewnienie rozwoju gospodarczego gminy, ściągnięcie inwestorów. I z tego nic nie wyszło. Może ci przedsiębiorcy, którzy od lat działają na terenie gminy, są nieco bardziej znani w powiecie, ale nie ma nikogo nowego, żadnego nowego zakładu, który by gminę ruszył z posad.

 

Reklama

A inne obietnice wyborcze wójt Kołakowskiej?

 

Miała być poprawiona komunikacja i współpraca z organizacjami pozarządowymi, ale skończyło się przepychankami najpierw z chórem „Pasjonata” o salę, w której odbywały się próby czy też próbą wypowiedzenia Kreolii umowy na dzierżawę budynku w Jerutkach. Miało być więcej miejsc pracy i jest, ale w administracji, czyli za pieniądze z podatków.

 

Tworzenie miejsc pracy to częsty zarzut w kierunku samorządów, ale i częsta obietnica wyborcza, Jednak, po prawdzie, to jak ją samorząd może zrealizować?

 

Może, chociaż pośrednio, poprzez zapewnienie zaplecza inwestycyjnego. Ja rozpocząłem przygotowywać strefę przemysłową „Jeruty”. To około 100 ha w dobrej lokalizacji, z potrzebną inwestorom infrastrukturą. Niemal przez środek tego terenu przechodzi droga krajowa i linia kolejowa, nota bene jedna z zaledwie trzech w całym województwie, które są modernizowane, jest tu też linia energetyczna o wysokiej mocy. Ten teren i okolice tworzą jakby trójkąt wyznaczony przez Świętajno, Szczytno i Rozogi, które to gminy są dobrym zapleczem ludzi do pracy. Takie obszary dla rozwoju gospodarczego mają Chorzele, ma Przasnysz i tam widać, że przedsiębiorcy się pojawiają.

 

I to miało dać miejsca pracy?

 

Mogłoby dać i to wcale nie jest jakaś kosmiczna wizja. Wystarczy popatrzeć na wspomniane Chorzele czy Przasnysz, czy nawet Wielbark. Potwierdzają to także doświadczenia i naszej gminy. Taką strefę, w małej skali, też na owe czasy wizjonersko, przygotował (uzbroił teren) jeszcze wójt Adam Krzyśków. I mamy mikrostrefę przemysłową „Rzemieślnik”. Ale niestety, tego zamierzenia czyli strefy „Jeruty” pani wójt nie kontynuowała i między innymi z tego powodu uważam, że mijające cztery lata są stracone dla gminy. Przygotowanie takiego terenu, by stał się atrakcyjny inwestycyjnie, to ogrom pracy i czasu, a każda zwłoka to strata i inwestorów, i pieniędzy. To wszystko trzeba było starać się przygotować teraz, kiedy jeszcze są środki unijne, zarówno na działania, leżące po stronie samorządu, jak i późniejsze – dotacje dla inwestorów. I nie wiem, czy tę stratę uda się jeszcze odrobić. Ale na pewno trzeba spróbować.



Komentarze do artykułu

Szwejk ze Świętajna

Poprzedni wójt miał swój czas i się nie sprawdził. Nie wybraliśmy go i już nie wybierzemy. Nie rozumiem skąd u niego takie parcie na urząd. Poza tym jak widzę tych ludzi co są za nim: Krzyśków, Pasławska to wiem, że jest pozamiatane. Klasyk by zaśpiewał "ALE TO JUŻ BYŁO I NIE WRÓCI WIĘCEJ" - na nasze szczęście, na szczęście gminy. Pozdrawiam wszystkich ziomali. Bądźmy przy urnach jesienią.

Posady Swoim Ludziom

PSL rozpoczęła kampanie wyborczą i znowu te same zgrane twarze wystawia. Mieszkańcy widzą, słyszą, wyciągają wnioski. Nie nabiorą się na zatroskane minki, garniturki, garsonki odprasowane, lecz passé - tak jak cała ta ich polityka.

Lutek

Obserwator i mieszkanka to ta sama osoba. Pochodzi z Piasutna. Ogiera to właśnie ta Pani zatrudniła, w jakim celu? proszę sobie odpowiedzieć. Ma prawo robić co chce, pod warunkiem że za własne pieniądze itd. itp.

Obserwator

Z pewnością oddam głos na Panią Wójt. Młodzi mieszkańcy Świętajna, a do takich należę nie chcą powrotu Pana Pabicha, ani Krzyśkowa. Ostatnie cztery lata to nowa jakość. PSL ... niczego przełomowego nie dokonał. Teraz nasza gmina jest promowana, fajnie się tu mieszka.

Mieszkanka

Co jeden to lepszy a tych dwóch ogrów to już w ogóle...Jeden wypomina gimnazjum wybudowane p.n.e a drugi kotłownię koło bloków. .

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama