Piątek, 19 Kwiecień
Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa -

Reklama


Reklama

Sądowa walka o mieszkanie


Dopiero w połowie grudnia sąd II instancji orzeknie, czy Januszowi Marczukowi miasto powinno oddać w najem mieszkanie komunalne, które od lat zajmowali jego rodzice, gdzie on się urodził, wychował i niezmiennie jest zameldowany, chociaż sporo czasu spędza poza granicami kraju – taką ma pracę. Jego argumenty nie są może nazbyt silne, ale ten konkretny przypadek rodzi problem ogólniejszej natury: czy i gdzie mają wrócić ci wszyscy, którzy pracują poza Szczytnem, jeśli zostaną pozbawieni komunalnego dachu nad głową, a własnego nie mają?


  • Data:

Janusz Marczuk od urodzenia czyli już lat ponad 47 jest szczytnianinem. Mieszkał z rodzicami i starszą siostrą przy ul. Sikorskiego, w bloku „lenpolowskim”, a po komunalizacji – miejskim. Życie – jak to życie – różnie mu się układało.

 

Ożenił się i wraz z żoną oraz dzieckiem mieszkał u swoich rodziców, później się rozwiódł, pracował w miejscowych fabrykach mebli, a gdy padł Favorit Furniture, w kraju szukał swojego miejsca, wciąż w Szczytnie mając „bazę wypadową”.

 

- Znalazłem pracę w Poznaniu, w firmie wystawienniczej, która na zlecenie innych, przygotowuje im stoiska w halach targowych – mówi. - Można powiedzieć, że dla tej firmy wystawienniczej jestem podwykonawcą, mając zarejestrowaną własną działalność gospodarczą. Musiałem tak zrobić, żeby ta firma chciała ze mną współpracować. Żądała też, bym formalnie, tak jak i ona, był związany z Poznaniem, więc tam tę swoją działalność musiałem zarejestrować. Ostatnio, z rok temu, zmieniła się struktura „macierzystego” przedsiębiorstwa i mogłem już tę moją „firmę” przerejestrować do Szczytna.

 

Zmiany strukturalne nie zmieniły systemu pracy. Wykonując zlecenia pan Janusz krążył i krąży po całej Polsce i Europie. Z tego powodu – jak mówi – nie przebywa w rodzinnym mieszkaniu non stop.

 

- Przyjeżdżam, kiedy mogę, kiedy mam przerwy w pracy. Wspierałem ojca finansowo, pokrywałem koszty remontu mieszkania, nadal je opłacam – podkreśla. - Ponad rok temu mój tata, w porozumieniu ze mną, złożył wniosek o jego wykupienie. Pozytywnej decyzji oczekiwaliśmy najpóźniej na początku maja tego roku, ale – niestety – 20 kwietnia tata zmarł niespodziewanie. I od tego momentu zaczęły się moje kłopoty.


Reklama

 

Krótko po pogrzebie ojca pan Janusz w Urzędzie Miejskim złożył wniosek o przeniesienie na niego prawa najmu lokalu i podpisanie umowy. Miasto odmówiło z lakonicznym uzasadnieniem: „... z uwagi na brak wypełnienia przesłanki stałego zamieszkiwania z najemcą do chwili jego śmierci”.

 

Szerszą argumentację za i przeciw obie strony sporu przedstawiły w szczycieńskim sądzie, który w ten spór został zaangażowany przez pana Janusza.

 

- To moje mieszkanie – podkreśla pełen emocji. - Tu spędziłem całe swoje życie. Nie mam żadnego innego dachu nad głową. To, że rzadko fizycznie tu przebywam, bo taką mam pracę, nie może mnie tego dachu pozbawić. Mam orzeczenie o niepełnosprawności, niedawno przeszedłem poważną operację. Na razie jeszcze pracuję, ale nie robię się ani młodszy, ani zdrowszy i nie przewiduję, bym mógł tę swoją pracę wykonywać jeszcze długo: w rozjazdach, „na walizkach”, w różnych miejscach i warunkach. Zamierzałem już zostać w Szczytnie, nadal prowadzić swoją działalność, ale już tu, na miejscu. Ale jak mam to zrobić? Mieszkając pod przysłowiowym mostem?

 

Koronnym urzędowym argumentem jest „zeznanie” zmarłego najemcy, który po śmierci żony podpisał „kwit”, że obecnie sam jeden zajmuje komunalny lokal.

 

- Może i nie było to rozsądne, ale tata uznał, że w ten sposób zmniejszy opłaty, przynajmniej te, które są naliczane na osobę – twierdzi Janusz Marczuk. - W tym czasie akurat byłem w pracy poza granicami kraju, nie towarzyszyłem ojcu, bo może bym interweniował, kiedy mu w urzędzie podsunięto taki kwit do podpisu. Poza tym już zaczęliśmy rozważać wykup tego mieszkania, więc te „przejściowe” formalności nie wydawały się wtedy takie istotne. Dziś, jak się okazuje, są decydujące dla mojej przyszłości.

Reklama

 

Prawo jest bowiem nieubłagane. W myśl przepisów kodeks cywilnego następcą w najmie mieszkania może być osoba „stale zamieszkująca z najemcą”. W sądowej interpretacji owo „stale zamieszkująca” oznacza, że mieszkanie stanowiło dla następcy „centrum życiowe”, a dla pana Janusza – jak wynika z uzasadnienia wyroku odrzucającego jego pozew – nie stanowiło, bo w Szczytnie bywał, a nie mieszkał, a także szereg spraw życiowych (w tym zdrowotnych) załatwiał poza naszym miastem.

 

Janusz Marczuk z wyrokiem szczycieńskiego sądu się nie zgadza. Co postanowi sąd II instancji okaże się w połowie grudnia.

 



Komentarze do artykułu

Tomasz TK

Pan Janusz idzie w ślady JoFa kuKizia :-D Tamten tez dostał w Warszawie mieszkanie komunalne ( mieszkając na południu kraju), wykupił za bezcen a teraz wynajmuje. Nie wspominając o ogromnym zysku jaki uzyskał w wyniku przekształcenia. Dać Januszowi mieszkać, niech opłaca czynsz i nie pozwalać wykupić na własność. Janusz chce mieć mieszkanie przekształcone na własność, by je legalnie wynajmować. Dobry z niego herbaciarz :-D

Śmieszek

A więc także i tegoż delikwenta. Nieprawdaż? To nie miasto niegdyś budowało te bloki pracownicze. Tylko LENPOL, gdzie pracowali mieszkańcy naszego miasta i ich dzieci - także.

Obiektywny

\"To moje mieszkanie – podkreśla pełen emocji\". Twoje to będzie jak sobie je kupisz za rynkową cenę. To jest mieszkanie miejskie, czyli wszystkich mieszkańców.

Krajan

Zastraszająca, żelazna logika! A więc kto obecnie mieszka w lokalach komunalnych? Sami potrzebujący, którym może do czynszu trzeba dopłacać? No bo są biedni, nieporadni i potrzebujący. W związku z tym ludzie, zamieszkujący lokale komunalne - zarabiający pieniądze (większe, mniejsze) - powinni zostać wykwaterowani łącznie z dziećmi powyżej 18 r. życia. Bo te dzieci będą może w przyszłości rościły sobie prawa do tych mieszkań! Ludzie - odróżnijcie lokale komunalne od lokali komunalnych socjalnych! Poza tym mowa tu o dawnych mieszkaniach pracowniczych - to też wygląda inaczej. Mieszkania przydzielał zakład pracy pracownikom zgodnie z jakimiś swoimi regułami. Nie dziwcie się, że ktoś, kto urodził się i wychował, całe życie mieszkał w takim mieszkaniu ma do władzy żal, że mu je chce odebrać. Wyobraźcie sobie, że coś o co dbacie, remontujecie, unowocześniacie przez ponad 50 lat - przestaje być Waszą cząstką życia.

Do Krajan

Gościu ogarnij się, przeczytaj jeszcze ze dwa razy artykuł bo go ewidentnie nie zrozumiałeś. Mieszkania komunalne są dla mieszkańców Szczytna. Gość z niego wyjechał. Założył działalność w innym mieście i tam też zamieszkał. A mieszkanie w Szczytnie (komunalne) niby miało stać i czekać na Jaśnie Pana (może wróci może nie). Jeżeli zależało mu na mieszkaniu trzeba było je wykupić jak zrobili to inni. Gość ma 47 lat . To nie szczawik 18 czy 19 letni oderwany od rzeczywistości. Na mieszkania komunalne czekają ludzie potrzebujący i zamieszkujący w Szczytnie, którym trzeba pomóc i ta pomoc im się należy. Bohater tej może i smutnej historii chciał mieć ciastko i jednocześnie zjeść ciastko - tak się nie da. I w tym wieku powinien to wiedzieć. Jeżeli popełnił błąd to ponosi tego konsekwencje - takie jest życie. Nie decydują o tym urzędnicy lecz obowiązujące nas wszystkich prawo. Ale jak tak bardzo kocha Szczytno to jest możliwość zakupu mieszkania - dużo się teraz buduje. Większość tak robi, pracuje spłaca kredyty i nie ogląda się na innych czekając kto ? co ? gdzie? i jak dużo może mi dać ?

Krajan

W chwili śmierci mego rodzica - będącego najemcą mieszkania, gdzie jestem zameldowany - byłem na urlopie poza granicami kraju. Do tego jestem kierowcą tirów na własnej działalności, a więc mój związek z miastem, rodzicem, rodziną oraz mieszkaniem - jest zaburzony i nie wypełnia przesłanek... Urzędnicy - opamiętajcie się!!!

WK

Na wolnym rynku też są mieszkania do wynajęcia. Zasoby komunalne są dla ludzi ubogich i nieporadnych, a te pan jest biznesmenem.

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama