Piątek, 19 Kwiecień
Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa -

Reklama


Reklama

Przez sąsiedzkie podziały cierpią całe Działy


Blokada drogi i szkolnego autobusu wymagała aż policyjnej interwencji. W Dąbrowach Działach zrobiło się gorąco i niebezpiecznie. Zarzewiem konfliktu jest lokalizacja jednego z przystanków, z którego dzieci wsiadały (i wysiadały) do szkolnego autobusu. Powód: sąsiedzki spór o własność skrawka gruntu, przy którym wcześniej zatrzymywał się autobus. Aktualnie efekt jest taki, że... Działy żadnego dowozu uczniów nie będą miały.


  • Data:

Uczniowie z Dąbrów Działów do szkolnego autobusu wsiadali na trzech przystankach.

 

- Ich lokalizacja została ustalona, w drodze porozumienia z mieszkańcami i właścicielami działek przylegających do gminnej drogi w 2015 roku – mówi wójt Zbigniew Kudrzycki. - Obecny konflikt dotyczy środkowego z przystanków, który przesunęliśmy w inne miejsce.

 

W tle prywatny spór o miedzę


Gminna droga w Działach jest dość wąska, pozbawiona chodników. W niektórych tylko miejscach występują rozszerzenia, gdzie można było bezpiecznie zlokalizować przystanki. Takie rozszerzenie stanowi skrawek gruntu, którego właścicielem jest Sławomir Zyśk, gminny radny. Twierdzi jednak, że gdy przed laty decydowano o lokalizacji przystanków, jego nikt o zdanie i zgodę nie pytał.

 

Być może udzielił ich sąsiad radnego, tyle że obecnie między nimi toczy się inny spór – o własność tej właśnie działki. - Ja mam ją w ewidencji, płacę podatek – zapewnia radny Zyśk. Ustaleniem granic zajął się nawet geodeta, ale pomiary nie zadowoliły żadnej ze stron. Tym sąsiedzkim sporem ma się zająć sąd.

 

Przystanek przesunął... radny

 

Prywatny konflikt zasadniczo nie powinien w żaden sposób odbijać się na systemie dowozu uczniów do szkoły. Teoretycznie – niech sobie sąsiedzi ustalają, który jest właścicielem, obaj, dla świętego spokoju, niech wyrażą zgodę na przystanek – i po sprawie. Okazuje się jednak, że to właśnie radny Zyśk spowodował zmianę przystankowej lokalizacji, ale nie z własnej inicjatywy.


Reklama

 

- Zgłosiłem potrzebę tej zmiany w gminie na wniosek części rodziców dzieci z niego korzystających – wyjaśnia. - Po prostu autobus stawał niemal przy progu jednych, a inni musieli dojść do tego „starego” przystanku około pół kilometra. I ci drudzy wnioskowali o przesunięcie tak, żeby wszyscy do tego przystanku mieli mniej więcej zbliżoną odległość.

 

100 metrów to koszmarna odległość

 

Przystanek został więc przesunięty o jakieś sto metrów. Niewiele, ale wystarczyło, by wywołać ostre sprzeciwy, bunty, a w skrajnej postaci – nawet blokadę drogi i uniemożliwienie jazdy autobusowi, do czego doszło w piątek, 5 września. Na miejscu pojawiła się nawet policja, czterech, najbardziej „żywiołowych” uczestników drogowego protestu zostało pouczonych, a nad rozwojem sytuacji i porządkiem ma ze szczególną intensywnością czuwać dzielnicowy.

 

„Twórcy” protestu uzasadniali swoje działania tym, że nowe miejsce znajduje się w miejscu, gdzie jest dla dzieci bardziej niebezpiecznie, a przystankowa ławeczka służy głównie lokalnym amatorom trunków, co dla dzieci wychowawcze nie jest. Jednak w ocenie radnego Zyśka, autorami piątkowej „zadymy” byli ci rodzice, którzy dotychczas mieli przystanek pod nosem. Przypadkowo (albo i nie) w tym gronie znalazły się też osoby, z którymi radny wiedzie spór o grunt.

 

- Sprawy prywatne przełożyły się na całą wieś – twierdzi radny i dodaje, że jego sąsiedzi są przedstawicielami dość rozgałęzionej i licznej w Działach rodziny. - Zapewne w ramach protestu wszyscy jej członkowie, niezależnie od tego, gdzie znajdują się ich domostwa, nie korzystają teraz z nowego, spornego przystanku, lecz z następnego, znacznie bardziej oddalonego.

Reklama

 

Wójt rozstrzygnął radykalnie

 

Uliczna „zadyma” spowodowała, że wójt Zbigniew Kudrzycki podjął radykalną decyzję: zawiesił dowóz uczniów z tej skonfliktowanej części Działów.

 

- Odległość do szkoły jest tam mniejsza niż trzy kilometry, gmina więc, zgodnie z prawem, nie ma obowiązku zapewniania dowozu – wyjaśnia wójt. - Zawieszenie transportu dzieci będzie trwało do czasu, aż Rada Gminy podejmie uchwałę, określająca ostatecznie lokalizację przystanków dla autobusu szkolnego w Działach, bo ma akurat takie kompetencje. Jeśli mieszkańcy nie mogą się porozumieć, trzeba ten konflikt spróbować rozwiązać urzędowo.

 

 

 

Sesja, na której będzie podjęta „przystankowa” decyzja, ma się odbyć 21 września.

 



Komentarze do artykułu

Prokreator

Madki uspokujta sie, bo zadzwonie do Jaworowicz

Obserwator

To jest chore. Rodzice nie pamiętają, jak za ich czasów było trudno dostać się do szkoły, zwłaszcza zimą, kiedy trzeba było chodzić po głębokim śniegu przy wysokim mrozie. Swoja złością robicie krzywdę swoim dzieciom. Zastanówcie się co robicie!

Mieszkanka

Wójt podjął bardzo dobrą decyzję... Skoro nie ma wymaganych 3km to po co dowóz, kiedy ja chodziłam tam do szkoły moja droga przekraczała 3km i były Pan wójt nie dał żadnego dowozu, więc to dobra wola... A do Pani ,,Gość\"... Część z dzieci z tej całej rodziny ma bliżej do nowego przystanku... Więc w czym problem. Problem leży w Was matkach... Dzieci same nie rozumieją czemu mamy każą im chodzić na przystanek który znajduje się dalej, skoro zrobili im przystanek bliżej.

Gość

Pan Redaktor jest nie doinformowani bo puki wnuczek pana Radnego nie chodził do pszeczkola to nie było problemów jak wnuczek zaczął naukę tak rodzice zechcieli przenieść przystanek pod posesję pana Radnego. Dziękuję

Neo

Najgorsze jest to że dzieci na to patrzą jak dorośli nie umieją się dogadać w tak błahej sprawie.

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama