Piątek, 29 Marca
Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona -

Reklama


Reklama

Po 20 latach walki


Małe dzieci w kimonach zdążyły zamienić się w rosłych mężczyzn bądź niewiasty o określonej filozofii życiowej, która z pewnością sprzyja im w każdej sferze obecnych działań – tak by można podsumować społeczny efekt istnienia stowarzyszenia sportowego o nazwie Szczycieński Klub K...


  • Data:

Małe dzieci w kimonach zdążyły zamienić się w rosłych mężczyzn bądź niewiasty o określonej filozofii życiowej, która z pewnością sprzyja im w każdej sferze obecnych działań – tak by można podsumować społeczny efekt istnienia stowarzyszenia sportowego o nazwie Szczycieński Klub Kyokushin Karate. O historii, teraźniejszości i przyszłości klubu rozmawiam z Piotrem Zembrzuskim, aktualnie prezesem stowarzyszenia, a dla wielu mieszkańców Szczytna – po prostu z sensei Piotrkiem.

Jakie były twoje początki, kontakt z tym sportem?

Miałem 14 lat, siedziałem sobie w domu. Zadzwonił do mnie mój serdeczny kolega, obecnie polonista Grzegorz Poniatowski i z podnieceniem zakrzyknął: „Piotrek, jest karate w Szczytnie”. Interesowaliśmy się sportami walki, ale nie mieliśmy możliwości spróbować. Poszliśmy na pierwszy trening w styczniu 1980 w obecnym gimnazjum nr 2. Pamiętam jak dziś: wchodzimy na salę, zawalona krzesełkami po jakiejś akademii. Ci, co przyszli rzucili się do sprzątania, my tez i zerkaliśmy na drzwi w oczekiwaniu na mistrza z czarnym pasem. Skończyło się sprzątanie, ktoś nakazał: „przebieramy się”. Dzieciaki wciągnęły dresy, a jakiś mały człowiek, jedyny w kimonie, wystąpił z zielonym pasem, co nas trochę zdegustowało, bo dla nas mistrz mógł mieć tylko czarny. Okazało się później, że te treningi trwały już od miesiąca, a my wkręciliśmy się na ten kolejny bez niczyjej zgody. Pod koniec „ten z zielonym” czyli instruktor Bogdan Wysoczarski nieco nas „zjechał” za to wkręcenie i sprawił solidny wycisk. Tak wyglądał pierwszy trening. Oczywiście karate, bo wcześniej trochę miałem styczności z judo. Ale że nie byłem asem w szkole, to mi mama zabroniła. Tym sposobem z judo skończyłem, ale nie żałuję, bo jednak zawsze wolałem „kopane” sztuki walki.

I minęło 12 lat...

Zrodził się pomysł powołania klubu karate w Szczytnie. Nie mieszkałem w tym czasie w kraju, a pomysłodawcą był Karol Woźniak, który kierował sekcją karate, umocowana najpierw przy TKKF, a później przy LZS. Po prostu przyszedł czas, by się uniezależnić. Stowarzyszenie zostało zarejestrowane w KRS jako zgodna wola piętnastu ludzi. Pierwszym prezesem został Andrzej Kijewski, po nim był Bogdan Kalinowski. Od dwóch lat prezesem jestem ja. Gdy klub powstawał mieszkałem i trenowałem w Niemczech. Przed wyjazdem byłem w kadrze Polski, a później – w kadrze Niemiec. Formalnie stałem się członkiem klubu w 1994, w 1995 – wiceprezesem.


Reklama

I minęło 32 lata...

I mamy jubileusz klubu czyli 20-lecie istnienia, ale mam też swoisty jubileusz osobisty. Mój własny, czarny pas, ten sam, który był niedościgłym marzeniem chłopca, osiągnął... pełnoletność. Mam go dokładnie od 18 lat. W karate czarny pas uzyskuje się po zdaniu egzaminu na 1 dan, co nastąpiło w Szczytnie, podczas międzynarodowego obozu sportowego. Później zdałem jeszcze kilka egzaminów, uzyskałem 4 dan, ale kolor już się nie zmienił. Dokładnie – to mam już cztery czarne pasy, bo kolejny są „nagradzane” certyfikatem i odpowiednim pasem prosto z Japonii, a kolejne stopnie są na tym czarnym pasie znaczone złotymi pagonami.

Czy da się wyliczyć liczbę dzieci i młodzieży, które klub wychował przez te lata?

Wychował – to może za dużo powiedziane. Niektóre uczestniczyły w zajęciach miesiąc – dwa, a to z pewnością za mało, by wychować zawodnika, a człowieka tym bardziej. Ale przewinęło się... Nikt statystyki nie prowadził, ale liczyć trzeba w tysiącach. W poszczególnych latach liczba trenujących była różna: najmniej to około 30, a najwięcej – 140 w samym Szczytnie. Później powstały też filie – w Iławie, Ostródzie, Wielbarku, Mrągowie..., a wszystkie dzieci są nasze.

Skoro przy liczbach jesteśmy – to może medale?

W zawodach rangi mistrzowskiej, od wojewódzkich poczynając, na ogólnopolskich kończąc – zawodnicy klubu zdobyli przez te lata 217 medali. Szesnaście razy stawaliśmy na podium drużynowo, 4 razy mieliśmy wicemistrzostwo kraju. Ale to nie koniec, bo do zasług wyższego rzędu trzeba zaliczyć też 8 medali na mistrzostwach Europy i jeden na Mistrzostwach Świata. Z tych ostatnich w sumie dziewięciu krążków osiem – to zdobycze Piotrka Moczydłowskiego, a jeden – Adriana Staszewskiego. Obecnie jesteśmy w pierwszej dziesiątce polskich klubów karate pod względem uzyskiwanych wyników sportowych. Jak na niewielkie Szczytno i niewielki klub – to też solidny sukces.

Reklama

Macie więc co świętować. Nie tylko jubileusz, ale i sporo sukcesów. Kto i jak będzie czcił rocznicę i osiągnięcia w sobotę, 29 września?

Jak klub karate może świętować? Oczywiście walcząc. Stąd pomysł by zorganizować Galę Sztuk Walki z udziałem wszystkich szczycieńskich sekcji, które trenują właśnie sztuki walki. Stąd też będzie nie tylko karate, ale i judo, i ju-jitsu, MMA, boks oraz aikido. Każda z sekcji ma 15 minut na to, by pokazać swoje umiejętności od najlepszej strony. Atrakcją wieczoru będą dwie mistrzowskie walki karate w systemie full-kontakt, a w każdej z nich wystąpi nasz zawodnik, bo przecież mistrzów nam nie brakuje. Oczywiście, poza tą częścią niewątpliwie widowiskową nie da się uniknąć tradycyjnych podziękowań, podsumowań itp. Mamy też jeszcze jedną niespodziankę, o której mogę już powiedzieć. Gościem specjalnym jubileuszu będzie poseł Ryszard Kalisz. I o ile poseł jako taki może nie jest niespodzianką, ale to, że w kimonie będzie ze mną walczył na macie – to już z pewnością będzie wydarzenie na skalę krajową. A dodać trzeba, że pan Ryszard z karate nigdy nie miał nic wspólnego. Robimy wszystko, by nasze święto było sportowym wydarzeniem, pełnym niespodzianek. Zapraszam wszystkich do wspólnej zabawy w sobotę, 29 września, w hali Wagnera. Zaczynamy o godzinie 18.

Rozmawiała Halina Bielawska

Fot. Archiwum Piotra Zembrzuskiego



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

  • Więcej niż miasto... Czyli, jak Szczytno przekroczyło granice polityki dla dobra wspólnego (zdjęcia)
    do :Agnieszka Semeniuk-Czepczyńska. Oczywiście sprawa słuszna i potrzebna nie tylko od święta ale szczególnie na co dzień. Zaproszenie podczas konwencji wyborczej, skierowane do kandydatów, w okresie wyborów to jak to inaczej odebrać! W ten sposób słuszne działanie obarcza się taką otoczką. Czasami lepiej zrobić to w innym okresie lub nawet z mniejszą ilością uczestników. Jest wtedy większa wiarygodność. Działanie takie nie powinno mieć też charakteru akcyjnego bo jak wszystko co akcyjne w naszym kochanym kraju to tylko działanie promocyjne a nie wyraz rzeczywistej troski. Pozdrawiam i życzę zdrowych i pogodnych świąt!!!

    marian


    2024-03-28 10:54:16
  • Więcej niż miasto... Czyli, jak Szczytno przekroczyło granice polityki dla dobra wspólnego (zdjęcia)
    Nie wszyscy przyszli na akcję z powodu wyborów samorządowych... Część uczestników przyszła, bo ważna dla nich jest Natura i piękna przyroda, o którą powinno się dnać na co dzień. Akcja ważna, potrzebna, ale niepotrzebnie przykrywają ją rozważania polityczne. Wszyscy dbajmy na co dzień o porządek, zwracajmy uwagę zaśmiecającym...

    Agnieszka Semeniuk-Czepczyńska


    2024-03-27 13:34:56
  • Poznaj dzielnicowych w akcji podczas plebiscytu #SuperDzielnicowy2024
    To jakas kpina. Jak ja mam oddac glos na superdzielnicowego jak ja nawet nie wiem kto nim jest. Glos powinien byc oddany za zaslugi a nie po pokazaniu zdjecia w gazecie. Czym zasluzyli sie dzielnicowi z naszego powiatu, mala podpowiedz. Niczym, po za pierdzeniem w fotel i pozowaniem do zdjec.

    Shazza


    2024-03-27 13:34:24
  • Więcej niż miasto... Czyli, jak Szczytno przekroczyło granice polityki dla dobra wspólnego (zdjęcia)
    Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że mała grupka ludzi chce tłumaczyć innym co jest dobre i co powinni robić. Oczywiście w kontekście nadchodzących wyborów. Większość z obecnych tam osób nie robiła tego z własnego przekonania tylko dlatego, że trzeba tam być bo niedługo wybory. Smutne jest jeszcze to, że niewielka ale zaangażowana grupa ludzi w wyborach decyduje za większość której nie chce się iść lub jak już idą to nawet nie zastanawiają się jak ich wybór będzie wpływał na ich codzienne życie. Potem pretensje do wszystkich, tylko nie do siebie!!!!

    marian


    2024-03-27 10:33:52
  • Wiceszef MSWIA Czesław Mroczek w Szczytnie
    Tam się troszeczkę spędziło czasu????

    Laki


    2024-03-27 08:30:09
  • Robert Rubak: – czas na przetasowania w radzie
    Miałem przyjemność z bliska obserwować działania p. Rubaka w poprzedniej kampanii wyborczej. Liczyłem, iż nastąpi później okres jego współpracy z burmistrzem co uważałem za dużą szansę dla miasta i regionu. Wielka szkoda, iż p. burmistrz wybrał innych współpracowników. Mam nadzieję, iż p. Rubak znajdzie miejsce w nowej Radzie Powiatu.

    wiesław mądrzejowski


    2024-03-26 15:39:38
  • Więcej niż miasto... Czyli, jak Szczytno przekroczyło granice polityki dla dobra wspólnego (zdjęcia)
    Szkoda że wyborów nie ma co roku, przynajmniej wokół jeziora byłoby czysto. Ciekawe czy na koniec dali sobie buzi a może po buzi.

    mieszkaniec


    2024-03-26 14:50:11
  • Wiceszef MSWIA Czesław Mroczek w Szczytnie
    Współpraca z samorządem? A z kim się pan spotkał, p. Ochman nie należy do naszego samorządu. Brawo PIS, no i PO, w sumie PSL to też to samo.

    Mieszkaniec


    2024-03-26 11:59:15
  • Wiceszef MSWIA Czesław Mroczek w Szczytnie
    Bezpartyjny kandydat ale od Tuska :) No i z Myszyńca, ale skąd on się wziął w Szczytnie ?

    Marian


    2024-03-26 11:26:50
  • Wiceszef MSWIA Czesław Mroczek w Szczytnie
    Pani (?) Anno, jak się coś pisze to trzeba najpierw pomyśleć. Kiedy i gdzie p. Ochman, Stefan jakby kto pytał, obiecywał paliwo po 5 zł i dobrowolny ZUS? To uprawnienia Sejmu a burmistrzowi nawet Szczytna nic co tego.

    Rysiek T.


    2024-03-26 09:05:07

Reklama