Piątek, 19 Kwiecień
Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa -

Reklama


Reklama

Mazurska Oaza Zdzisława Cichego z Jerutek


Praktyka ostatnich lat pokazała, że wśród najliczniej korzystających z uroków Mazur, poza mieszkańcami Warszawy, byli turyści z Niemic. Właściciele gospodarstw agroturystycznych bardzo wiele wysiłku wkładali w to, aby tworzona ...


  • Data:

Praktyka ostatnich lat pokazała, że wśród najliczniej korzystających z uroków Mazur, poza mieszkańcami Warszawy, byli turyści z Niemic. Właściciele gospodarstw agroturystycznych bardzo wiele wysiłku wkładali w to, aby tworzona oferta trafiała do szerszego odbiorcy w naszym kraju i w konsekwencji przegrywali z tanimi ofertami Egiptu, Turcji czy Grecji. Po wielu latach pracy i starań o rynek pojawiło się światło nadziei. Ataki terrorystów w Tunezji, destabilizacja w Egipcie i Turcji, kryzys oraz niepewna sytuacja w Grecji, poskutkowały praktycznie zatrzymaniem ruchu turystów w te regiony. Fala zamachów terrorystycznych w Europie Zachodniej i wciąż nadchodzące wiadomości o nowych zagrożeniach sprawiły, że Polacy coraz częściej zaczynają wybierać jako miejsce odpoczynku i spędzenia urlopu ojczysty kraj. Pod lupę poszły hotele, uzdrowiska, sanatoria i agroturystyka. Bycie blisko natury zatopionej w szumie lasu nieopodal jeziora, stało się modą na rodzinny odpoczynek i regenerację sił. Szczególnie jest to cenne dla rodzin zapracowanych, dotkniętych brakiem czasu dla samych siebie. To właśnie oni planując wymarzony urlop, szukają własnej oazy, gdzie z dala od świata będą wspólnie czerpać siły z natury i nadrabiać rodzinne zaległości. Z myślą o takich odbiorcach powstało na Mazurach wiele gospodarstw agroturystycznych. Są prawdziwymi oazami spokoju, umiejscowione w malowniczych miejscach, oferują poznanie tego, co na pozór zbyt oczywiste i na co w zabieganym świecie nigdy nie mieliśmy czasu.

Pomiędzy świerkami, sosnami i modrzewiami, stoją małe mazurskie domki. Przed każdym zadaszona wiata z grillem i własna sadzawka z podświetlaną małą fontanną. Powichrowane przez wiatr sosnowe konary wykorzystano na zrobienie huśtawki. Kilka kroków dalej leśna plaża. Na niewielkiej polanie żółty piasek a na nim leżaki i basen z wodą. Jest nawet boisko do piłki plażowej. Obok ozdobnej bramy wjazdowej część handlowo-gastronomiczna z pokojami gościnnymi. Tak zaplanowane, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. A wszystko w otulinie lasu nieopodal otoczonego lasami jeziora. Tak rysuje się obraz Mazurskiej Oazy Zdzisława Cichego z Jerutek koło Szczytna. Miejsca naznaczonego pomysłowością tworzenia enklawy natury i spokoju przez człowieka, dla którego stało się to pasją i radością życia. ,,Kiedy w 1985 r objąłem gospodarstwo rolne po rodzicach o profilu nasiennym, wiedziałem, że będzie to baza do zbudowania własnej infrastruktury pozwalającej gościć u mnie odpoczywających wczasowiczów, turystów czy po prostu weekendowych gości” – opowiada właściciel oazy p. Zdzisław Cichy. Droga do realizacji marzenia była dość szybka. Rozpoczął ja handel obwoźny. „Widząc bardzo wielu odpoczywających turystów i brak jakiejkolwiek infrastruktury sprzedawałem z Żuka nad brzegiem jeziora napoje, słodycze i lody. Potrzeby były o wiele większe niż to, co mieściło się na Żuku, stąd konieczność sprawiła, że otworzyliśmy pierwszy nasz sklep w domu” – wspomina żona p. Urszula. Po dwóch latach rodzina p. Cichych zakupuje sklep od GS Świętajno. Handel kwitnie na dwa sklepy. Zarobione pieniądze pozwalają na zakup działki nieopodal jeziora Marksoby. Na początek powstaje mały sklep, zastępujący handel obwoźny. Turyści bardzo szybko odnajdują i licznie korzystają z nowego miejsca. Przychodząc na zakupy, rozmawiają z właścicielami, a z tych rozmów jasno wynika, że potrzebują miejsca odpoczynku z wyżywieniem. To, że jest sklep to dobrze, ale jednocześnie to o wiele za mało. Decyzja p. Zdzisława jest bardzo szybka – budujemy duży sklep, obok niego bar a nad nimi pokoje gościnne dla turystów. Jednocześnie miejsce, w którym był pierwszy sklep zmodernizowano, zmieniając przeznaczenie na pokoje dla wczasowiczów. Początek lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia był dobrym czasem do inwestowania w biznes turystyczny. Zapotrzebowanie na miejsca noclegowe było tak duże, że p. Cichy wzbogacając ofertę wypoczynku, postanowili dodatkowo wybudować kilka domków. ,,Chcieliśmy stworzyć azyl dla rodzin z dziećmi. Miejsce zatopienia się przed światem w ciszy, gdzie nikt im nie będzie przeszkadzał” – opowiada p. Urszula. Ta decyzja okazała się bardzo trafna, domki nie tylko do dziś sprzedają się bardzo dobrze, ale mają one swoich stałych najemców, którzy regularnie odwiedzają Mazurską Oazę w Jerutkach. W szczycie sezonu nie trzeba się zbytnio przejmować brakiem urlopowiczów co jednak kiedy sezon się skończy? ,,Czekamy na każdego, kto zechce zatrzymać się na Mazurach w naszej Oazie. Oczywiście poza okresem letnim zmniejsza się nam ilość pokoi, jakie możemy zaoferować. Domki są nie ogrzewane, stąd zapraszamy do pokoi nad sklepem i barem” – wyjaśnia p. Zdzisław. Przedłużeniem sezonu bywa pogodna jesień. Mazurskie lasy słyną z wielkiej ilości grzybów i właśnie w tym okresie też nie brakuje chętnych na pokoje. Nad samopoczuciem odpoczywających w Jerutkach u p. Cichych czuwa cała rodzina. Pan Zdzisław, p. Urszula i studiująca zarządzanie córka p. Martyna, każdego dnia przez cały sezon pracują, dbając, aby odpoczywającym niczego nie zabrakło. Wokół Oazy jest bardzo wiele domków wczasowych. Często bywa tak, że sklep, czy bar otwierane są poza godzinami pracy. Nigdy nie było z tym problemu, bo przecież powstało to dla ludzi, to goście napędzają ten biznes. Czas na odpoczynek dla właścicieli przychodzi dopiero wtedy, kiedy wszyscy goście wyjadą do swoich domów. ,,Kiedy minie sezon, wyjeżdżamy z żoną na wybrzeże, odpoczywamy, ale też podpatrujemy jak pracują inni, aby przywieźć do siebie coś nowego” – opowiada p. Zdzisław. Takim pomysłem zaczerpniętym z wojaży jest mini-plaża i leżaki. Bogatym w doświadczenie są też wyjazdy do najstarszej córki p. Judyty, mieszkającej na stałe w Holandii. I jak co roku po wojażach pasja popycha do jeszcze większej pracy i starania, aby tą własną wymarzona mazurską Oazę jeszcze bardziej upiększyć. Zapytany o to, co oprócz pracy lubi robić najbardziej i przy czym odpoczywa, p. Zdzisław, trochę nieśmiało, odpowiedział: ,,..lubię pracować w drewnie, majsterkować, składać i tworzyć nowe przedmioty”. A tych pełno widać w obejściu i ciągle ich przybywa. Pan Zdzisław jest w pełni sił i nie myśli jeszcze o zasłużonym odpoczynku, ale z pewną nostalgią w głosie mówi o przyszłości ,,Z wielką uwagą śledzimy z żoną sytuację, jaka trwa w tym naszym biznesie, przyglądamy się wnikliwie, w jakim kierunku zmierza świat i co powinniśmy robić, aby nie tracić na popularności. Mamy plany, aby powiększyć naszą agroturystykę i nadzieję, że dorobek życia przejmie któreś z dzieci”. Turyści znów zaczynają wybierać Mazury. Brak wystarczającej ilości hoteli wspiera rozwój agroturystyki, ale ta sama nie jest w stanie przetrwać. Potrzebna jest szersza infrastruktura. Plaże nad naszymi pięknymi jeziorami, przygotowane i wyposażone zwyczajowe miejsca rekreacji i wypoczynku, oznaczone i opisane miejsca historyczne jak i zabytki czy pomniki przyrody. Bo przecież nie zawsze wystarczy, że o bogactwie tej ziemi napisano wiele książek, właśnie te opisywane najciekawsze miejsca czekają często na szlakach na swoje oznaczenie.


Reklama

Reklama



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama