Wtorek, 16 Kwiecień
Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina -

Reklama


Reklama

Gabrysia Bednarek ma już roczek


Pierwsze urodziny Gabrysi Bednarek, uratowanej datkami jeszcze w łonie matki, będą już w czwartek 27 sierpnia. - Mała ma za sobą trzy operacje, ale rozwija się dobrze. Co prawda jeszcze nie chodzi, ale sama siada i raczkuje, chociaż do tyłu – mówi jej mama Aleksandra.


  • Data:

Przypomnijmy. Ponad rok temu społeczność Szczytna, powiatu i nie tylko, zmobilizowała się, by ratować maleńką Gabrysię, która dopiero miała się narodzić. Już w piątym miesiącu ciąży badania wykazały, że dziecko rozwija się nieprawidłowo, a najpoważniejsze zagrożenie stanowi wada serca, polegająca – w skrócie mówiąc – na prawie braku jednej komory.


Reklama

 

Reklama

 

Prawie – bo jej wielkość, a więc i przyszła praca, nie odpowiadały jakimkolwiek standardom. Wada wymagała operacji i to natychmiast po narodzinach. Rodzice zdecydowali się szukać ratunku poza granicami kraju, w Niemczech, u najlepszego bodaj obecnie kardiochirurga dziecięcego i Polaka – prof. Edwarda Malca. - Dzieci z wadami serca rodzi się naprawdę dużo. Życie i normalny rozwój profesorowi Malcowi zawdzięcza co najmniej z 10 tysięcy dzieci, w tym nasza Gabrysia – mówi pani Ola.

 

 

Żyje dzięki zbiórce

 

Gromadzenie środków odbywało się na portalu siepomaga. - Jej uruchomienie wcale nie jest proste. Trzeba być pod opieką fundacji. My włączyliśmy się w działalność fundacji COR INFANTIS, utworzonej przez rodziców takich dzieci jak nasza Gabrysia, operowanych i uratowanych przez prof. Malca. Na potrzeby zbiórki, by mogła być przeprowadzona, musieliśmy udostępnić wszystkie wyniki badań, potwierdzenia, w tym dokument kwalifikujący Gabrysię do niemieckiej kliniki – opowiada mama Gabrysi. - Obejmowała koszt głównej operacji, który sięgnął 360 tysięcy złotych, i dwóch kolejnych, za które trzeba było zapłacić – odpowiednio: prawie 150 i 190 tysięcy złotych. Przed Gabrysią jeszcze jedna, czwarta operacja, ale dopiero najwcześniej za rok.

 

 

Krótko przed północą

 

Gabrysia urodziła się dokładnie 27 sierpnia o godzinie 23.53. Ważyła 2.220 kg przy wzroście 43 centymetrów.

 

- Przy końcu ciąży Gabrysia przestała właściwie rosnąć, dlatego tutejsi lekarze zalecili nam wcześniejszy wyjazd do niemieckiej kliniki. Byliśmy tam już 15 sierpnia. Po tygodniu badań poród został wymuszony, bo zgodnie z normalnym terminem powinien się odbyć trzy tygodnie później – opowiada Aleksandra Bednarek. - Za mało ważyła, więc zapadła decyzja o przesunięciu operacji do czasu, gdy osiągnie wagę 3 kg, bo ta granica była uznana za dość bezpieczną. Ale stan Gabrysi pogorszył się po tygodniu, konieczny był zabieg przejściowy – założenie opaski na aortę.

 

Planowana operacja serca, na którą były zbierane środki, odbyła się dopiero 22 października, po dwóch miesiącach od narodzin, które to miesiące dziecko spędziło w szpitalu w towarzystwie rodziców. - Już 5 listopada Gabrysia została wypisana z kliniki. Do domu wróciliśmy dwa dni później.

 

Leczenie z koronawirusem w tle

 

Termin trzeciej, niezbędnej operacji serca maleńkiej Gabrysi był wyznaczony na 6 marca. - Musiała być w szpitalu już 3 marca. I została. Ale wtedy rozpoczęła się panika związana z koronawirusem. Jeszcze nikt nie wiedział dokładnie, co on powoduje i jakie zagrożenie niesie. W każdym razie w szpitalu wstrzymane zostały operacje. Gabrysia została zoperowana dopiero 17 marca i mniej więcej tydzień później wróciliśmy do Szczytna. Już obowiązywała kwarantanna dla powracających zza granicy, ale sami ją sobie zrobiliśmy, bo nas i tak nikt nie sprawdzał.

 

 

Już prawie normalnie

 

Obecnie Gabrysia jest w domu. Bawi się ze starszą siostrą Wiktorią, która w listopadzie skończy trzy latka. Raczkuje, chociaż tylko do tyłu, siada samodzielnie, ale do chodzenia się jeszcze nie garnie. Za to ma już za sobą pierwsze próby „wymuszania” na rodzicach tego, na co ma ochotę, ale i pierwsze słowa: mama, baba, tata... - Kiedy ja mówię do niej „mama”, ona odpowiada: „tata” i to wygląda tak, jakby się ze mną droczyła, bardzo zabawnie – śmieje się pani Ola. - Oczywiście jest pod stałą opieką lekarską, prowadzona jest też rehabilitacja, ale jak na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że Gabrysię czeka długa i mam nadzieję dobra przyszłość.

 

Optymizm nieco zmniejsza to, że dziecko musi być poddane jeszcze jednej operacji.

 

- Musi być ona przeprowadzona między drugim a trzecim rokiem życia – mówi pani Ola. - Obecnie jeszcze jej serce, układ krwionośny nie pracuje pełną para, co powoduje, że ciągle jest lekko niedotleniona, ma nieco za niską saturację. Nie może iść do żłobka, trzeba uważać na infekcje, generalnie – zachować wzmożoną ostrożność.

 

Za rok kontynuacja

 

Na rzecz kolejnej, ostatniej operacji (której koszt może sięgnąć i 250 tysięcy złotych) nie można już prowadzić zbiórki internetowej. Ale przyjaciele czy znajomi tak mogą się do niej dołożyć. Od paru dni to na rzecz Gabrysi gromadzone są plastikowe nakrętki w „sercu” stojącym przy Miejskim Domu Kultury. Dziecko ma też swoje konto w fundacji COR INFANTIS, za pośrednictwem której (z dopiskiem „Dla Gabrieli Bednarek”) można tę wyjątkową rodzinę wesprzeć.

 

- Po tej ostatniej operacji Gabrysia już nie powinna mieć żadnych poważniejszych problemów – mówi Aleksandra Bednarek. - Na przykład w Olsztynie mieszka dziewczyna też z połową serca. Ma dziś 30 lat, skończyła medycynę... Mam nadzieję, że przed Gabrysią jest podobna przyszłość. Zawdzięcza ją wielu ludziom dobrej woli, dzięki którym udało się zgromadzić środki na operację. Nie potrafię zwykłymi słowami wyrazić naszej wdzięczności. Mówi się, że ktoś, kto ratuje życie innego człowieka jest bohaterem. Dla naszej całej rodziny, dla Gabrysi wszyscy państwo jesteście takimi bohaterami

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama