Czwartek, 28 Marca
Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni -

Reklama


Reklama

Dwie dekady śpiewania Kantaty


Mowa będzie o jubileuszu szczycieńskiego chóru. Można by o nim, jak należy, czyli śpiewająco: „20 lat minęło, jak jeden dzień...” albo na przykład: „W rodzince strzeliło dwadzieścia lat...”. Tyle właśnie liczy sobie już szczycieńska Kantata. To nie lada wyczyn, by tyle lat wspólnie przetrwać, z niezmiennie wielką pasją. Bo to ona właśnie łączy chórzystów, a tych – łączy osoba Mariusza Pardo, dyrygenta, kierownika, prezesa... Jednym słowem, szefa od wszystkiego. I z nim właśnie o chórze, jego historii i ludziach rozmawiam.


  • Data:

Mariusz Pardo

 

 

 

Wiem, że z momentem powstania chóru łączy się jakieś wyjątkowe wydarzenie?

 

Zjazd rodzinny mojej mamy. Daleko od Szczytna, u zbiegu Narwi i Pisy. To było świetne spotkanie, nawet nasz nieżyjący już niestety ksiądz Robert Dziewiatowski tam pojechał. A ja, że zawsze byłem związany z muzyką, miałem za zadanie przygotować oprawę muzyczną. Zebrałem więc kilka osób, dokładnie siedem: sześć z rodziny i jedną blisko zaprzyjaźnioną. Przygotowaliśmy koncert. Zaśpiewaliśmy kilka pieśni, z podziałem na głosy. Może o naszym koncercie wiedziało kilka osób, ale dla większości była to niespodzianka. Dla dużej większości, bo w tym zjeździe uczestniczyło ponad sto osób.

 

I zrodziła się myśl kontynuacji...

 

Nie od razu. Całe przedsięwzięcie miało być jednorazowe, wyłącznie okolicznościowe. Ale spodobało się: i tym, którzy słuchali, i nam – śpiewającym. Pomyślałem sobie, że może warto to kontynuować. I tak się stało. Początkowo w takim właśnie skromnym, 7-osobowym gronie, ale z czasem zaczęły do nas dołączać kolejne osoby. Aktualnie wszystkich członków chóru jest aż 31, a w sumie przez chór przewinęło się około 60 osób. Na koncertach zwykle wszystkich nie ma. Każdy ma przecież swoje życie, problemy i sprawy. Ale zamiennie... Tak, tyle nas teraz jest. Najtrudniej było namówić do udziału w chóralnym śpiewaniu panów. Z jakiegoś powodu ta forma muzycznej prezentacji uważana jest za niemęską. Ale i z tym jakoś sobie poradziliśmy. I to chyba nawet nieźle, bo jest nas teraz aż 10.

 

Mówi pan, że był zawsze związany z muzyką. Ale nie jest to pana zawód...

 

Nie, ale muzyka zajmuje ważne miejsce w moim życiu. Jako pięciolatek dostałem od rodziców pierwszy mały akordeon i nauczyłem się na nim grać. Całkiem nieźle mi to podobno wychodziło. Rodzina uznała, że mam talent, wysłała do szkoły muzycznej. Później „praca” w szkolnych chórach, po kolei: w podstawowej „trójce”, później w Kolegium Nauczycielskim...

 

No, tam to chyba był pan jedynym męskim głosem...

 

A skąd. Było to, co prawda, najpierw Studium Wychowawczyń Przedszkoli, które skończyłem, a po nim tylko to pomaturalne nauczycielskie, ale chłopaków już tam było więcej. Między innymi wtedy w szkolnym tym chórze śpiewał też Artur Trochimowicz. I moja siostra też.

 

Rodzice, jak pan mówi, rozpoznali u pana muzyczny talent. Sami mieli jakieś związki z muzyką?

 

Mojej mamy rodzina... Z pogranicza Podlasia i Kurpi. W całości muzykalna. Tam wszyscy na czymś grali, przede wszystkim na harmoniach. Niektórzy na skrzypcach. Chyba więc odziedziczyłem geny po mamie...


Reklama

 

I chyba nie pan jeden. Bo przecież zaczątkiem chóru była rodzina...

 

Tak. Byłem ja, moja siostra, moja żona, szwagier, dwie kuzynki (siostry cioteczne) i już „genetycznie nieskażona” koleżanka, która mieszka niemal po sąsiedzku.

 

Ale żona i szwagier to podobno nie rodzina...

 

My się spotykaliśmy w rodzinnym gronie. I kiedy podczas biesiady zaczynaliśmy śpiewać biesiadne pieśni, bo jak bez nich ucztować, to od razu było słychać, że mnie do żony, a moją siostrę do męża jakieś z kolei ich muzyczne geny przyciągnęły.

 

Pierwszy koncert, taki oficjalny chóru Kantata...

 

Nie pamiętam dokładnie, ale sądzę, że był to koncert kolęd. Chór powstał w czerwcu. Wymagało trochę czasu zgranie i przygotowanie repertuaru... Tak... Myślę, że pierwsze nasze publiczne występy to było kolędowanie w miejscowych świątyniach.

 

Pierwszy sukces...

 

Pewnie też za kolędy, kiedy w Szczytnie był organizowany Przegląd Kolęd i Pastorałek. Bywaliśmy w Stawigudzie na jakichś przeglądach, braliśmy udział w jakimś konkursie muzyki Klenczona... Ale szczegółów nie podam. Naprawdę ich nie znam. Nie przywiązuję do tego wagi. Uważam, że chór nie jest od zdobywania nagród, ale od śpiewania. I uważam, że jeśli jesteśmy zapraszani do udziału w jakichś uroczystościach, miejskich czy państwowych, to cieszymy się zaufaniem, jesteśmy doceniani jako twórcy kultury i to jest, według mnie, najważniejsze.

 

Jakieś niespodzianki czekają nas podczas jubileuszowego koncertu?

 

Obawiam się, że tak. Oczywiście zależy to też od tego, co kto uważa za niespodziankę. Sam przygotowuję coś, o czym nikt kompletnie nic nie wie, nawet członkowie chóru. A nie, skłamałem. Jedna osoba wie, bo bez jej wsparcia nie mógłbym tego przygotować. Do udziału w koncercie zaprosiłem zaprzyjaźnionych muzyków. Będzie Hunter i z zupełnie innej muzycznej półki – Wystek. Będzie też chór Preludium, bo to zaprzyjaźniony zespół, którym też ja dyryguję.

 

Ze Szczytnem można połączyć sporo śpiewających nazwisk, poczynając od Klenczona. Teraz na scenach zaczyna brylować Stashka, mamy Joannę Siwik, zwyciężczynię Szansy na Sukces... Czy nasze miasto można uznać za muzycznie przychylne? Albo inaczej: czy miasto jest przychylne muzycznym talentom, czy to raczej muzyczne talenty podnoszą nieco prestiż Szczytna?

 

Jako ciekawostkę nie na temat powiem, że spotkanie, na którym urodził się chór, to był zjazd rodziny Siwików, ale nie jesteśmy powiązani z panią Joanną, której oczywiście gratuluję sukcesu. Pytanie jest trudne. Na pewno muzyczne sukcesy mieszkańców miasta promują Szczytno i to rzecz bezdyskusyjna. Czy miasto potrafi wykorzystać ten potencjał tkwiący w utalentowanych mieszkańcach? Trudno mi powiedzieć. Nie wątpię, że chce, a co najmniej chciałoby, ale nie zawsze i nie wszystko zależy od władz miasta czy instytucji, które władzom miasta podlegają. Może potrzeba większej kooperacji, współpracy, i tych co śpiewają, i tych, co promują, i tych, którzy dysponują odpowiednim zapleczem, bo np. szkoła muzyczna ma świetną salę koncertową. Być może brakuje po prostu tej integracji wszystkich muzycznych środowisk i ludzi, którzy zajmują się w mieście tworzeniem i animacją kultury. Jestem pewien, że z takiego wspólnie gotowanego tygla zrodziłoby się coś wyjątkowego.

Reklama

 

A na razie czeka nas wyjątkowy koncert Kantaty. Czy już rozważa pan program z okazji 30-lecia?

 

Zawsze myślę o czymś bardzo odległym. Po bożonarodzeniowym koncercie w kościele u proboszcza Preussa, już tego samego dnia wieczorem miałem pomysły co do koncertu przyszłorocznego, czyli tego, który będzie w grudniu. Jestem więc przekonany, że gdy w piątek opadnie kurtyna, będę schodził ze sceny z głową pełną pomysłów na za 10 lat. Bo jestem też przekonany, że Kantata przetrwa kolejne 10 lat i następne. Nie można zmarnować tej ogromnej pasji, która tkwi w członkach chóru. Nie wskażę nazwisk, ale anegdotycznie powiem, że niektórzy potrafili z pracy uciekać, żeby wziąć udział w próbie czy występie. Tego czegoś, tego cudu tkwiącego w moich chórzystach, cudu działania i tworzenia po prostu nie da się zlikwidować. On będzie w nas tkwił tak długo, jak my będziemy tkwili na tym świecie. Wszyscy członkowie chóru to naprawdę wspaniali, zaangażowani ludzie. Nie potrafię znaleźć wystarczających słów, na jakie zasługują. Powiem więc tylko prosto: dziękuję.

 

 

Członkowie Chóru:

 

 

Edyta Antonik

Agata Aspell

Elżbieta Bączek

Beata Boczar

Lusia Kask

Maria Ziółek

Krystyna Materna

Ewa Przychodzka

Aleksandra Mackiewicz

Agnieszka Chrzanowska

Katarzyna Szczepanek

Wioletta Wojtal

Agnieszka Olifirko

Aleksandra Gołota

Małgorzata Cieślak

Dorota Górska

Beata Pardo

Wioletta Rasińska

Elżbieta Caban

Magdalena Bonikowska

Małgorzata Głodzik

Artur Kot

Artur Trochimowicz

Andrzej Materna

Andrzej Rekosz

Robert Rekosz

Tomasz Cieślak

Witold Czujak

Krzysztof Brzuzy

Jacek Więcek

Mariusz Pardo



Komentarze do artykułu

Tomasz

Az ciezko uwierzyć, że Pan Mariusz tak nisko upadł.....? Z przewodniczącego rady miasta na.......

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

  • Więcej niż miasto... Czyli, jak Szczytno przekroczyło granice polityki dla dobra wspólnego (zdjęcia)
    do :Agnieszka Semeniuk-Czepczyńska. Oczywiście sprawa słuszna i potrzebna nie tylko od święta ale szczególnie na co dzień. Zaproszenie podczas konwencji wyborczej, skierowane do kandydatów, w okresie wyborów to jak to inaczej odebrać! W ten sposób słuszne działanie obarcza się taką otoczką. Czasami lepiej zrobić to w innym okresie lub nawet z mniejszą ilością uczestników. Jest wtedy większa wiarygodność. Działanie takie nie powinno mieć też charakteru akcyjnego bo jak wszystko co akcyjne w naszym kochanym kraju to tylko działanie promocyjne a nie wyraz rzeczywistej troski. Pozdrawiam i życzę zdrowych i pogodnych świąt!!!

    marian


    2024-03-28 10:54:16
  • Więcej niż miasto... Czyli, jak Szczytno przekroczyło granice polityki dla dobra wspólnego (zdjęcia)
    Nie wszyscy przyszli na akcję z powodu wyborów samorządowych... Część uczestników przyszła, bo ważna dla nich jest Natura i piękna przyroda, o którą powinno się dnać na co dzień. Akcja ważna, potrzebna, ale niepotrzebnie przykrywają ją rozważania polityczne. Wszyscy dbajmy na co dzień o porządek, zwracajmy uwagę zaśmiecającym...

    Agnieszka Semeniuk-Czepczyńska


    2024-03-27 13:34:56
  • Poznaj dzielnicowych w akcji podczas plebiscytu #SuperDzielnicowy2024
    To jakas kpina. Jak ja mam oddac glos na superdzielnicowego jak ja nawet nie wiem kto nim jest. Glos powinien byc oddany za zaslugi a nie po pokazaniu zdjecia w gazecie. Czym zasluzyli sie dzielnicowi z naszego powiatu, mala podpowiedz. Niczym, po za pierdzeniem w fotel i pozowaniem do zdjec.

    Shazza


    2024-03-27 13:34:24
  • Więcej niż miasto... Czyli, jak Szczytno przekroczyło granice polityki dla dobra wspólnego (zdjęcia)
    Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że mała grupka ludzi chce tłumaczyć innym co jest dobre i co powinni robić. Oczywiście w kontekście nadchodzących wyborów. Większość z obecnych tam osób nie robiła tego z własnego przekonania tylko dlatego, że trzeba tam być bo niedługo wybory. Smutne jest jeszcze to, że niewielka ale zaangażowana grupa ludzi w wyborach decyduje za większość której nie chce się iść lub jak już idą to nawet nie zastanawiają się jak ich wybór będzie wpływał na ich codzienne życie. Potem pretensje do wszystkich, tylko nie do siebie!!!!

    marian


    2024-03-27 10:33:52
  • Wiceszef MSWIA Czesław Mroczek w Szczytnie
    Tam się troszeczkę spędziło czasu????

    Laki


    2024-03-27 08:30:09
  • Robert Rubak: – czas na przetasowania w radzie
    Miałem przyjemność z bliska obserwować działania p. Rubaka w poprzedniej kampanii wyborczej. Liczyłem, iż nastąpi później okres jego współpracy z burmistrzem co uważałem za dużą szansę dla miasta i regionu. Wielka szkoda, iż p. burmistrz wybrał innych współpracowników. Mam nadzieję, iż p. Rubak znajdzie miejsce w nowej Radzie Powiatu.

    wiesław mądrzejowski


    2024-03-26 15:39:38
  • Więcej niż miasto... Czyli, jak Szczytno przekroczyło granice polityki dla dobra wspólnego (zdjęcia)
    Szkoda że wyborów nie ma co roku, przynajmniej wokół jeziora byłoby czysto. Ciekawe czy na koniec dali sobie buzi a może po buzi.

    mieszkaniec


    2024-03-26 14:50:11
  • Wiceszef MSWIA Czesław Mroczek w Szczytnie
    Współpraca z samorządem? A z kim się pan spotkał, p. Ochman nie należy do naszego samorządu. Brawo PIS, no i PO, w sumie PSL to też to samo.

    Mieszkaniec


    2024-03-26 11:59:15
  • Wiceszef MSWIA Czesław Mroczek w Szczytnie
    Bezpartyjny kandydat ale od Tuska :) No i z Myszyńca, ale skąd on się wziął w Szczytnie ?

    Marian


    2024-03-26 11:26:50
  • Wiceszef MSWIA Czesław Mroczek w Szczytnie
    Pani (?) Anno, jak się coś pisze to trzeba najpierw pomyśleć. Kiedy i gdzie p. Ochman, Stefan jakby kto pytał, obiecywał paliwo po 5 zł i dobrowolny ZUS? To uprawnienia Sejmu a burmistrzowi nawet Szczytna nic co tego.

    Rysiek T.


    2024-03-26 09:05:07

Reklama