Sobota, 20 Kwiecień
Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha -

Reklama


Reklama

Drwal prawdziwy:Wiesław Myślak (rozmowa "TSZ")


Wizerunek drwala powielany w popkulturze to najczęściej potężne chłopisko, koniecznie z brodą, flanelową koszulą w kratę i potężnymi buciorami – taki leśny twardziel z siekierą i miłośnik natury, który mimo krzepy nawet muchy nie skrzywdzi. Jeszcze gdzie indziej jest przedstawiany – głównie przez ekologów - jako bezlitosny kat drzew. Jak naprawdę wygląda drwal i kim tak naprawdę jest? Opowiada nam o tym prawdziwy drwal „z dziada pradziada” Wiesław Myślak, tegoroczny zwycięzca zawodów o tytuł drwala roku organizowanym przez nadleśnictwo Spychowo.


  • Data:

Nie jest pan zbyt wielkim chłopem, brody też pan nie ma… Nie powiedziałbym, że jest pan typowym drwalem z reklam, czy filmów…

 

(śmiech) No nie mam brody, do potężnych facetów też nie należę.

 

A jednak jest pan drwalem. Mało tego. Rok do roku staje pan na pudle w zawodach dla najlepszego drwala, które organizują w powiecie Lasy Państwowe. Zdaje się, że siła w tym fachu, to nie wszystko...

 

Siła ma najmniejsze znaczenie tak naprawdę. Teraz przy ścince drzew wszystko robi się za pomocą maszyn. Co innego przy pracy z piłą. Tutaj najważniejsza jest odpowiednia technika. I proszę mi wierzyć trzeba parę ładnych lat porobić, by tej techniki się nauczyć.

 

Od ilu lat pan pracuje w tym zawodzie?

 

W lesie pracuję od 1995 roku. Zaczynałem pod okiem ojca, który przy ścince drzew przepracował szmat czasu. Można powiedzieć, że ten zawód to nasza rodzinna tradycja. Dalsza rodzina też tym się zajmuje.

 

I odpowiednią technikę już pan wtedy miał jak zaczynał pod okiem ojca?

 

Jakąś tam miałem, ale daleko wtedy mi było do tego co umiem dziś. Niestety samo nic nie przyjdzie, trzeba ciężko i dużo pracować. Miałem to szczęście, że od początku pracowałem u pilarzy, którzy mieli bardzo dobrą technikę, a do tego z sukcesami startowali w zawodach. Jeden z nich jest moim kuzynem, więc miałem trochę ułatwioną edukację (śmiech).

 

Właśnie. Edukacja. Żeby zostać pilarzem – bo taka jest dziś chyba właściwa nazwa zawodu – co trzeba zrobić? Są jakieś kursy, szkoły?

 

Tak. Trzeba zrobić kurs pilarza i operatora kosiarek i zdać egzamin. Nie mniej techniki pracy trzeba uczyć się w pracy, ale też właśnie podczas np. zawodów. Dlatego staram się być na wszystkich, bo zawsze można coś podpatrzeć od lepszych. A to jakich pił używają, prowadnic, łańcuchów, w jaki sposób prowadzą piłę… jest tego.


Reklama

 

I to wszystko składa się na sukcesy… Na mistrzostwa ogólnopolskie kiedy się pan wybiera?

 

Już raz byłem. Cztery lata temu w Rucianym Nidzie. Ale słabo mi poszło. Niestety uczestniczyli tam już najlepsi z najlepszych…

 

Wszystko przed panem. Niemniej chyba trzeba lubić tą robotę, bo praca w lesie nie jest lekka. Co jest najgorsze?

 

Chyba pogoda. Fajnie jest pracować pod niebem gdy jest dobra pogoda. Gorzej jest gdy pada deszcz, albo sypie śnieg. Niestety przeważnie tak właśnie jest i pogoda nie rozpieszcza. I to jest chyba najgorsze. Poza tym jest ok.

 

Finansowo też jesteście doceniani przez pracodawców?

 

Nie jest z tym najgorzej, choć chyba jak wszędzie mogłoby być lepiej (śmiech). Ja nie narzekam.

 

Jest zainteresowanie taką pracą u młodych ludzi?

 

Niestety od kilku lat widzę, że takiego zainteresowania nie ma. Można nawet powiedzieć, że nasz zawód powoli zanika. Jak młodzi ludzie przychodzą do pracy, to głównie jako operatorzy ciężkich maszyn. Z piłą, pod deszczem, czy śniegiem pracować się nie garnie prawie nikt z nich.

 

Dla takiego młodego pilarza jaką by miał pan radę?

 

Nauka, nauka i praca z głową. Bezpieczeństwo jest najważniejsze.

 

Właśnie. Żona nie boi się, że coś tam panu w tym lesie stanie się coś złego? Od czasu do czasu słyszy się o tragediach podczas ścinki. A to ktoś wpadł pod maszynę, albo drzewo kogoś przygniotło. To dość ryzykowna praca…

 

Reklama

Żona nic nie mówi, bo jestem kawalerem i jej nie mam (śmiech). Do wypadków dochodzi dość często, choć słyszy się oczywiście o tych najbardziej tragicznych. Dlatego tak ważna jest praca z głową i przestrzeganie przepisów BHP. To ważna kwestia poruszana także podczas zawodów. Jest nawet specjalna kategoria „najbezpieczniej pracujący drwal”. Wszystko po to, by pracować bez urazów i bezpiecznie.

 

Jak jest z ilością tej pracy? Można wysnuć wniosek, że skoro w naszej okolicy jest i Ikea i Egger to roboty dla drwali jest więcej niż kiedyś. Po prostu jest większe zapotrzebowanie dla drewno. To prawda?

 

To zależy. Lasy Państwowe realizują różne plany. Mi się wydaję, że wcześniej było więcej do cięcia. Teraz tej roboty jest trochę mniej. I trzeba pamiętać, że Ikea czy Egger biorą drewno nie tylko z Mazur, ale z całej Polski.

 

Na koniec zapytam o jeszcze jedną ważną sprawę. Nie spotyka się panpodczas pracy z nieprzychylnością ludzi, ekologów? Nie opluwają pana za wycinanie drzew, lasów?

 

Raczej nie. Mówię raczej, bo czasami pojawiają się takie reakcje wśród znajomych. Po rozmowie jednak zmieniają zdanie. Gospodarka leśna musi być. Czy tego chcemy czy nie i ktoś to robić musi.

 

A grzybiarze? Sam nie raz kląłem pod nosem że podczas wycinki zostało zniszczone leśne runo…

 

Nie spotkałem się z takimi sytuacjami. Większość grzybiarzy się zna i oni rozumieją, co tak naprawdę robimy. Po nas powstanie na nowo młody las.

Dziękuję panu za czas

 



Komentarze do artykułu

leśny ludek

Wiesiu jak się nie postarasz to tradycja rodzinna na tobie się zakończy a szkoda by było!

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama