Czwartek, 18 Kwiecień
Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy -

Reklama


Reklama

Dobroć ze zgrzytem


Na akcję poboru krwi dla chorej na białaczkę dziewczynki zgłosiła się nad podziw duża liczba osób. - Szkoda tylko, że nie wszyscy mieli przynajmniej szansę, by poddać się badaniom i ewentualnie oddać krew – mówi rozgoryczony Janusz Sypijański, członek HDK Klon, który organizował pobór.

  • Data:

Na akcję poboru krwi dla chorej na białaczkę dziewczynki zgłosiła się nad podziw duża liczba osób. - Szkoda tylko, że nie wszyscy mieli przynajmniej szansę, by poddać się badaniom i ewentualnie oddać krew – mówi rozgoryczony Janusz Sypijański, członek HDK Klon, który organizował pobór.

Kiedy niedawno okazało się, że 13-letnia Milena Bukowiecka z Rozóg jest chora na białaczkę i potrzebuje krwi, rodzice zaapelowali o pomoc. Oddźwięk na apel był bardzo duży, a w akcję – co oczywiste – włączył się też najbliższy klub HDK, który działa w Klonie (gm. Rozogi).

Pobór na rzecz Milenki odbył się w ostatnią sobotę. Przyszedł i przyjechał z ościennych miejscowości sporu tłum chętnych do pomocy i tu doszło do konfliktu pomiędzy tymi, którymi kierowała chęć spełnienia dobrego uczynku, a tymi, którzy po prostu pracują.

W ramach organizacji poboru przy udziale tzw. ambulansu wyjazdowego, organizator czyli HDK, składa zapotrzebowanie na liczbę tzw. worków, czyli ilość pobrań, czyli – ilość dawców. W standardach Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa jest, że najbardziej optymalna liczba „worków”, jaką podczas jednej akcji może zapełnić załoga ambulansu wynosi 50 plus rezerwowe 15 na wypadek dużego zainteresowania. I tak też było w przypadku poboru w Rozogach.

- Zarejestrowano 65 pierwszych osób, ale okazało się po badaniach, że 13 z nich nie może oddać krwi – opowiada Janusz Sypijański. - W związku z tym prosiliśmy lekarza, aby do wypełnienia tych 13 worków dorejestrować kolejne osoby, a oczekujących wciąż było dużo. Niestety, lekarz odmówił. Ostatecznie ambulans wrócił do Olsztyna z trochę mniejszą ilością pobranej krwi, niż mógł


Reklama

To wywołało zrozumiałe oburzenie, tak organizatorów, - stałych krwiodawców, jak i tych jednorazowych.

Postępowanie załogi ambulansu i nas bardzo zdziwiło, zasięgnęliśmy więc wyjaśnień u źródeł. - Z pewnością załoga ambulansu powinna była przyjąć kolejne osoby, jeśli były jeszcze wolne pojemniki – tłumaczy Grażyna Kula, dyrektor RCKiK w Olsztynie. - Z pewnością to jednostkowe, niefortunne zdarzenie wyjaśnimy i będziemy się starać, by podobne już się nie pojawiły.

Dyrektor Kula apeluje o wyrozumiałość, a przede wszystkim o bliską i precyzyjną współpracę organizatorów poboru czyli klubów HDK z Centrum. - Najważniejsze, by chociaż z grubsza przewidywać, jakie będzie zainteresowanie udziałem w akcji, byśmy byli w pogotowiu. Istnieje, na przykład, możliwość dostarczenia na miejsce poboru dodatkowych pojemników, jeśli liczba chętnych jest naprawdę duża. Wszystko jest, tak naprawdę, kwestią organizacji i dobrej woli wszystkich, zarówno po stronie organizatorów, jak i naszej.

W Rozogach pojawił się też inny problem, mianowicie ze zwrotem kosztu przejazdu tym, którzy przybyli np. z Dąbrów czy Faryn, bo organizatorzy ten zwrot obiecywali przybywającym. Jak się okazuje – obiecywali na wyrost. - Owszem, dokonujemy zwrotu kosztów przejazdu, więc chyba doszło do jakiegoś nieporozumienia- tłumaczy Grażyna Kula.

Aktywna akcja na rzecz Mileny z Rozóg sprawiła, że oddano w całym województwie i nawet w kraju, dużo więcej krwi, niż było trzeba. - To piękny, spontaniczny zryw i chwała wszystkim za udział, jednak dla nas to ogromny problem organizacyjny, a nie zawsze konieczny aż na taką skalę – mówi dyrektor Kula. - Nikomu oczywiście nie życzę, by był w podobnej potrzebie, ale jeśli się zdarzy, to proszę, aby organizowanie akcji pomocy zacząć od kontaktu z naszym Centrum. Bo możemy mieć akurat wystarczającą ilość potrzebnej krwi, a nawet jeśli nie, to łatwiej jest akcjom pomocowym nadać bardziej zorganizowany charakter. Oczywiście, staramy się nie odmawiać, gdy rodzi się oddolna inicjatywa, ale trzeba pamiętać, że krew to niezastąpiony i jednocześnie bardzo nietrwały lek, musi być wykorzystana w ciągu 42 dni. Stąd moja prośba do wszystkich chętnych do niesienia pomocy innym: z wzajemnym zrozumieniem wszyscy starajmy się o to, by ta pomoc była jak najbardziej skuteczna.

Reklama

Halina Bielawska

Fot. archiwum



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama