Wtorek, 23 Kwiecień
Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha -

Reklama


Reklama

DPS jak twierdza, wyjątkowa ochrona przed wirusem


W piętnastu domach pomocy społecznej w kraju jest poważny problem z koronawirusem - podała w czwartek wiceszefowa MRPiPS Iwona Michałek. - Szerzą się zakażenia i strach przed nim wśród personelu. Zaczyna go po prostu brakować. W DPS-ach każda para rąk jest potrzebna – mówiła. A jak sytuacja wygląda w szczycieńskiej placówce?


  • Data:

W Domu Pomocy Społecznej w Szczytnie w tej chwili znajduje się 171 mieszkańców. W filii w Spychowie kolejnych 25. Są to osoby starsze i z niepełnosprawnościami intelektualnymi. Każdego dnia opiekuje się nimi 133 pracowników.

 

Dyrekcja placówki nie ma jednak złudzeń i przewiduje, że przyjedzie jej się zmierzyć z problemami, jakie dotykają inne domy w kraju.

 

- Właściwie to już powoli odczuwamy braki personelu – mówi Dorota Sędzińska-Bruździak, dyrektorka DPS Szczytno. - Wiele osób wzięło tak zwaną opiekę nad dzieckiem, sporo jest też zwolnień lekarskich. Ludzie się po prostu boją. Ta kadra, która pracuje, jest już mocno przemęczona. Dziś pracują, ale co będzie jutro, naprawdę nie wiem.

 

 

Gminy pomogą?

 

Aby ograniczyć ryzyko braku personelu dyrektor DPS oraz starosta szczycieński zwrócili się do gmin, w których działają Środowiskowe Domy Samopomocy o wsparcie. - Zrobiliśmy listę pracowników tych ośrodków, którzy mogliby wspomóc nas w DPS, bo ŚDS na razie nie działają – mówi dyrektor Sędzińska-Bruździak.

 

- Dzięki temu wsparciu, mam mam nadzieję, że jakoś przetrwamy.


Reklama

 

Domy Pomocy Społecznej to jedne z najbardziej zagrożonych miejsc koronawirusem. Szefostwa palcówek robią wszystko, aby wirus się tam nie dostał. Mała powierzania, duże skupisko osób starszych. Mogłoby się skończyć tragedią.

 

 

Rządowa pomoc nawala

 

- Mamy zdrowych naszych mieszkańców oraz personel – mówi pani Dorota. - Nawet, gdy pojawi się drobna gorączka nasi domownicy od razu są badani. W przypadku pracowników jest całkowity zakaz przychodzenia do pracy, gdy ma się nawet najmniejszą infekcję. Nasz dom jest wyposażony w płyny do dezynfekcji z Mazurskiej Manufaktury. Mamy odpowiednie mydła. Maseczki szyjemy sami, mamy panią krawcową i opiekunkę, które je wykonują. Każdy mieszkaniec DPS oraz pracownik został w nie wyposażony. Brakuje nam za to rękawic ochronnych.

 

Pani dyrektor uskarża się jednak na dostawy rządowe. - Ani płynu z Orlenu, ale tego sprzętu ochronnego, o którym tak trąbią w telewizji, że trafił do takich placówek jak nasza na oczy nie widzieliśmy – żali się. - Pomoc z ministerstwa to trochę papieru toaletowego i ręczników papierowych. Nic więcej. Maski, kombinezony, rękawice ochronne otrzymaliśmy jedynie od pana starosty. Ale potrzeby są znacznie większe. Mamy dużo pensjonariuszy.

Reklama

 

 

Centrum ryzyka

 

Od początku pojawienia się w Polsce koronawirusa dyrekcja DPS w Szczytnie zastosowała szczególne obostrzenia. W domach w Szczytnie i Spychowie pojawiły się specjalne maty dezynfekujące. Wprowadzono całkowity zakaz odwiedzin oraz wyjść domowników poza placówkę.

 

- Staliśmy się taką twierdzą, ale to jest niezbędnik, aby zminimalizować możliwość zakażenia – mówi dyrektor Sędzińska-Bruździak. - Musimy to przetrwać. Nasi domownicy i nasza kadra.

 

Te działania i ryzyko w DPS dostrzega starosta szczycieński, Jarosław Matłach. - W tej chwili jest DPS jest takim centrum ryzyka w naszym powiecie – mówi. - Musimy zrobić wszystko, aby dom ustrzec przed koronawirusem. Sytuacja jest trudna, jak w każdej placówce tego typu. Dom jest praktycznie zamknięty. Znajdują się w nim pensjonariusze oraz personel. Nikt więcej. Minimalizuje to ryzyko zakażenia. Bo nie chcę nawet myśleć, jak mogłoby się to skończyć, gdyby do niego doszło.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama