Czwartek, 25 Kwiecień
Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki -

Reklama


Reklama

Biegaczy jest wielu, ekstremistów mniej


Ekstremizm dziś łączy się z najczęściej z terroryzmem i jakby się kto uparł, to ci, którzy biegają na bardzo długich dystansach, w bardzo trudnych warunkach, można by mianem terrorystów określić, wszak terroryzują swój własny organizm. Jak wygląda, skąd się takie hobby bierze i jakie ultrawyczyny mają na swoim koncie amatorzy tego sportu? O tym rozmawiam z Rafałem Kotem, naszym szczycieńskim ultramaratończykiem.


  • Data:

No właśnie, czy jesteś ultramaratończykiem?

 

Raczej tak. Takim mianem określa się każdy bieg, którego dystans wykracza poza tę odległość, którą przed wiekami pokonał posłaniec Filippides, by do Aten zanieść wieść o zwyciestwie pod Maratonem, ale i o zagrożeniu jakie wciąż stanowili Persowie. Może to być więc 50 km, 100, a nawet sporo więcej. Na przykład istnieje coś takiego jak Główny Szlak Beskidzki, który liczy sobie około 500 km i są zapaleńcy, którzy się na tym szlaku ścigają. Rekord, jeśli dobrze pamiętam, na tej trasie wynosi około 120 czy 130 godzin. Na taki szalony dystans jeszcze się nie zamierzałem, ale tak – biegam dystanse większe niż tradycyjny maraton.

 

Najkrótszy dystans z tych większych od maratonu i najdłuższy to były?

 

Biegać zacząłem niedawno, bo ze trzy lata temu, bardziej rekreacyjnie i bez ukierunkowania sportowego, na udział w zawodach. Później jednak uczestniczyłem w kilku maratonach, a od roku pasją stały się dłuższe dystanse. Chyba z pięć razy biegłem już ponad 100 km. Najbardziej pamiętam ultrabiegi, które łączyły się też z trudnością trasy. W październiku ubiegłego roku uczestniczyłem w biegu Łemkowyna Ultra Trail, a późna jesień w Beskidzie Niskim to wszechobecne błoto, sięgające do kostek. Bo ultramaratony dzieli się właściwie na dwie kategorie: bieg płaski, po równinach i asfalcie oraz biegi górskie. Mnie pasjonują te drugie. Bieg Łemkowy liczył sobie 150 kilometrów, a pokonać je w tym błocie naprawdę nie było prostą sprawą. No i ten ostatni, bieg „Zamieć”, tym razem w Beskidzie Śląskim. Tu na trasie stały Skrzyczne czyli najwyższy szczyt tego Beskidu. I to nie raz stały. Rzecz polegała na tym, że trasa biegu obejmowała 14 km: ze Szczyrku wbiegało się na Skrzyczne, zbiegało z drugiej strony i wracało do Szczyrku. W tym przypadku bieg nie miał wyznaczonego limitu trasy, a czas. Wygrywał ten, kto najwięcej razy pokonał tę pętlę w ciągu 24 godzin. I w tym roku ta sztuka mi się udała. „Zaliczyłem” Skrzyczne osiem razy. Nie był to rekord pętli, bo w poprzednich latach pokonywano ją więcej razy, ale z kolei w tym roku trudniejsze były warunki. Napadało śniegu i zarówno podejście czy podbiegnięcie pod szczyt i zejście zeń nie było proste.


Reklama

 

To był twój pierwszy sukces czy masz ich więcej na koncie?

 

W sumie pierwszy, który sprawił mi sporo osobistej satysfakcji. Chyba mi trochę zależało, bo w gronie uczestników znajdowało się parę osób, które są naprawdę już specjalistami w tej biegowej dyscyplinie. Ja wciąż uważam się za amatora i właściwie dobrze mi z tym. Przyznam, że miałem nadzieję, zrobić więcej pętli, ale śnieg mi to wybił z głowy. Innym też.

 

Wspomniałeś, że zacząłeś biegać, rekreacyjnie, zaledwie trzy lata temu. Co cię skłoniło?

 

Chyba jak w przypadku wszystkich innych. Namowa znajomych i może trochę myśl, że czas zadbać o zdrowie i kondycję, jako że wiek już stosowny. A bezpośredni impuls? Pracowałem w tym czasie w Irlandii i moja firma chciała wystawić 4-osobowy zespół do udziału w biegu, chyba jakimś charytatywnym, w którym uczestniczyły reprezentacje także wielu innych firm. W moim zakładzie o dość międzynarodowej załodze, biegało trzech. Jednego więc brakowało. Zaczęto mnie namawiać, a ja się zgodziłem. I tak, być może przypadkiem, zacząłem biegać.

 

A ukierunkowanie na ekstremę górską kiedy się pojawiło?

 

W tym też było sporo przypadku. Nigdy wcześniej nie byłem w górach. Pierwszy raz pojechałem w Tatry, pod koniec 2014 roku. I w tym samym czasie znajomy opowiadał o tym, że wybiera się na Górski Półmaraton Ślężański. To z kolegą postanowiliśmy i my pobiec ten półmaraton. Spodobało się i trwa. Europę też wokół objechaliśmy.

 

To jedyne hobby?

 

Może tak. Górskie bieganie jest moją ogromną pasją, ale – oczywiście – nie unikam i innych rekreacyjnych czy sportowych rozrywek. Kiedy z kolegą, z którym mieszkałem i pracowałem, postanowiliśmy już wracac do kraju, na pożegnanie objechaliśmy rowerami całą Irlandię. Wtedy przekonałem się też, że i w tym kraju nie brakuje górzystych, fajnych terenów, ale nie zdarzyło się po nich biegać. Może kiedyś.

 

Mówisz, że jednym z „tajnych” motywów był wiek, który wymusza zwiększoną dbałość o zdrowie. Zatem lat sobie liczysz...

Reklama

 

Wiek to już tak zwany średni, powiedziałbym, że mocno średni. 37 lat obecnie, więc to już statystyczny półmetek. Łatwo policzyć, że zacząłem biegać jako 34-latek.

 

To wcześnie czy późno? Bieganie, jak zauważam, staje się bardzo modne. Jak się to będzie rozwijać w obecnym tempie, to na ścieżkach, duktach, alejkach i innych trasach ścisk będzie straszny. Z czym to się wiąże? Czy masz swoją teorię na powstanie tej mody?

 

To raczej bardziej potrzeba, niż moda, choć pewnie jedno drugie nakręca. Potrzeba, bo ja i osoby w wieku do mojego zbliżonym, spędziły młodzieńcze lata przy komputerach. I teraz odczuwamy tego skutki. Chociaż ja akurat niewolnikiem komputera nie byłem. Jako dzieciak spędzałem mnóstwo czasu na podwórku, na różnych grach i zabawach. Późniejsze pierwsze lata pracy to zupełna zmiana trybu życia. Teraźniejszy powrót do tego fizycznego wysiłku, do biegania, chyba bardziej traktuję jako próbę przywołania tego fantastycznego poczucia dziecięcej swobody, koleżeństwa, przyjaźni wspólnych przeżyć i doznań. Czegoś, co było naturalne, autentyczne, całkowicie oddzielone od rzeczywistości, jaka by ona nie była. I takie jest bieganie, głównie ekstremalne. Gdy starter machnie chorągiewką, kiedy się ruszy na trasę, zaupełnie przestają istnieć wszystkie inne sprawy: praca czy jej brak, rodzina, kłopoty takie czy siakie, problemy z kasą, samochodem, telewizorem, meblami, władzą... Ich nie ma. Są tylko piękne, majestatyczne góry i wijąca się między nimi droga. Jest siła przyrody, wobec której blaknie wszystko, co nas na co dzień dotyczy. Kiedy po raz któryś z kolei wbiegłem na Skrzyczne podczas ostatniego biegu, akurat wstawał świt, wschodziło słońce. Śnieg iskrzył, błyszczaly okoliczne szczyty, lekka mgła zasnuwała daleko widoczną okolicę. I powiem tak. Chociaż zmęczenie było straszne, chociaż trudno było złapać oddech i w ogóle myśleć, to dla tego jednego widoku – wschodu nad Skrzycznem – warto było ten wysiłek podjąć.

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Ochmam nikogo nie zmieni, to Kosmita, a robotę ktoś musi robić. Chyba że ludzie sami zaczną uciekać przed Kurczakami, wszyscy ich przecież dobrze znają. Współczuję panu. Zobaczy pan co to samorząd szczycieński

    Do mieszkaniec szczytna


    2024-04-24 14:13:07
  • Przełom czy zastój? Losy obwodnicy Szczytna wciąż niepewne
    Wybrano najdroższy, bo najdłuższy wariant

    Gabi


    2024-04-24 13:36:37
  • Grzegorz Kaczmarczyk nowym wójtem gminy Rozogi. Jakie ma plany? Kto pomagał mu w kampanii?
    Gratulacje Panie Grzegorzu ludzie Panu zaufali i czekają na realizację obietnic. Ja nie ukrywam że czekam na Pana obietnicę i moim zdaniem jest to najprostsze do zrealizowania a chodzi mi o to że obiecał że dzieci dojeżdżające do szkoły w Rozogach będą jeździły autobusami bezpiecznymi , w cieple i komforcie . Także proszę o tym pamiętać ponieważ nie długo przetargi na dowóz dzieci do szkół i przedszkoli .Niech ogłaszający przetarg zaznaczy że autobusu nie mogą być starsze niż np .5 lat i spełniać określone warunki i będzie dobrze . Zresztą myślę że nie trzeba Pana pouczać , Życzę samych sukcesów

    Ala


    2024-04-24 13:09:32
  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Dobrze się stało, ze pan Mańkowski ustapił ze stanowiska, niestety obawiam sie, ze nowy burmistrz ulegnie swoim partyjnym kolegom i po zmianach personalnych w Urzędzie Miasta i podległych placówkach zacznie obsadzać czlonków rodzin tychże kolegów. Ponieważ jest to niezgodne ze standardami ugrupowania KO, jeżeli stanowiska te obejmą członkowie rodzin Kijewskich, Furczaków czy Chmielińskich zgłoszę ten fakt do władz centralnych z prośbą o wyciagnięcie konsekwencji. Wolalabym żeby nie nastapila taka konieczność.

    mieszkaniec Szczytna


    2024-04-24 11:06:09
  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Admin czyżby uwaga o posprzątaniu po sobie przez Pana Mańkowskiego była zbyt drastyczna do publikacji? Pewnie ciekawsza była by informacja o kradzieży banerów?

    Tor


    2024-04-24 11:01:26
  • Rozdział zamknięty. Cezary Łachmański o pożegnaniu z urzędem burmistrza
    Zastępca skarbnika z gminy niech powie co z tą działką 1,5 ha sprzedaną za 380000 zł. pod budowę zakładu pracy domów modułowych ?!

    Jurgi6


    2024-04-24 10:46:06
  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Czekamy na PO spadochroniarzy. Świerzość i młodosc. Porozumienie. Tor wyścigowy, oj będzie pięknie w Szczytnie. I ... kiedy PO zaczyna w Szczytnie kampanię do UE ? Bo kasy .. to nie ma i nie będzie .

    Mały


    2024-04-24 10:38:20
  • Grzegorz Kaczmarczyk nowym wójtem gminy Rozogi. Jakie ma plany? Kto pomagał mu w kampanii?
    Nowy wójt mówi o ścieżkach rowerowych wszyscy chwalą a jak poprzedni Wójt mówił o ścieżkach przed swoją kampanią wszyscy byli przeciw bo nie potrzebne. Turystyka, wiadono bo żona prowadzi biznes i nowi klienci się przydadzą. Co do księdza wiadomo, że pomógł a. Jakby nie było zmiana na ogromny minus.

    Dżoana


    2024-04-24 04:22:37
  • Pamięć i hołd. Szczytno oddało cześć ofiarom zbrodni katyńskiej
    A o tych co zginęli w katastrofie smoleńskiej nic !!!

    Wstyd i hańba.


    2024-04-23 15:49:52
  • Worek pełen zmian — jak prosta inicjatywa może oczyścić świat (zdjęcia)
    Piękna inicjatywa. Gratulacje. Praktycznie co tydzień po treningu wychodzę z lasu z workiem śmieci. Moim nieodzownym wyposażeniem stał się worek na śmieci i rękawiczki. Smutne jest to, że trzeba po KIMŚ sprzątać w czasach kiedy tak wiele mówi się o dbaniu o naszą planetę.

    Mad_ek


    2024-04-23 15:08:50

Reklama