Piątek, 19 Kwiecień
Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa -

Reklama


Reklama

Zbędna brawura na lodowej łące


"Driftowa łąka" przy ulicy Ostrołęckiej w Szczytnie cieszy się ogromnym zainteresowaniem młodych kierowców. Reklamę miejscu zrobili sami policjanci, którzy tam interweniowali. Sprawa nabrała rozgłosu. W sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy. Właściciel terenu wydał kategoryczny zakaz wjeżdżania tam samochodami. Nie jest on jednak przestrzegany.


  • Data:

Zalana wodą, a zimą skuta lodem łąka przy ulicy Ostrołęckiej w Szczytnie jeszcze do niedawna była „miejskim” lodowiskiem. Co jakiś czas pojawiali się tam łyżwiarze. Potem miejsce upodobali sobie młodzi kierowcy. W ciągu dnia, a i nocami urządzali sobie jazdy po lodzie. W końcu interweniowali policjanci.
 

- Musieliśmy to zrobić, bo istnieje tam realne zagrożenie – mówi aspirant Rafał Kaczyński, kierownik referatu ruchu drogowego. - Nie tylko dla kierowców, którzy tam jeżdżą, ale dla pasażerów i gapiów, których było tam coraz więcej. Żaden z kierowców nie został ukarany mandatem, a jedynie poinformowany o możliwych zagrożeniach.

 

Kierowcy wiedzą lepiej

Interwencja policji wywołała falę komentarzy internautów z naszego powiatu. Oburzyli się na ich zdaniem bezprawną interwencję. - To nie jest droga publiczna, a jedynie łąka, więc co do tego ma policja – pyta jeden z internautów. Poza tym, jak twierdzą komentujący sprawę, taki tor do ćwiczeń wychodzenia z poślizgów na pewno by się przydał.


Reklama

 

Zdaniem policji:

 

- My nie negujemy, że takie miejsce na pewno by się przydało, ale musiałoby działać legalnie i być w pełni zabezpieczone – mówi aspirant Kaczyński. - Zarówno technicznie, jak i medycznie. Znamy argumenty kierowców, że jest to łąka, że teren bezpieczny. Ale tak nie jest. Przypomnę tylko wypadek sprzed roku, gdzie kierowca jeździł po skutym lodem jeziorze Wałpusz. Tam też nigdzie w pobliżu nie było drzew. A jak to się skończyło? Auto roztrzaskało się właśnie o drzewo, zginął człowiek. Jeśli chodzi o jazdę samochodem nigdy nie ma stuprocentowo bezpiecznych warunków. Tylko na to chcieliśmy zwrócić uwagę kierowcom.

 

Może skończyć się tragedią

W internecie kierowcy przechwalają się na temat swoich umiejętności i tego, co robią autem na łące przy ulicy Ostrołęckiej. Ich zdaniem pomaga to opanować sztukę wychodzenia z poślizgów, która może przydać się na normalnej drodze. W takie opowieści nie wierzy Konrad Klonowski, szef szkoły nauki jazdy L-Wit w Szczytnie.

Reklama

 

Zdaniem instruktora nauki jazdy:

- Owszem, takie szkolenia podnoszą umiejętności kierowcy, ale pod warunkiem, że odbywają się na bezpiecznych obiektach do tego przeznaczonych i pod okiem instruktorów – mówi Konrad Klonowski. - W przypadku naszej „driftowej łąki” może skończyć się to jedynie wielką tragedią. Raz, bo nie ma tam żadnych zabezpieczeń, a dwa - że taki młody kierowca, który tam trenuje, może jedynie podnieść swoją pewność, ego, ale niekoniecznie pójdą za tym prawdziwe umiejętności. A ta błędna pewność na prawdziwej drodze może kosztować czyjeś życie. Naprawdę, w całej Polsce jest wiele płyt poślizgowych, wiele szkoleń z instruktorami, kosztuje to niewiele, a na pewno jest bezpieczne. I w tym kierunku radziłbym iść kierowcom.

 

 



Komentarze do artykułu

max

Pomiędzy 4 a 8 miesiącem od odebrania prawa jazdy młody kierowca będzie zobowiązany zaliczyć teoretyczne i praktyczne szkolenia. Pierwsze potrwa 2 godziny i obejmie tematykę wypadków drogowych. Za takie warsztaty Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego policzą sobie maksymalnie 100 zł. Część praktyczna obędzie się w Ośrodku Doskonalenia Techniki Jazdy i obejmie m.in. zajęcia z wyprowadzenia auta z poślizgu. Taki kurs trwać ma godzinę i kosztować będzie około 200 zł.

Aneta

Oczywiste jest to ,że kierowcy nie mają gdzie trenować kontrolowanych poślizgow ,które niestety czasem ratują życie na oblodzonych drogach ,a Pan Klonowski to chyba chce się przypodobać naszej policji albo chyba sam nie wie co mówi .

Aneta

Tak oczywiście kierowca z przed roku uderzył w drzewo ale oczywiście nigdzie nie ma napisane co było przyczyną wpadniecia na gładź lodową i uderzenia w drzewo .Oczywiście policja miała informację,że kierowca jadąc BMW zrobił manewr w prawo i wpadł w poślizg tylko dlatego,że kierowca drugiego samochodu wyjechał mu w poprzek z prawej strony .Niestety policja nie ustaliła kto był tym kierowcą,a kierowca BMW robił wszystko, żeby się nie zdeżyć wyjerzdzajacym z prawej strony autem . Dlatego władze miasta powinny utworzyć bezpieczne akweny dla ludzi zainteresowanych sportami motoryzacyjnymi

Kris

Kaczor zapomniał jak sam tak robił ????

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama