Czwartek, 18 Kwiecień
Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy -

Reklama


Reklama

Wciąż nie wiadomo kto podsłuchiwał


Policja zasłania się dobrem śledztwa i tłumaczy, że trwają czynności wyjaśniające z udziałem biegłego. Postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Nastroje wśród pracowników są jednak coraz słabsze. - Szerzą się różne plotki i nie służy to pracy i dobrej atmosferze – mówi nam j...


  • Data:

Policja zasłania się dobrem śledztwa i tłumaczy, że trwają czynności wyjaśniające z udziałem biegłego. Postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Nastroje wśród pracowników są jednak coraz słabsze. - Szerzą się różne plotki i nie służy to pracy i dobrej atmosferze – mówi nam jeden z urzędników. - Najlepiej byłoby, gdyby ta sprawa została szybko i do końca wyjaśniona, bo inaczej to nikt do nikogo nie będzie miał zaufania. A w takiej instytucji to podstawa. Inna rzecz, że coraz mniej osób wierzy, że policji uda się w tej sprawie cokolwiek ustalić.


Reklama

Przypomnijmy. Do ujawnienia skandalu doszło przypadkiem. W piątek, 8 stycznia pracownik gminy znalazł ukryty dyktafon w „tajnym” miejscu, wykorzystywanym przez pracowników w charakterze palarni. To tam najczęściej spotykali się urzędnicy na przerwę, na dymka. I zapewne właśnie tam poruszano wiele interesujących tematów. I służbowych, i prywatnych. Na których bardziej zależało osobie, która podłożyła podsłuch? Do sprzętu nie przyznał się żaden pracownik urzędu. Nie ma też absolutnej pewności, że za podsłuchem kryje się któryś z nich. „Palarnia” znajduje się w zakamarku pod schodami dużej sali, będącej w dyspozycji OSP, bo remiza i urząd mieszczą się w jednym budynku. Mógł się tam dostać praktycznie każdy, bo jest tam też siłownia, z której korzystają mieszkańcy, niezatrudnieni w urzędzie.

Reklama



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama