Środa, 24 Kwiecień
Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego -

Reklama


Reklama

Uwaga! Borelioza!


Obiecałem synowi, że zanim umrę, on będzie zdrowy – mówi Jerzy Pietrzak. – Jednak patrząc na postępy leczenia zaczynam w to wątpić – dodaje ze smutkiem. A wszyst...


  • Data:

Obiecałem synowi, że zanim umrę, on będzie zdrowy – mówi Jerzy Pietrzak. – Jednak patrząc na postępy leczenia zaczynam w to wątpić – dodaje ze smutkiem. A wszystko zaczęło się niewinnie - od ugryzienia kleszcza.

Nie tak dawno, na łamach „Tygodnika” opisaliśmy historię młodej szczytnianki - Kaliny Smagorzewskiej i jej walki z boreliozą. Artykuł można przeczytać, wchodząc na naszą stronę internetową. Znajduje się on pod adresem http://tygodnikszczytno.pl/aktualnosci-ludzie/items/ciezka-walka-z-borelioza.html.


Reklama

W tamtym przypadku udało się zwalczyć niebezpieczne schorzenie dzięki matce, która nie poprzestała na standardowym leczeniu, ale znalazła specjalistę z drugiego końca kraju. Dopiero on pomógł dziewczynie. – Na Mazurach, wśród lasów jesteśmy szczególnie narażeni na ugryzienia kleszczy, dlatego może dziwić brak specjalistów. Poza tym pani doktor z Krakowa powiedziała nam, że w każdym przypadku, w którym dojdzie do ugryzienia przez kleszcza powinniśmy profilaktycznie przejść czternastodniową kurację antybiotykową. Tak dla pewności. Jednak przekonałam się o tym, że lekarze u nas rzadko proponują leki. Zamiast tego każą obserwować czy pojawi się rumień, ale wtedy jest już za późno – mówiła wtedy Renata Smagorzewska.

Dziś z podobnym problemem zdrowotnym walczy syn państwa Grażyny i Jerzego Pietrzaków z Gromu. – Wojtek lubi chodzić do lasu. Któregoś razu ugryzł go kleszcz. W krótkim czasie syn zachorował i przestał chodzić nie tylko do lasu, ale w ogóle – opowiadają rodzice. – Poszliśmy do lekarza, ten stwierdził, że to wina choroby kręgosłupa – dodają.

Reklama




Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama