Środa, 24 Kwiecień
Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego -

Reklama


Reklama

Urzekająca historia silnej kobiety


Na piątkowe popołudnie byłam umówiona z 90-letnią Erną Zentarą, mieszkanką Leleszek. Jadąc na spotkanie nie spodziewałam się, że przywita mnie tętniąca energią kobieta. Nie było to jednak największe zaskoczenie. Zadziwiła mnie jej pogoda ducha, szczególnie po tym, gdy usłyszałam...


  • Data:

Na piątkowe popołudnie byłam umówiona z 90-letnią Erną Zentarą, mieszkanką Leleszek. Jadąc na spotkanie nie spodziewałam się, że przywita mnie tętniąca energią kobieta. Nie było to jednak największe zaskoczenie. Zadziwiła mnie jej pogoda ducha, szczególnie po tym, gdy usłyszałam ile dramatycznych chwil przeżyła. Niesamowity scenariusz napisało jej życie.

Proszę, zabij mnie

Najlepsze lata młodości pani Erny zostały odebrane przez wojnę. Kobieta wspomina je jako ciężkie czasy, ale nawet gdy mówi o najbardziej tragicznych chwilach, z jej twarzy nie znika uśmiech. - Teraz potrafię się z tego śmiać, ale wówczas zdarzało się, że błagałam o śmierć – mówi.

Pani Erna urodziła się i wychowywała w Leleszkach. - Uwielbiałam nasze jezioro, mogłam spędzać nad nim całe dni. Jednak życie nie pozwoliło mi długo się nim cieszyć – wspomina. Pani Erna miała około dwudziestu lat, gdy do wioski wkroczyli rosyjscy żołnierze i zabrali ją na trzy miesiące do koszar aż za Bartoszyce. - Całą tę trasę oni jechali na koniach, a ludziom z łapanki kazali iść pieszo. Nikt z nas nie miał siły, ale nie mieliśmy wyjścia. Jacy my byliśmy zmęczeni... A to był dopiero początek tortur – dodaje kobieta.

Głód i okrucieństwo

- W tych koszarach widziałam rzeczy, których nie da się zapomnieć. Do tej pory nie mogę zrozumieć, jak jeden człowiek może traktować drugiego w tak bestialski sposób – zastanawia się Zentara. W Bartoszycach pani Erna dowiedziała się co to głód, ciężka praca i do czego człowiek jest zdolny, by przeżyć. - Oprócz cywilów było z nami około stu niemieckich żołnierzy. Gdy jeden z nich umierał, reszta go zjadała. Nie było co jeść, a trzeba było mieć siły, by pracować – mówi. - Więźniowie nie dostawali jedzenia, a jak już coś nam rzucili, to nie dało się tego przełknąć. Raz dali nam kocioł zupy i krzyczeli: „Żryjcie to, wy niemieckie świnie!”. Do gara specjalnie powrzucali jakieś plewy, żebyśmy nie mogli tego przełknąć. Próbowaliśmy wypijać czysty wywar, ale i tak stawało nam coś w gardle i okropnie drapało – opowiada.


Reklama

Ja chcę do domu

Jak twierdzi pani Erna rosyjscy żołnierze traktowali ich gorzej niż zwierzęta. Jako dwudziestolatka prosiła o śmierć. - Chciałam, by mnie zabili, żebym już dłużej nie musiała cierpieć. Gdy w koszarach ludzie dostali wszy, żołnierze zabrali nas nad jezioro. Myśleliśmy, że pozwolą się nam wykąpać. Boże, jak bardzo się myliliśmy – mówi. Żołnierze kazali ludziom zdjąć ubrania, które spalili. - Staliśmy nago. Mężczyźni zakrywali dolne części ciała dłońmi, a kobiety nie wiedziały jak się zakryć. Oni natomiast stali przed nami i obraźliwie komentowali wygląd. Wyśmiewali nasze wady. To było obrzydliwe – wspomina.

Niedaleko koszar wykopana była zbiorowa mogiła. Trafiali do niej jednak nie tylko ci, którym poprzez śmierć udało się wymknąć z rąk oprawców. Do mogiły wrzucano też i żyjących, którzy byli już tak wycieńczeni i chorzy, że nie mieli sił pracować. - Taki chory ostatnie chwile swojego życia spędzał wśród zwłok – mówi pani Erna, która w takich warunkach spędziła trzy miesiące. Po tym czasie zaczęli wywozić ludzi do Niemiec. - Nie chciałam wyjeżdżać. Chciałam wrócić do domu, do rodziny. Uprosiłam komendanta o papiery i sama wyruszyłam w podróż do Leleszek – opowiada.

„Erna, Erna wróciła!”

Trzy dni Erna Zentara starała się dotrzeć do swojego domu. Po drodze czekało na młodą wówczas dziewczynę wiele niebezpieczeństw. Często natykała się na sowieckich żołnierzy. - Wołali mnie, chcieli zgwałcić, ale ja się nie dałam. Dziwili się, bo tak szybko przed nimi uciekałam, że wyglądało to jakbym frunęła. Byłam zwinna, mimo ogromnego zmęczenia – śmieje się Zentara. Po drodze pani Erna spotkała Niemkę, która udzieliła jej pomocy. - Nie chciałam zwlekać, ale nie pozwoliła mi iść dalej. Musiałam coś zjeść i odpocząć. Dopiero następnego dnia mogłam ruszyć dalej – wspomina.

Przez cały ten czas pani Erna myślała tylko o powrocie do domu. - Gdy wkroczyłam do wioski ludzie zaczęli krzyczeć: „Erna, Erna wróciła!”. Moja mama siedziała wtedy na schodach przed domem. Nie mogła uwierzyć, że mnie zobaczyła. Była pewna, że nie żyję i że już nigdy mnie nie zobaczy. Co to była za radość. Jak my płakałyśmy ze szczęścia – mówi z uśmiechem na ustach. Młoda dziewczyna przywitała się z rodziną i zaraz później pobiegła nad swoje ukochane jezioro. - Siedziałam tam aż do momentu powrotu taty z pracy. Nareszcie byłam w moich Leleszkach, w moich ukochanych Leleszkach – dodaje rozczulona.

Reklama

Moje niebo na ziemi

I w Leleszkach została, mimo że większość jej sąsiadów opuściła rodzinne strony i wyjechała do Niemiec. Erna Zentara wyszła tu za mąż i urodziła piątkę dzieci. Obecnie ma siedmioro wnucząt i piątkę prawnucząt. Znaczna większość rodziny pani Erny odziedziczyła po niej umiłowanie do Leleszek, bo mieszka w tej samej wsi lub co najwyżej w niedalekiej okolicy. Wszyscy często odwiedzają panią Ernę, która teraz korzysta z życia, które cudem zachowała. Kobieta mimo sędziwego wieku jeździ na rowerze, zajmuje się ogródkiem i kwiatami wokół domu, uczestniczy w koncertach, które odbywają się w pasymskim kościele ewangelicko-augsburskim. Jest najstarszą i wciąż aktywną członkinią stowarzyszenia „Heimat”. - Jeśli się położę, to umrę, więc chodzę – śmieje się. Erna Zentara to radosna i wciąż aktywna kobieta. I nawet jeśli w jej ustach opisy najbardziej tragicznych wydarzeń brzmią jak anegdoty, to docenia ona wszystkie swoje wcześniejsze doświadczenia. - Teraz to jest całkiem inny świat. Za tamtym wcale nie tęsknię. Było, minęło. Jestem w miejscu, które kocham i z ludźmi, którzy otaczają mnie miłością. Czego więcej mogłabym chcieć?

Patrycja Woźniak

fot. Patrycja Woźniak



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Ochmam nikogo nie zmieni, to Kosmita, a robotę ktoś musi robić. Chyba że ludzie sami zaczną uciekać przed Kurczakami, wszyscy ich przecież dobrze znają. Współczuję panu. Zobaczy pan co to samorząd szczycieński

    Do mieszkaniec szczytna


    2024-04-24 14:13:07
  • Przełom czy zastój? Losy obwodnicy Szczytna wciąż niepewne
    Wybrano najdroższy, bo najdłuższy wariant

    Gabi


    2024-04-24 13:36:37
  • Grzegorz Kaczmarczyk nowym wójtem gminy Rozogi. Jakie ma plany? Kto pomagał mu w kampanii?
    Gratulacje Panie Grzegorzu ludzie Panu zaufali i czekają na realizację obietnic. Ja nie ukrywam że czekam na Pana obietnicę i moim zdaniem jest to najprostsze do zrealizowania a chodzi mi o to że obiecał że dzieci dojeżdżające do szkoły w Rozogach będą jeździły autobusami bezpiecznymi , w cieple i komforcie . Także proszę o tym pamiętać ponieważ nie długo przetargi na dowóz dzieci do szkół i przedszkoli .Niech ogłaszający przetarg zaznaczy że autobusu nie mogą być starsze niż np .5 lat i spełniać określone warunki i będzie dobrze . Zresztą myślę że nie trzeba Pana pouczać , Życzę samych sukcesów

    Ala


    2024-04-24 13:09:32
  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Dobrze się stało, ze pan Mańkowski ustapił ze stanowiska, niestety obawiam sie, ze nowy burmistrz ulegnie swoim partyjnym kolegom i po zmianach personalnych w Urzędzie Miasta i podległych placówkach zacznie obsadzać czlonków rodzin tychże kolegów. Ponieważ jest to niezgodne ze standardami ugrupowania KO, jeżeli stanowiska te obejmą członkowie rodzin Kijewskich, Furczaków czy Chmielińskich zgłoszę ten fakt do władz centralnych z prośbą o wyciagnięcie konsekwencji. Wolalabym żeby nie nastapila taka konieczność.

    mieszkaniec Szczytna


    2024-04-24 11:06:09
  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Admin czyżby uwaga o posprzątaniu po sobie przez Pana Mańkowskiego była zbyt drastyczna do publikacji? Pewnie ciekawsza była by informacja o kradzieży banerów?

    Tor


    2024-04-24 11:01:26
  • Rozdział zamknięty. Cezary Łachmański o pożegnaniu z urzędem burmistrza
    Zastępca skarbnika z gminy niech powie co z tą działką 1,5 ha sprzedaną za 380000 zł. pod budowę zakładu pracy domów modułowych ?!

    Jurgi6


    2024-04-24 10:46:06
  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Czekamy na PO spadochroniarzy. Świerzość i młodosc. Porozumienie. Tor wyścigowy, oj będzie pięknie w Szczytnie. I ... kiedy PO zaczyna w Szczytnie kampanię do UE ? Bo kasy .. to nie ma i nie będzie .

    Mały


    2024-04-24 10:38:20
  • Grzegorz Kaczmarczyk nowym wójtem gminy Rozogi. Jakie ma plany? Kto pomagał mu w kampanii?
    Nowy wójt mówi o ścieżkach rowerowych wszyscy chwalą a jak poprzedni Wójt mówił o ścieżkach przed swoją kampanią wszyscy byli przeciw bo nie potrzebne. Turystyka, wiadono bo żona prowadzi biznes i nowi klienci się przydadzą. Co do księdza wiadomo, że pomógł a. Jakby nie było zmiana na ogromny minus.

    Dżoana


    2024-04-24 04:22:37
  • Pamięć i hołd. Szczytno oddało cześć ofiarom zbrodni katyńskiej
    A o tych co zginęli w katastrofie smoleńskiej nic !!!

    Wstyd i hańba.


    2024-04-23 15:49:52
  • Worek pełen zmian — jak prosta inicjatywa może oczyścić świat (zdjęcia)
    Piękna inicjatywa. Gratulacje. Praktycznie co tydzień po treningu wychodzę z lasu z workiem śmieci. Moim nieodzownym wyposażeniem stał się worek na śmieci i rękawiczki. Smutne jest to, że trzeba po KIMŚ sprzątać w czasach kiedy tak wiele mówi się o dbaniu o naszą planetę.

    Mad_ek


    2024-04-23 15:08:50

Reklama