Ponad 40 osób stawiło się we wtorkowy wieczór przy gmachu szczycieńskiego sądu. Podobnie jak w przypadku wielu innych mniejszych i większych manifestacji w całym kraju, w ten sposób wyrazili swój sprzeciw wobec nowych praw dotyczących polskiego sądownictwa.
- Zebraliśmy się tu dokładnie o godzinie 19., bo właśnie w tym momencie Senat ma ogłosić swoją decyzję odnośnie do nowej, sejmowej ustawy – mówi organizator wydarzenia, szef nowej szczycieńskiej organizacji Jerzy Niemczuk. Zachęcony przez zebranych do wygłoszenia „przemówienia” podziękował obecnym, bo – jak podkreślił – stawiło się ich, w porównaniu z wcześniej organizowanymi lokalnymi protestami, najwięcej. - Uczestniczę w wielkich manifestacjach w stolicy, ale bardzo ważne jest, byśmy i w małych miastach, miejscowościach, lokalnie ale licznie pokazywali, że nie zgadzamy się na trwający demontaż polskiej demokracji – mówił.
Ci, którzy uczestniczą w tego rodzaju zdarzeniach, przez osoby o odmiennej orientacji politycznej, a często i przez tych, którzy politycznie zaangażowani nie są (i zwykle w żaden inny sposób też nie) nazywani są pogardliwie „starymi komuchami”. W Szczytnie trudno jednak ten epitet przypisać wszystkim uczestnikom. W zgromadzonym przy sądzie gronie były bowiem także osoby młode, a nawet bardzo młode. - Chcemy mieć wpływ na to, co się dzieje w kraju, pokazać, że nas, młodych, to także dotyczy – mówiła 20-letnia Klaudia, studentka psychologii sportu. - Nie chcemy, by powtórzyło się to, co już w Polsce było przed laty, o czym dziś już tylko możemy poczytać czy usłyszeć od starszych osób. Chcemy, by konstytucja była konstytucją a prawo prawem i by nikt nie mógł nim manipulować dla politycznych celów – dopowiadała jej koleżanka Michalina.
Ani głos młodych, ani protesty w stolicy, ani protesty lokalne nie odniosły skutku (co nie jest niczym nowym). Senat bez zmian i obiekcji „przyklepał” sądowe pomysły kolegów z niższej izby parlamentu.
Arnold Boczek
"Farmazona" jeszcze mogli zatrudnić Kodomicka sekta.
Zdziwiona turystka
Szczytno jednak jest żałosnym miastem - szczerze powiedziawszy to żenująca ta liczba uczestników, dot. zarówno "obrońców" jak i "przeciwników" wprowadzanych zmian!!!
marta
na zdjęciu odliczając dzieci to max 30 osób!!
Dziadzius dobrze pamieta czasy komunistyczne i nie wstydzić się młodym ludziom prać mózgi .