Piątek, 19 Kwiecień
Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa -

Reklama


Reklama

„Pełnoletnia” dyrektor półwiecznej szkoły


„Piątka” - jako szkoła podstawowa nie zawsze cieszyła się w Szczytnie należnym jej uznaniem. Dziś, nie tylko z racji zmian w społecznym postrzeganiu osób niepełnosprawnych, w tym też intelektualnie, Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy zajmuje ważne miejsce w systemie szczycieńskiej edukacji. Od osiemnastu lat placówką kieruje Maria Rudzka, z którą rozmawiamy.


  • Data:

Od ilu lat zajmujesz się pracą pedagogiczną?

 

Od 27. W różnych, tzw. normalnych szkołach. Kiedy ukończyłam kierunek oligofrenopedagogiki „przyjęłam się” do SOSW. To było w 1993 roku. W 1999 roku zostałam zastępcą dyrektora tej placówki, a rok później, w drodze konkursu – dyrektorem. I tak minęło już 18 lat tego dyrektorowania.

 

Skąd pomysł, by specjalizować się w tej oligo...

 

Bo pracowałam w SP 2 jako nauczyciel nauczania początkowego. Co prawda ta placówka jeszcze wówczas nie miała statusu szkoły integracyjnej, ale uczęszczały już do niej dzieci z różnymi trudnościami. To był jeszcze czas, niestety, kiedy wielu rodziców „udawało”, że nie dostrzega tych problemów, a i nauczyciele też tak samo „udawali”. Wtedy jeszcze o oligofrenopedagogice niewiele osób w ogóle słyszało. Ten kierunek pomógł mi nie tylko lepiej pracować z dziećmi, ale przede wszystkim z rodzicami.

 

Edukacja dzieci i młodzieży, którą los skrzywdził, to zapewne ciężki kawałek chleba...

 

Ciężki, ale i bardzo wdzięczny. Ogromną satysfakcję nam, jako kadrze pedagogicznej sprawia to, że naszych uczniów i podopiecznych skutecznie przygotowujemy do samodzielnego i aktywnego życia. Równie ważna i nie mniej satysfakcjonująca jest praca i współpraca z rodzicami. Pamiętam początki, jeszcze w SP 2, kiedy rodzice często nie chcieli przyjąć do wiadomości, że ich dziecko nie jest w pełni sprawne, że wymaga nieco innego systemu edukacji, dzięki czemu będzie i odpowiednio do swych możliwości wykształcone, a przede wszystkim – będzie szczęśliwsze. Dziś już z takimi przypadkami mam znacznie rzadziej do czynienia.

 

Placówka od zawsze zajmowała się dziećmi z niepełnosprawnością intelektualną?

 

Od początku. Chociaż na przestrzeni tych 50. lat zmieniała się nazwa, to naszymi uczniami zawsze były osoby, które wykazywały intelektualne odchylenia o różnym stopniu intensywności. Nie zawsze jednak obejmowaliśmy nauczaniem wszystkie stopnie. Przez wiele lat pod opieką placówki pozostawały tylko dzieci z lekkim i umiarkowanym stopniem upośledzenia umysłowego. Tak się na to mówiło kiedyś. Obecnie jest to określenie wyeliminowane z języka zarówno prawnego, jak i edukacyjnego, a także dążymy do tego, by o upośledzeniu umysłowym nie mówiło się nawet potocznie. Niepełnosprawność intelektualna – to właściwe określenie.

 

W czym tkwi różnica?

 

Głównie w społecznym postrzeganiu. Niepełnosprawność nie brzmi tak radykalnie jak upośledzenie. Poza tym jest to też, moim zdaniem, wskazanie zmian, jakie w ostatnich latach następują w postrzeganiu zarówno samej niepełnosprawności, jak i osób nią dotkniętych. Trzeba pamiętać, że niepełnosprawność, szczególnie intelektualna, przez wiele lat była traktowana pejoratywnie, wstydliwie. Tak zwana zdrowa część społeczeństwa, a przynajmniej niemała jej część osoby dotknięte tym schorzeniem, traktowała jako „gorszych”. To skutkowało też tym, że w wielu rodzinach dzieci o obniżonych zdolnościach intelektualnych były „ukrywane” ze szkodą dla tych rodzin, a przede wszystkim dla dzieci. Obecnie to patrzenie na niepełnosprawność wyraźnie zmienia się na lepsze, chociaż do pełni szczęścia jeszcze daleko.


Reklama

 

Pamiętam, że przed laty taką „obelgą” w dziecięcych czy młodzieżowych sporach było właśnie zarzucenie jakiemuś rówieśnikowi, że „chodzi do piątki”...

 

I wiele musiało upłynąć czasu, by dzieci, na podwórkach i w piaskownicach, już takiej „obrazy” nie stosowały. Mam nadzieję, że tak właśnie jest. Chociaż wymagało to wielu lat i zmian, nie tylko w prawie, ale i w całym systemie edukacji osób niepełnosprawnych. Dość, gdy powiem, że przez ostatnie dziesięciolecia liczba uczniów i wychowanków utrzymuje się u nas na podobnym poziomie, ale dawniej obejmowaliśmy wsparciem wiele dzieci spoza terenu naszego powiatu, a obecnie takich przypadków jest niewiele. Faktem jest też i to, że tworzone są nowe placówki takie jak nasza, a i część dzieci z niepełnosprawnościami uczy się w szkołach powszechnych. Niemniej mogę stwierdzić, że rodzice dzieci niepełnosprawnych rozumieją już potrzebę ich właściwego wykształcenia i przystosowania do samodzielnego życia i chętnie powierzają nam to zadanie.

 

Zmienił się też – nazwijmy to – zakres usług SOSW...

 

Przez wiele lat w placówce funkcjonowała szkoła podstawowa, szkoła przysposabiająca do pracy oraz zasadnicza szkoła zawodowa, przygotowująca do takich zawodów jak: krawiec, ogrodnik, malarz-tapeciarz, piekarz, kucharz. Po reformie dostosowaliśmy strukturę placówki, tworząc też gimnazjum. Obecnie, po kolejnej reformie, po zmianie klasyfikacji zawodowej dla osób niepełnosprawnych i po nawiązaniu współpracy z pracodawcami kształcimy w zawodach: pracownik pomocniczy ślusarza i pracownik pomocniczy krawca, a od września ruszy kolejny kierunek kształcenia zawodowego: tapicer. Ale główną zmianą jest to, że obecnie obejmujemy edukacją i wsparciem nie tylko osoby z lekką i umiarkowaną niepełnosprawnością intelektualną, ale wszystkie poziomy tej niepełnosprawności, łącznie ze sprzężeniami. Odrębną grupą dzieci, które uczymy i rehabilitujemy to dzieci autystyczne. Teraz grupy dla tych dzieci tworzone są w coraz większej liczbie placówek, bo takie jest społeczne zapotrzebowanie, ale tu się muszę pochwalić, że w tym zakresie nasz szczycieński SOSW był prekursorem w skali województwa.

 

Czy SOSW w Szczytnie ma jakieś motto? Jakąś ideę, która wskazuje nie tylko na to, czym się zajmujecie na co dzień, ale też na cele, jakie wam przyświecają?

 

Gdybym miała sformułować takie wiodące hasło, byłoby krótkie: „Sukces dziecka” w ujęciu chyba najlepszym dla każdego dziecka, niezależnie od jego możliwości i sprawności, czyli w ujęciu korczakowskim. Inaczej mówiąc, uważamy (i tak pracujemy), że każde dziecko jest geniuszem, tylko trzeba w nim ten geniusz odszukać, wyzwolić i pozwolić mu się rozwinąć.

Reklama

 

 

 

 

 

SOSW W LICZBACH I NIE TYLKO

 

Dyrektorzy:

Stanisław Manujło: 1968-1973 oraz 1981-1983

Stanisław Młynarski: 1974-1980

Jan Mróz: 1983-1992

Dorota Kacak: 1992-1995

Jerzy Klenczon: 1995-2000

Maria Jolanta Rudzka: 2000 – nadal

 

ZATRUDNIENIE w ciągu 50 lat:

260 pedagogów

31 pracowników administracji

135 pracowników obsługi

 

ABSOLWENCI

szkoły podstawowej - 1172

gimnazjum – 245

zasadnicza szkoła zawodowa – 478

szkoła przysposobienia – 46

przedszkole – 35

 

WYBRANE RODZAJE TERAPII:

 

dogoterapia

hipoterapia

felinoterapia

legoterapia

sensoplastyka

symbole i gesty Makaton

 

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama