Sobota, 20 Kwiecień
Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha -

Reklama


Reklama

Nowe ulice, konieczne zmiany i... koszty


W Rozogach radni zmienili nazwy sześciu ulic. - Był to wymóg ustawy dekomunizacyjnej – mówi Zbigniew Kudrzycki, wójt gminy Rozogi. Co zmiany oznaczają dla mieszkańców tych ulic?


  • Data:

Uchwała, którą podjęli radni, wejdzie w życie 20 maja. Zmiany dotyczą sześciu ulic: 22 Lipca (zmieniono jej nazwę na ulicę Wojciecha Kętrzyńskiego), 24 Stycznia (ulica Rynek), X-lecia PRL łączy się z ulicą Władysława Gomułki i zmienia nazwę na ulicę Świerkową, XX-lecia PRL na ulicę Brzozową, XXX-lecia PRL staje się przedłużeniem ulicy Leśnej, Marcelego Nowotki jest przedłużeniem ulicy Michała Kajki.


Reklama

 

Co te zmiany oznaczają dla mieszkańców tych ulic? - Zmiana nazw nie ma wpływu na ważność dokumentów zawierających nazwę dotychczasową – wyjaśnia Zbigniew Kudrzycki, wójt gminy. - Oznacza to, że np. dowód osobisty, prawo jazdy oraz dowody rejestracyjne pojazdów będą aktualne dopóki nie upłynie termin ich ważności.

 

Ale aż tak różowo też nie jest. Wbrew rządowym zapewnieniom zmiany niosą za sobą skutki finansowe dla mieszkańców. Nieliczne zwolnienia od opłat (np. w przypadku wymiany dowodów osobistych czy praw jazdy) dotyczą osób fizycznych. Jednak każda firma – przedsiębiorstwo, za tę „komunistyczną czystkę” zapłaci, i to wcale niemało. Ot, dla przykładu – jeśli ktoś ma zarejestrowaną spółkę, to tylko zmiana adresu w umowie tej spółki to koszt około 1000 zł. Właścicielom posesji nikt też nie zwróci wydatku na konieczną wymianę umieszczanej na budynkach tabliczki z numerem i nazwą ulicy. To kosztuje niby niewiele – około 50 zł, ale niezależnie od ceny jest wydatkiem, którego w myśl rządowych deklaracji, miało nie być w ogóle. Nikt też nie zrekompensuje mieszkańcom czasu (biegania po urzędach?), który muszą poświęcić na zgłoszenie zmiany adresu w całym wachlarzu najróżniejszych instytucji: bankach, ubezpieczalniach, zusach, krusach, urzędzie skarbowym, sądzie (księgi wieczyste) itp., itd. Nie mówiąc już o tym, że przy tych zmianach może się okazać, iż niektóre z nich wcale darmowe nie będą. I koniecznie trzeba „pilnować” terminów. Baczyć, kiedy gminna uchwała wchodzi w życie, bo na zgłoszenie zmian w niektórych instytucjach czas jest ściśle określony, np. 14 dni. Na mieszkańców spada zatem szereg obowiązków, a w wielu sytuacjach także wydatków. Teoretycznie wszelkie takie koszty, jakie się pojawią, zgodnie z obietnicami autorów i realizatorów ustawy, powinny być przez budżet państwa czy samorządu zrefundowane. Na to jednak liczyć nie należy.

Reklama

 

- W uchwale nadającej nowe nazwy ulicom nie ma zapisu, który rozstrzygałby tę kwestię – mówi wójt Zbigniew Kudrzycki. - W tym zakresie zapisy ustawy są bardzo lakoniczne, mogą więc być różnie interpretowane. Trudno tak naprawdę przewidzieć czy i jakiej wysokości ostateczne koszty poniosą mieszkańcy, a głównie przedsiębiorcy. Jednak nie będziemy ich rekompensować, chyba że taki obowiązek zostanie na samorząd nałożony wyrokiem sądowym.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama