Czwartek, 18 Kwiecień
Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy -

Reklama


Reklama

Nie chcą parku?


Mazurski Park Narodowy – jednych ta nazwa napawa dumą... innych grozą. Ma objąć obszar aż 48 tys. hektarów, głównie na terenie Świętajna. Do utworzenia parku jeszcze daleko, ale zmiany w ustawie o ochronie przyrody mogą spowodować, że samorządy i lokalna społeczność nie będzie m...


  • Data:

Mazurski Park Narodowy – jednych ta nazwa napawa dumą... innych grozą. Ma objąć obszar aż 48 tys. hektarów, głównie na terenie Świętajna. Do utworzenia parku jeszcze daleko, ale zmiany w ustawie o ochronie przyrody mogą spowodować, że samorządy i lokalna społeczność nie będzie miała w tej sprawie nic do powiedzenia. Dlatego w Świętajnie trwa kampania protestacyjna przeciwko wprowadzeniu tych właśnie zmian. – Nie jesteśmy przeciwni parkom, czy przyrodzie, ale chcemy współdecydować o jego ewentualnym utworzeniu – mówi Janusz Pabich wójt gminy Świętajno.

Z inicjatywy obywatelskiej, głównie organizacji ekologicznych powstał projekt zmian w ustawie o ochronie przyrody. - W ustawie nie ma mowy o konieczności konsultacji społecznych, przygotowania analiz skutków społeczno-gospodarczych itp. stąd nasze zaniepokojenie i sprzeciw wobec tego żeby ktoś ze stolicy decydował o naszym losie, a niestety takie będą skutki – mówi Janusz Pabich wójt gminy Świętajno.


Reklama

- Jeśli te zmiany wejdą w życie, to my praktycznie nie będziemy mieli żadnego wpływu na to, jaki obszar obejmie Mazurski Park Narodowy, którego utworzenie jest chyba tylko kwestią czasu.

Skutki społeczne w gminie – według Pabicha – mogą być bardzo istotne. - Dużo ludzi dziś żyjących z pracy w przemyśle drzewnym zapewne straci zatrudnienie, a prawdopodobnie będą także inne obostrzenia z zakazem wejścia do lasu włącznie.

Obszar gminy już i tak podlega pewnym rygorom, wynikającym z istnienia obszaru natura 2000, którym objęte jest około 85% powierzchni gminy. – Dlatego uważamy tworzenie parku na tak dużym terenie jako mało trafiony pomysł. Naszym zdaniem zasadnym byłyby 3 tys. hektarów wokół jeziora Łuknajno, które jest wyjątkowym w skali kraju miejscem i właśnie takie perły naszej przyrody trzeba chronić, a nie zwyczajne lasy – mówi wójt, który zainicjował tzw. obywatelski sprzeciw do planowanych zmian w ustawie o ochronie przyrody i ideę szeroko propaguje. W miniony czwartek, na przykład, zorganizował spotkanie z sołtysami, którzy teraz maja wyjaśnić problem mieszkańcom swoich wiosek. – Nasze zdanie jest proste – park tak, ale w zamian za grunty, na których nie będziemy mogli gospodarzyć chcemy dostać rekompensatę finansową – kwituje wójt.

Reklama

Paweł Salamucha

Fot. Paweł Salamucha



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama