Sobota, 20 Kwiecień
Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha -

Reklama


Reklama

Lodowate mieszkanie i wójt


Niestety, radość była przedwczesna. Bubrowieccy „mieli” mieszkanie cztery dni. - Nie mogłem podpisać protokołu przyjęcia – mówi Sławomir Bubrowiecki, ojciec chorej Mileny. - To, co w nim zostało napisane nie było prawdą.

Każda, najdrobniejsza infekcja i osłabienie organizmu może być zabójcze dla 13-letniej Mileny, walczącej ...


  • Data:

Niestety, radość była przedwczesna. Bubrowieccy „mieli” mieszkanie cztery dni. - Nie mogłem podpisać protokołu przyjęcia – mówi Sławomir Bubrowiecki, ojciec chorej Mileny. - To, co w nim zostało napisane nie było prawdą.

Każda, najdrobniejsza infekcja i osłabienie organizmu może być zabójcze dla 13-letniej Mileny, walczącej z ostrą białaczką limfoblastyczną. Trudno jednak takich infekcji uniknąć, mieszkając w podremontowanej pieczarkarni, w jednym pokoju z rodzeństwem, a dzieci – wiadomo – na podwórkach, w szkołach czy przedszkolach łapią wszystkie bakcyle i je znoszą do domu. - Od czterech dni Milenka ma gorączkę – mówi zmartwiony Sławomir Bubrowiecki w środę, 22 stycznia.

Miało być cudnie

Miniony tydzień obfitował w wydarzenia. W środę. 15 stycznia Bubrowieccy otrzymują pismo z Urzędu Gminy o tym, że przyznane im zostało mieszkanie w budynku dawnej szkoły w Występie. Decyzja zapadła więc co najmniej dzień wcześniej – we wtorek, kiedy to nie odbyła się nadzwyczajna sesja, dotycząca mieszkania dla Bubrowieckich, zwołana przez grupę radnych, a na której zabrakło – jak to mówiono w gminie - „ludzi wójta”, więc zabrakło też quorum. Wójt Józef Zapert, który własną decyzję wszak znać musiał, nielicznych obecnych radnych o tym nie poinformował.

„Te okna niech wam kupią ci, co tak wam pomagają”

W czwartek rano (16 stycznia) Sławomir Bubrowiecki w towarzystwie gminnego urzędnika spędził 30-40 minut w mieszkaniu, do którego wraz z rodziną miał się niebawem wprowadzić. W czwartek ok. godziny 15. była już gotowa umowa najmu i protokół odbioru lokalu. - Żona podpisała umowę, mówiącą o tym, ze otrzymujemy ten lokal na trzy lata. Ja nie podpisałem protokołu, bo opisywał nierzeczywisty stan tego lokalu – mówi pan Sławek. - Miały być wprowadzone poprawki, ale klucz od tego mieszkania już wtedy otrzymaliśmy.
Lokalowi w Występie, jak się okazało, daleko jest do doskonałości. Tej nikt właściwie nie oczekuje, ale i do minimum przyzwoitości też brakowało. - Z trzech pieców kaflowych w pomieszczeniach tylko w jednym dawało się rozpalić. Większość starych, chyba jeszcze przedwojennych okien jest wypaczona i zwyczajnie się nie domyka. To powoduje, że mieszkanie jest właściwie dużą lodówką – wymienia Bubrowiecki, który od czwartku poczynając ogrzewał otrzymany lokal za pomocą etażowego centralnego, zainstalowanego przed kilku laty przez poprzednią lokatorkę. - Nic to nie dawało, bo w nocy we wiadrze stojącym na podłodze, woda zamarzła. W protokole odbioru zostało też zaznaczone, że ściany pomieszczeń są wyszpachlowane i wymalowane, a w rzeczywistości tynk odpada z nich płatami.
W poniedziałek rano (20 stycznia) Sławomir Bubrowiecki odwiedził wójta Zaperta. Budowlaniec z zawodu i praktyki mógł poradzić sobie z szeregiem usterek, ale nie ze wszystkimi. - Poszedłem poprosić, by gmina zakupiła przynajmniej okna. Ja już bym je wstawił – opowiada. - W odpowiedzi usłyszałem od wójta: „Okna niech wam kupią ci, co tak wam pomagają!”.


Reklama

Reklama



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama