Sobota, 27 Kwiecień
Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty -

Reklama


Reklama

Jak dobrze być żołnierzem...


To postanowienie niebawem się spełni. Małgosia od 1 marca będzie służyć w jednej z giżyckich jednostek jako szeregowa - młodszy strzelec. W perspektywie nie jest więc wykluczone, że w powiecie będziemy mieli panią snajper Małgosię, a może i kiedyś, kiedyś – panią generał Małgorzatę.

  • Data:

To postanowienie niebawem się spełni. Małgosia od 1 marca będzie służyć w jednej z giżyckich jednostek jako szeregowa - młodszy strzelec. W perspektywie nie jest więc wykluczone, że w powiecie będziemy mieli panią snajper Małgosię, a może i kiedyś, kiedyś – panią generał Małgorzatę.

 

Bułat Okudżawa śpiewał: „Zatupię podkutymi buciorami, automat w garść i torba z sucharami, w ochronną barwę władza mnie ubierze, jak dobrze być żołnierzem, żołnierzem...” Dlaczego uznałaś, że dobrze być żołnierzem?

 

Myślałam o tym już dość dawno, a że coraz więcej kobiet próbuje, to ja też postanowiłam. Zgłosiłam się na komisje wojskową jako ochotnik, później złożyłam wniosek o przyjęcie mnie na szkolenie podstawowe. Może po dwóch czy trzech tygodniach dostałam telefon, że zostałam zakwalifikowana. Początkowo nie wiązałam przyszłości z wojskiem. Bardziej chciałam sprawdzić siebie, czy dam radę przejść to początkowe szkolenie. Dałam radę, spodobało mi się, więc podpisałam kontrakt. Na razie na dwa lata.

 

Czemu na tak krótki czas?

 

Te pierwsze kontrakty zwykle są takie, czasem nawet tylko na półtora roku. To czas, który pozwala obu stronom wzajemnie się sprawdzić i upewnić.

Mówisz, że się sprawdzałaś podczas szkolenia...

 

To były dość ciężkie cztery miesiące w Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach. Mój kurs był pierwszy, który odbywał szkolenie w tym właśnie centrum. Zaczynało nas 100 osób, skończyło 93, ale to nie jest dobry miernik, bo przez pierwsze dni kursu, jak ktoś zrezygnował, to jeszcze przyjmowane były na to miejsce nowe osoby. Dziewczyn było więc w sumie 14, dwie zrezygnowały wcześniej, przyjęto kolejne i z ostatecznej dwunastki pozytywnie zakończyło szkolenie 10. Po tym szkoleniu przygotowawczym podpisałam kontrakt z NSR (Narodowe Siły Rezerwowe) i odbyłam kolejne ćwiczenia. Były one niezbędne, żeby starać się już o przyjęcie do służby zawodowej. Ćwiczenia odbywałam w Morągu. Tam też struktura, nazwijmy to, płciowa kompanii była podobna: kilka kobiet i całe „stado” mężczyzn. Te ćwiczenia kończą się oceną i opinią szkoleniowców. Wiadomo, im one wyższe, tym łatwiejsza droga przy kolejnych etapach kwalifikacji.


Reklama

 

Z tego co mówisz wynika, że Okudżawa powinien był wyśpiewać: „Jak trudno być żołnierzem”. Proces kwalifikacji nikomu nie ułatwia. Z danych, które podajesz wynika, że nie brakowało też i tzw. „silnych” mężczyzn, którzy nie podołali...

 

Nie liczyłam, ale chyba procentowo panów, którzy zrezygnowali było nieco więcej niż pań. Powody bywają różne. Trzeba wojsko zobaczyć od środka, żeby potwierdzić, czy nam ta droga życia naprawdę odpowiada, a niektórzy uznali, że jednak nie, inni uznali, że za ciężko, inni – bo doznali różnych kontuzji, które uniemożliwiały dalsze ćwiczenia, jeszcze innych do powrotu do domu zmusiły względy rodzinne...

 

A właśnie. Rodzina. Jesteś do wzięcia, czy już związana? Jak najbliżsi odnieśli się do twoich zawodowych planów?

 

Związana nie jestem, ale i nie do wzięcia. Najbliżsi uważali, i pewnie niektórzy uważają, że mam dziwne zawodowe zainteresowania, ale za bardzo zdziwieni nie byli. Najbardziej, rzecz jasna, martwi się mama, czy raczej boi się, żeby mnie gdzieś na wojnę nie wysłali...

 

A istnieje taka możliwość? Chciałabyś wyjechać na jakąś misję?

 

Możliwość jest, bo jednostka, w której będę służyć, często w różnych misjach uczestniczy. Gdyby przyszło co do czego i dostałabym propozycję wyjazdu? Nie odmówiłabym. Chociaż zapewne to tak szybko nie nastąpi. Jeszcze muszę swoje odsłużyć i się lepiej wyszkolić.

 

W „cywilu” jaki zawód zdobyłaś?

 

Mam licencjat z socjologii i magisterium z politologii. Nie dlatego, że „jakoś wyszło”, ale socjologia mi się naprawdę podobała, więc ja ukończyłam. Zapewne nie miałabym problemu z pracą, jak nie w okolicy, to gdzieś dalej, bo nie czuję się uwiązana tu, na miejscu. Ale ostatecznie i tak wybrałam wojsko.

 

Co ci się w tym wojsku najbardziej podoba?

 

Chyba wyzwanie, jakie stoi przede mną jako kobietą. To spora satysfakcja, gdy się okazuje, że drobna blondynka w czymś potrafi być lepsza czy sprawniejsza od mężczyzn, a nie ma się co czarować. I w grupie szkoleniowców, i w grupie kolegów były osoby skażone „męskim szowinizmem”. Na pewno nie aż tak brutalnym, jak w filmie „G.I.Jane” z Demi Moore, ale jednak odczuwalnym. Po prostu niektórzy wciąż uważają, że kobiety w wojsku nie mają czego szukać i nie ma nic przyjemniejszego niż udowodnić takim sceptykom, że się mylą.

Reklama

 

Trafiasz do wojska z najniższym stopniem – szeregowy i będziesz pełnić obowiązki młodszego strzelca...

 

Dokładnie tak. Jest to funkcja przypisana określonej formacji wojskowej. Tak jak np. artyleria ma kanonierów, tak wojska zmechanizowane, których będę teraz częścią, mają strzelców. A na pewno na razie jedną młodszą strzelec. Już na szkolenie przygotowawcze zostałam wysłana, mając w papierach napisane właśnie „strzelec”. Nie to, bym sobie to jakoś wybrała. Na początku ta „specjalizacja” jest bardziej dziełem przypadku. Ale szkolenie jest już pod tym kątem ukierunkowane. Oczywiście, można na którymś etapie zmienić tę specjalizację, iść w innym kierunku, ale ja mam to szczęście, że mi ten mój tytuł strzelca bardzo pasuje. Miałam możliwość stać się żołnierzem w różnych jednostkach, ale wybrałam Giżycko, bo tam jednostka istnieje już wiele lat, ma swoje tradycje, i tam widziałam największe szanse na rozwój zawodowy, o którym myślę. Oczywiście, wszystkiego przewidzieć się nie da, ale jak na razie wojsko mi się podoba, bycie żołnierką też, i to bardzo, i mam nadzieję, że będę chodzić w mundurze jeszcze wiele lat.

 

Czy to znaczy, że za ćwierć wieku (jak dożyję) będę z tobą robiła jakiś kolejny wywiad, tytułując: „pani generał”?

 

Chciałabym. Mam nadzieję, że za te 25 lat nadal będę w mundurze. W jakim stopniu? Może i generalskim, bo na świecie kobiety już się „wężykami” obdarza. Ale nie to jest najważniejsze. I w najbliższym czasie i po upływie tego ćwierćwiecza chcę po prostu być dobrym żołnierzem, z czasem coraz bardziej doświadczonym, coraz lepiej wyszkolonym, ale wciąż przede wszystkim dobrym żołnierzem.

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama