Piątek, 19 Kwiecień
Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa -

Reklama


Reklama

Decyzja na wyrost – do poprawki


Protest mieszkańców ul. Suwalskiej odniósł skutek. Wojewoda uchylił pozwolenie na budowę stacji paliw i warsztatu samochodowego. Dlaczego? Bo starostwo wydało pozwolenie na objęcie inwestycją trzech działek, podczas gdy inwestor chciał budować na jednej. I jest to tylko jeden z ...


  • Data:

Protest mieszkańców ul. Suwalskiej odniósł skutek. Wojewoda uchylił pozwolenie na budowę stacji paliw i warsztatu samochodowego. Dlaczego? Bo starostwo wydało pozwolenie na objęcie inwestycją trzech działek, podczas gdy inwestor chciał budować na jednej. I jest to tylko jeden z wielu całkiem poważnych uchybień, jakie zawiera w sobie jedna tylko decyzja administracyjna.

Konfliktowa inwestycja, której daleko jeszcze do rozpoczęcia, ma powstać już na terenie gminny,m, tuż zamiejskimi rogatkami, ale naprzeciwko posesji, będących jeszcze miejskimi. I właścicielom tych posesji pomysł się nie podoba.

  • Dokładnie naprzeciwko moich okien ma być wjazd na stację z benzyną i gazem. To już spory problem, ale nie jedyny – mówi Paweł Malec, przedstawiciel jednej z rodzin z grona kilku, które próbują ochronić jakość własnego życia. - Na niewielkiej działce ma też powstać warsztat samochodowy ze stacją diagnostyczną, myjnią, lakiernią, wulkanizacją i sklepem. I to wszystko praktycznie pod naszymi oknami.

Jak podkreśla pan Paweł, inwestor dysponuje wystarczającym areałem w okolicy i swoje przedsięwzięcie mógłby posadowić kilkaset metrów dalej, a wówczas nie byłoby ono potencjalnie uciążliwe dla nikogo.

Mieszkańcy ulicy Suwalskiej, bo to ich problem dotyczy, składali swoje uwagi i protesty niemal na każdym etapie procesu dokumentacyjnego, jednak bezskutecznie, bo w listopadzie ubr. proces ten się zakończył wydaniem pozwolenia na budowę. Decyzję tę protestujący mieszkańcy zaskarżyli do wojewody. Analiza trwała długo, ale przynajmniej jej skutek zadowolił mieszkańców ulicy Suwalskiej – na początku lipca bieżącego roku wojewoda uchylił decyzję w całości i nakazał ponowne rozpatrzenie całej sprawy.


Reklama

Najbardziej zastanawiający jest błąd, który powiatowej decyzji został wytknięty. - Nie rozumiem, jak to możliwe, że wniosek inwestora i warunki zabudowy, które wydała gmina, dotyczyły jednej działki, a starosta wydał pozwolenie budowlane, obejmujące trzy działki? - zastanawia się Paweł Malec.

Błędów wytknięto wiele. Na początek ten, że wniosek o wydanie pozwolenia budowlanego w ogóle nie powinien był być rozpatrywany, nie spełniał bowiem formalnych wymogów. Następnie wojewoda wykazał też, że i dokumentacja techniczna nie była kompletna, a niejako ukoronowaniem wielu różnych niespójności było pozwolenie budowlane wydane na działki, których ani wniosek, ani dokumentacja w wystarczającym stopniu nie dotyczyła.

W ocenie wicestarosty Sylwii Jaskulskiej, powiat nie namieszał, a zrobił dobrze. - Z dokumentacji technicznej wynikało, że przez te dwie dodatkowe działki miały być prowadzone tylko przyłącza, dlatego zostały uwzględnione w pozwoleniu – tłumaczy. - Jedna z nich to osiedlowa droga, druga – to prywatna posesja.

W pozwoleniu budowlanym nie ma jednak stwierdzenia ograniczającego zabudowę dwóch „spornych” działek do wkopania rur czy kabli. Nie ma też o tym mowy w gminnej decyzji o warunkach zabudowy. Inną ciekawostką jest też to, że dla inwestycji o takim charakterze wójt gminy Szczytno nie zażądał przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko, ale to już inne zagadnienie, wykraczające poza powiatową decyzję – pozwolenie na budowę, której w trybie nadzoru prawnego wytknięto nieprawdopodobną liczbę błędów.

Reklama

  • Czy była ona rzeczywiście taka błędna, to się dopiero okaże – nie daje za wygraną wicestarosta Sylwia Jaskulska. - Może faktycznie powinniśmy wezwać inwestora do usunięcia nieścisłości, ale tylko tyle. Z tego co wiem, uchylająca pozwolenie budowlane decyzja wojewody ma zostać zaskarżona do sądu, więc jeszcze za wcześnie o orzekanie, która ze stron ma rację.

Paweł Malec i jego sąsiedzi zapowiadają, że poruszą niebo i ziemię, by tylko ustrzec się pod samym nosem samochodowego kombinatu – molocha. Czy im się to powiedzie – nie wiadomo. Na razie, po kilku przegranych potyczkach, wygrali jedną bitwę, ale do końca batalii daleko.

Halina Bielawska

Fot. Patrycja Woźniak

 

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama