Choroba jedna za drugą, życie rodzinne też nie skąpiło zawodów... Ale na ścianie mieszkania honorowe miejsce zajmuje oprawiony w ramki, za szkłem... „Dyplom dla najlepszej mamy na świecie”.
Dostałam go od syna Macieja, gdy miał może z 6 lat... Był jeszcze w przedszkolu – wspomina Agata. - I chyba nigdy później żaden prezent tak mnie nie rozczulił i nie wpędził w dumę. Wiele innych prezentów, na różne okoliczności czas gdzieś rozwiał, ale ten dyplom chronię już z górą dwadzieścia lat.
Dziś ta najlepsza mama ma z dziećmi kontakt jedynie za pomocą internetu. - Maciek skończył inżynierię środowiska na Politechnice Wrocławskiej, która podpisała umowę z rządem australijskim o utworzeniu specjalnej puli wiz pracowniczych dla absolwentów tej uczelni. Spełnił wymogi, które Australia stawiała. Pojechał więc za ocean... głównie autostopem – opowiada dumna mama. - Mnie nie było stać, by mu taką podróż sfinansować. Wyjechał we wrześniu ubiegłego roku, w grudniu dotarł do Australii, bo po drodze pół świata zwiedził. Jak Martyna Wojciechowska pokazywała na swoim koncie więzienia dla kobiet, to on specjalnie na Filipinach poszedł zwiedzić tamtejsze - dla mężczyzn i też zdjęcia publikował. Obecnie, zgodnie z uczelniana umową, pracuje w Melbourne, w swoim zawodzie.
Córka Katarzyna, starsza od Maćka 6 lat, też wyemigrowała, trochę wcześniej niż brat, bo w 2013 roku. - Wcześniej wyszła to za mąż i urodziła mi wnuczkę. Później oboje z mężem wylosowali tzw. zielone karty i pojechali zdobywać świat. Chyba skutecznie, bo oboje pracują w swoich zwodach: ona jako kosmetolog, a Marek, jej mąż, jest menadżerem. I mimo zaangażowania w pracę zawodową zajmują się też oboje rozwojem rodziny, bo już za oceanem przyszła na świat moja druga wnuczka – opowiada Agata.
Los nie był łaskawy
Agata z dwójką dzieci, 10-letnią Kasią i 4-letnim Maćkiem, została sama, gdy ich ojciec zginął w wypadku samochodowym. Sporo lat później spróbowała ponownie ułożyć sobie własne życie, jednak drugi związek, choć trwał 20 lat, rozpadł się. Z przyczyn mniej tragicznych, chociaż mało przyjemnych. Problemy z życiem prywatnym, partnerskim nie były jednak tymi, które można by uznać za najbardziej dojmujące. Pierwszy szok i zachwianie wrodzonego optymizmu dała diagnoza: SM – stwardnienie rozsiane. Dla 29-letniej wówczas, aktywnej kobiety to zabrzmiało jak wyrok. Jeszcze próbowała pracować, ćwiczyć, leczyć się, ale było coraz trudniej. Przeszła na rentę. W 2015 roku szok był głębszy – ujawniony został wyjątkowo zjadliwy nowotwór. - Ale lekarze powiedzieli, że chyba mam kredyt na życie. Bo ten rodzaj nowotworu jest niemal niewykrywalny we wczesnym stadium, a gdy już się ujawni, to jest za późno. A mi go znaleziono w tym właśnie bardzo wczesnym stadium – opowiada Agata. - Oczywiście, jestem cały czas pod kontrolą onkologiczną...
Ale żyję, chodzę...
- Lekarze mówią, że jestem niepospolita. Że znakomita większość osób w mojej sytuacji dawno poruszałaby się na wózkach inwalidzkich, wymagałaby stałej opieki. Ja mieszkam sama, chodzę, jeżdżę, jestem całkowicie samodzielna.
Jak się osiąga taki stan?
- Optymizmem i miłością – odpowiada z przekonaniem Agata. - Sama pomyśl. Gdybyś miała w domu na ścianie taki dyplom, napisany rączką własnego dziecka, to czy poddałabyś się jakimkolwiek przeciwnościom wiedząc, że to dziecko, nawet jeśli już wyrośnięte, wciąż cię potrzebuje? I pewnie jeszcze mam w życiu coś bardzo ważnego do zrobienia, skoro mi to życie na to wciąż pozwala. Nie wiem co to mogłoby być, więc staram się robić różne rzeczy. Fakt, na jakiś czas trochę się wyizolowałam, ale znów wracam do ludzi, do kreatywnego działania. Zmusiły mnie do tego koleżanki, wspaniałe kobiety, do których mam jakoś szczęście. No i dzieci – oczywiście. Nie wiem, czy naprawdę jestem najlepszą matką na świecie, ale na pewno jestem najszczęśliwszą matką, najdumniejszą ze swoich własnych dzieci. A jeśli jakieś inne matki też o sobie tak myślą, to bardzo dobrze. Im więcej będzie matek dumnych ze swoich dzieci to jest szansa na to, że świat będzie się stawał lepszy. Teraz akurat niewiele na to wskazuje, ale ja wierzę, że kiedyś będzie lepszy. I to jest mój optymizm.
Ja to się pytam gdzie jest np chodnik lub sciezka z Nart do Warchał? Te dwie miejscowości już dawno na to zasluguja
Romek
2024-04-15 20:20:48
Zgadzam się z \"mieszkańcem\" o \"Olą\". Skąd te dzieci się wezmą ? Nawet jeśli część przejdzie z miasta to i tak nic nie zmieni, tu czy tam to i tak za nasze pieniądze trzeba utrzymywać wszystko. A dzieci może będą dojeżdżać z okolicznych wiosek czego nie zazdroszczę. A tak na marginesie nikt nie pisał bo to przecież nie jest wygodne dla Wójta, że zlikwidował szkołę w GAWRZYJAŁKACH.
Skanda
2024-04-15 13:02:06
Kiedy obiecywany pomost w Jerutkach???
???
2024-04-15 09:37:56
Adwokat ma rację. Sprawa jest jasna. Kilka set działek na mazurach czeka na ten wyrok.
Tor
2024-04-14 21:52:08
Wszystko oki,ale w soboty jeżdżą jak chcą,patałachy.Albo za wcześnie albo z opuźnieniem.
Tom
2024-04-14 20:24:54
Czy mieszanie chorych ze zdrowymi w szpitalu psychiatrycznym w Gnieźnie jest złe?
2024-04-14 09:19:40
A gdzie w Rozłogach był PGR znowu oszustwo!
Jan
2024-04-14 09:03:53
(rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 22 grudnia 1999 r. Dz. U. Nr 112, póz. 1319 ze zm), w załączniku dotyczącym wzorów pieczęci nagłówkowych i podpisowych sugeruje się, aby w odniesieniu do gmin wiejskich używać zwrotów rada gminy - urząd gminy, w gminach miejsko-wiejskich rada miejska - urząd miejski, w gminach miejskich rada miasta - urząd miasta.
doczytaj
2024-04-13 17:31:14
SHAZZA!! bardzo często widuję Twojego dzielnicowego jak porusza się oznakowanym autem po swoich rewirach , za to swoich poprzedniego i obecnego jeszcze w rejonie piątym nie widziano chyba że na specjalne zaproszenie !!! Nie mają czasu ???????? a ich poprzednik W.T. też nie miał ???????? szczerze pisząc wolę dzielnicowego Kamila N. Przynajmniej jest aktywny i widoczny ????miłego dnia życzę
Zainteresowani
2024-04-13 16:45:02
Szkoda, że mało konkretów, co zamierzają. Do Rady Gminy np. były 4 nazwiska kompletnie nic nie mówiące
Gość
2024-04-12 18:26:04