Piątek, 26 Kwiecień
Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda -

Reklama


Reklama

Coś dla ludzi zajętych - felieton pastora Andrzej Seweryn


Pamiętam porównanie pewnego pastora użyte w jednym z kazań. Próbując opisać obecne czasy, przyrównał je do biegu długodystansowego, w którym zawodnicy przez niemal cały czas biegną równo. Niekiedy starają się przewodzić stawce, czasem kryją się za plecami biegnących w czołówce i oszczędzają siły na finisz.


  • Data:

Kiedy jednak biegacze zaczynają zbliżać się do ostatniej prostej, wszyscy nagle przyśpieszają i zaczyna się mordercza walka o zwycięstwo. Nasze obecne czasy – to takie gwałtowne przyśpieszenie tuż przed metą, na finiszu historii świata – stwierdził kaznodzieja.

 

I rzeczywiście, coraz częściej odnosimy wrażenie, że kręcimy się w jakiejś gigantycznej wirówce, w kręcącym się coraz szybciej akceleratorze historii. Mamy coraz mniej czasu, jesteśmy coraz bardziej zajęci, zapracowani i przeciążeni. Rano pijemy pośpiesznie rozpuszczalną kawę, wsiadamy do coraz szybszych samochodów czy tramwajów, po drodze piszemy nerwowo SMS-y, bo na normalne rozmowy czy listy nie mamy czasu i pędzimy w swoistym amoku do pracy, na zajęcia, do urzędu. Tam z kolei wyciskają z nas często ostatnie poty, każą pracować po godzinach i ponad nasze siły, „w świątek i piątek”, nie bacząc na nasze potrzeby wypoczynku, relaksu, wyciszenia i spokoju.

 

Pan Jezus przewidział to, skoro pewnego dnia zwrócił się do swoich słuchaczy z następującym zaproszeniem: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a ja wam dam ukojenie” (Mt 11, 28). Chyba nigdy wcześniej te słowa nie były tak trudne do zrealizowania przez chrześcijan, jak właśnie w obecnych czasach! Szatan znalazł bardzo wyrafinowany sposób, by odwieść nas od Boga. Dziś nie musi się trudzić, by nas sprowokować do popełniania „cięższych” grzechów. Wymyślił za to wiele sposobów, byśmy po prostu byli zajęci i nie mieli ani sił, ani też czasu dla naszego Stwórcy.


Reklama

 

„Ja wam dam ukojenie” – woła Zbawiciel do zapracowanych i zajętych chrześcijan. Jedna z młodzieżowych piosenek chrześcijańskich sprzed lat zawierała następującą radę: „Zatrzymaj się na chwilę nad tym, co w sercu kryjesz. Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl, po co żyjesz”. Szczęśliwy jest więc ten, kto w tym zwariowanym świecie dostrzega potrzebę wyhamowania oraz wyciszenia się. O takie chwile trzeba zabiegać, trzeba je zaplanować. Są ludzie, którzy co rano biegają, inni chodzą regularnie na siłownię lub na basen. Podziwiamy ich za siłę woli oraz konsekwencję. Po co to robią? Chcą zachować kondycję lub młody wygląd. Im na tym bardzo, bardzo zależy! Czy nam – zajętym i zabieganym chrześcijanom – nie powinno podobnie, a może jeszcze bardziej zależeć na naszej duchowej kondycji?

 

Jak to osiągnąć? – z wielu ust dzisiaj pada to desperackie, pełne braku nadziei pytanie. Otóż przypomnij sobie, że w twoim pilocie do telewizora lub na klawiaturze komputera i telefonu istnieje również klawisz: wyłącz! Korzystaj z niego częściej niż dotychczas. Dla twojego duchowego dobra. A kiedy zapadnie cisza, sięgnij po Biblię i posłuchaj cichego głosu Boga, który daje ukojenie. Odpocznij, porozmawiaj z Bogiem w ciszy twojego pokoju, a jeśli w domu nie ma ciszy, pójdź na spacer do parku czy wstąp do najbliższego kościoła (nieważne, jakiego wyznania). Zaszyj się gdziekolwiek, zapomnij o zegarku, wyłącz telefon. Tylko ty i Bóg – jakiż to będzie słodki czas, który odświeży twojego ducha, doda ci sił i nowej nadziei na przyszłość. Będziesz w stanie zaplanować sobie taki czas i mieć takie szczególne miejsce „duchowej kryjówki” pod warunkiem, że będzie ci na tym naprawdę bardzo zależeć!

Reklama

 

Kiedy zaczniesz to praktykować i rozsmakujesz się w tym, wtedy ze zdziwieniem odkryjesz, że już przestałeś być tak strasznie zajęty, że stać cię już na powiedzenie „nie”, kiedy ktoś będzie usiłował zaplanować twój czas, którego tak ci brak. Wreszcie zaczniesz świadomie wykreślać z twojego kalendarza różne plany i pomysły, które są po prostu zbędne, aż w końcu zrozumiesz, co jest w twoim życiu naprawdę ważne, a co niegodne większej uwagi.

 

Tak niewiele trzeba, by zrzucić z siebie odium pracoholika, człowieka chorobliwie zajętego (choć to dziś snobistycznie modne!). Trzeba tylko chcieć! „Przyjdźcie do mnie wszyscy zajęci – a ja dam wam ukojenie” – woła Pan Jezus. Jeśli to wezwanie zignorujemy, nie bądźmy zdziwieni, kiedy szybko przytrafi się nam zawał serca, dopadnie nas depresja, apatia lub niechęć do życia. Nie bądźmy też zaskoczeni wtedy, kiedy nasze dzieci pójdą w świat i nie będą miały nic wspólnego z Bogiem, dla którego my sami nigdy nie mieliśmy czasu! A kiedy sobie to w końcu boleśnie uświadomimy i zaczniemy wołać do Boga o ratunek – obyśmy w Bożym telefonie nie usłyszeli sygnału „zajęty”.

 

pastor Andrzej Seweryn

(andrzej.seweryn@gmail.com)



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama