Piątek, 26 Kwiecień
Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda -

Reklama


Reklama

Brzydkie słowo na K – Konstytucja – felieton Jerzego Niemczuka


Jeśli miałem jakieś wątpliwości, czy moje teksty są czytane, rozwiały je ostatnie dni. Otóż nie dość, że są czytane, to wywołują silne emocje. Przypadkowy czytelnik z Piaseczna w zderzeniu z moimi poglądami utracił spokój i miał zepsute popołudnie, a potem zapewne i kolejne, pisząc sążnistą polemikę. Nie będę na nią odpowiadał, bo zawiera kłamliwe tezy głoszone przez zawłaszczone media i liczby na ich poparcie zaokrąglone niczym redaktor Semka. Co innego mnie zafrapowało. Że czytelnik z Piastowa, cierpiąc z mojego powodu za miliony (wyborców rządzącej partii), żąda za to rekompensaty. Chodzi mu o to, żebym w ogóle przestał się ukazywać.


  • Data:

Mógłbym na pociechę czytelnika wyjaśnić, że już swoje ukazywanie się ograniczyłem, rezygnując ze współpracy z mediami publicznymi. Zrezygnowałem z tych samych powodów, dla których piszę, co piszę i pisać do wyborów nie przestanę. Potem też będę pisał i lęk, żeby czytelnikowi z Piastowa popołudnia nie zepsuć, mnie nie powstrzyma.

 

Czytelnik żył sobie przez trzy lata, dopóki się z moim tekstem nie zderzył boleśnie, w komforcie sadowiącej się dyktatury, ja natomiast czułem narastającą opresję, miałem złe przeczucie na temat tego, co się z Polską dzieje i dawałem temu wyraz na różne sposoby. Kiedy narasta zło, milczenie jest najcichszym głosem poparcia. Ja go nie udzielę. Mój głos jest głosem niezgody. Nie dotyczy ona mojej osobistej sytuacji. Mógłbym, co radzą mi niektórzy, wynieść się z Polski. Do któregoś z ciepłych krajów i żyć tam wygodnie. Ale wynieść się, niestety, razem z podatkami, które zasilają budżet gminy od kilkudziesięciu lat, byłoby mało patriotyczne. Jednak nie o mój kawałek egzystencji chodzi. Mogę się z Polski wyprowadzić, ale Polski z siebie nie wyprowadzę. Co się da opiszę, a co się nie da, to oprotestuję.


Reklama

 

Powiesiliśmy niedawno w Szczytnie dziesięć koszulek z napisem: „Konstytucja” na Sienkiewiczu, dwóch Klenczonach oraz pofajdokach ulicznych. Niewinna i symboliczna akcja przypomina, że sponiewierana przez rządzących oraz ich akolitów Konstytucja wciąż jest najwyższym aktem prawnym – przysięgali jej wierność z Bogiem na kłamliwych wargach. Teraz uznali ją za obelgę. Zanim padły pierwsze oskarżenia, nazwałem to ironicznie „bezczeszczeniem Konstytucją”. Oni to najwyraźniej wzięli na serio. Oskarżenia padają jak muchy przed wciąż broniącymi swojej niezależności sądami.

 

Nie złożyłem na siebie donosu, bo z podatków jakieś względy i starania ze strony organów ścigania się należą. Sygnalistów nie zabraknie. Już słyszę ich głos: „pytam się bardzo grzecznie o co wam Kurwa chodzi: o zadymę, o pokazanie się, promowanie jest takie… ktoś powinien iść posiedzieć w Iławie za zbeszczesczenie co najmniej na 3 lata”. „Polszczyznę” zachowałem w tej bardzo oryginalnej wersji, bo brak stylu to też człowiek. Już mi i koszty autopromocji grzecznie wycenił i nawet adres odpowiedni znalazł.

Reklama

 

Bardziej się jednak niż o siebie obawiam o Polskę, której kacyk z Nowogrodzkiej też proponuje adresy: najpierw Węgry Orbana, teraz Turcja Erdogana. Coraz dalej od Europy, coraz bliżej do Putina. Jak widać część z nas już mentalnie do zamordyzmu jest przygotowana.

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama